17 -"Role się odwracają"

350 29 3
                                    

Cesarz Kioshi przez kilka tygodni w roku przebywa w swoim pałacu w Japonii, a my akurat trafiliśmy na ten czas. Nasz kurs się więc zmienił z Chin na Japonię. Kraj kwitnącej wiśni. Kwiatów z mojego rodzinnego herbu. To ma coś na rzeczy i nie wiem jeszcze co. To nie mógł być przypadek. Finegan powiadał, że jeśli coś się łączy i połączymy kropki, to nie jest tylko seria niefortunnych zdarzeń. Będzie miało to większy sens i konsekwencje.

Te wszystkie fakty musiały mi się jednak przyśnić, bo zostałam obudzona ze snu szturchnuęciem w ramię. Wymamrotałam coś pod nosem i podniosłam głowę, zdając sobie sprawę, że miałam ją położoną na czyichś kolanach. Kiedy zdałam sobie sprawę, że to nogi mojego chłopaka, Przekręciłam twarz i uśmiechnęłam się do niego.

- Pobudka - szepnął. - Niedługo lądujemy.

- Hej - wyszeptałam i podniosłam się do siadu, jednoczenie się rozciągając. Zapięłam pas i spojrzałam za okno na nocny widok rozświetlony milionami świateł. Wielkie metropolie robią wielkie wrażenia, ale tylko na pierwszy rzut oka. Przyciągają nas pierwszym wrażeniem, a gdy się już tam znajdziemy, nic nie wygląda jak na zdjęciach. Słynne nie oceniaj książki po okładce.

- Jak się spało? - spytał Orion, przysuwając się i wyglądając również przez okno.

- Wygodnie - odparłam, zerkając na niego i lekko się uśmiechając.

- Mi nie było tak fajnie jak tobie. Nogi mi zdrętwiały - mruknął na co przewróciłam oczami.

- Jeszcze jakby ci nogi drętwiały - prychnęłam ironicznie i usiadłam prosto na fotelu.

- Dla mnie siedzenie przez kilka godzin w jednej pozycji też jest niewygodne - odparł i pstryknął mnie palcem w nos.

- Och przepraszam bardzo, Wasza wysokość. - Uderzyłam go dłonią w dłoń. - Mam ci pomasować twoje książęce nóżki?

- Ja poproszę - usłyszeliśmy z naprzeciwka i oboje spojrzeliśmy w stronę przebudzonego Achilles'a, który się właśnie rozciągał.

- Tobie to niech ktoś wymasuje kark, bo na pewno zdrętwiał od noszenia całej masy ego - prychnęłam. Siedzący obok mnie Orion parsknął cicho pod nosem i złapał moją dłoń.

- Ałć. - Achilles przyłożył dłoń do piersi. - Zabolało.

- Chyba niewystarczająco - powiedział Orion. - Nadal się puszysz.

- I kto to mówi. - Przekręciłam głowę w stronę Orion'a. - Ego was obu zabiera całe powietrze w tym samolocie.

- Bo twoje by się nie zmieściło w samolocie i dlatego otacza nas na około - odparł Orion.

- Nie powiedziałeś tego - powiedziałam zaskoczona i zabrałam od niego rękę.

- A co mi zrobisz, jeśli powiem, że tak? - Usiadł wygodnie w fotelu, założył ręce na piersi, a nogę na nogę. I jeśli ten uśmiech nie uzewnętrznia jego latającego ego to nic tego nie zrobi.

- Właśnie jesteś odzwierciedleniem własnego ego - odgryzłam się.

- Właśnie takiego mnie lubisz - mruknął i wyciągnął dłoń, dotykając nią mojego policzka. Jego skóra przy mojej była taka znajoma i przyjemna. Czułam się jakbym dryfowała na wodzie otoczona tylko nim. Jakbym nie miała wokół siebie żadnych zmartwień i mogła tylko leżeć w nieważkości.

- Lądujemy, Wasze wysokości - powiedział jeden z ochroniarzy.

- Dziękujemy. - Kiwnęłam głową i obudziłam się z tego dziwnego staniu.

Spojrzałam w przez okno na przybliżające się lotnisko. Koła dotknęły podłoża, a mi zrobiło się ciężko w płucach. Byłam też pewna, że wnętrzności robią mi fikołka. Kiedy samolot się zatrzymał i mogliśmy odpiąć pasy, ledwo wstałam z fotela nie pokazując jednak tego strachu na zewnątrz. Odetchnęłam głęboko i wyprostowałam się. Otrzepałam ubrania z niewidzialnego pyłku i skierowałam się do przodu. Stanęłam przy wyjściu z pokładu samolotu. Chłopaki stanęli pi obu moich stronach.

Randalyn II: Czar krwiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz