20 -"Czarownice"

384 30 1
                                    

Było mi zimno. Po moim ciele wędrowała śliska gęsia skórka oblepiające moje ciało. Wszędzie było ciemno i zaczynała unosić się gęsta mgła. Byłam sama. A przynajmniej tak mi się wydawało. Obróciłam się i poczułam zimno w klatce piersiowej. Spojrzałam w dół i zobaczyłam rękojeść miecza wbitego we mnie, a po mojej piersi spływała gęsta, lepka i ciemna krew. Nie mogłam oddychać. Z każdym oddechem czułam powierzchnię miecza w moim ciele. Czułam pałace igły przechodzące przez moje gardło. Podniosłam wzrok. Przede mną rozciągała się gęsta mgła, z której w moją stronę zmierzała czarna postać. Z pod jej ciemnego płaszcza widać było zarys kosy. Im bliżej była, narzędzie wyłaniało się z połaci peleryny. Kosa się podniosła i..

Otworzyłam szeroko oczy. Moje plecy się podniosły i usiadłam na łóżku. Przyłożyłam dłoń do miejsca pobytu serca. Chciałam krzyczeć, ale blokował mi to charczący kaszel. Nie mogłam oddychać. Co tak właśnie nie powinno mi przeszkadzać, ale w pierwszej chwili włączył się instynkt przetrwania.

Drzwi mojej sypialni się otworzyły i usłyszałam szybkie kroki. Ktoś usiadł na moim łóżku i objął mnie.

- Powoli - rozpoznałam głos Orion'a. - Wdech, wydech.

Posłuchałam rady i starałam się powoli i głęboko oddychać. Wdech. Wydech. W końcu udało mi się zapanować nad własnym ciałem.

- Wody - wycharczałam.

Wstał z łóżka i po chwili wrócił ze szklanką wody. Wzięłam naczynie i wypiłam całą zawartość na raz. W końcu mogłam odetchnąć i się rozluźnić.

- Coś się stało? - spytał przerażony. - Krzyczałaś.

- Śnisz czasami? - spytałam. - Czy wampiry mają sny?

- Tak, czasami śnię - odparł, siadając spowrotem na moim łóżku.

- O czym zazwyczaj śnisz?

- Cóż.. - Spojrzał w sufit i uśmiechnął się rozmarzony. Policzki mnie zapiekły, kiedy zdałam sobie sprawę, o czym może myśleć.

- Bądź poważny - burknęłam i uderzyłam go poduszką.

- Sama zapytałaś. - Zaśmiał się, unikając kolejnego ciosu. Położył się obok mnie na plecach i podłożył ręce pod głowę, uśmiechając się do sufitu. - Zajmujesz większą część moich snów. - Uśmiechnął się zawadiacko, ale gdy na mnie spojrzał, jego uśmiech zbladł. - Co ci się śniło? - spytał, dokładnie przyglądając się mojej twarzy. Pewnie byłam jeszcze bledsza niż zwykle. Czułam jak po moim karku spływa pot.

- Miałam koszmar - szepnęłam. Podkuliłam nogi przyciągając je do siebie i otoczulam je rękami.

- Tak jak kiedyś? - spytał. Podniósł się siadając i przysunął bliżej.

- Myślałam, że jestem przyzwyczajona do koszmarów, bo kiedyś dręczyło mnie ich więcej. Myślałam, że już zniknęły, bo nie miałam ich.. no.. Od przemiany. - Przeczesałam włosy palcami i oparłam się o zagłówek łóżka. Westchnęłam widząc, że nadal się we mnie wpatruje i nie odpuści, kiedy się nie dowie. - Śniło mi się, że ktoś przebił mi serce mieczem i zbliżała się do mnie ciemna postać.

- Co?! - podniósł głos na co przetarłam twarz dłoni.

- To nic - wymamrotałam.

- Jak to nic?! - jego głos przerodził się w krzyk.

- To tylko koszmar. Zawsze je miałam.

- Ostatnim razem twój koszmar się spełnił więc teraz to również nie jest nic! - Wstał z łóżka i zaczął przechodzić się po pokoju w rogach łóżka, jednoczenie przeczesując ciemne włosy palcami.

Randalyn II: Czar krwiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz