3 - "Głód"

816 49 1
                                    

Przebudziłam się i od razu zaczęłam szybciej oddychać. Otworzyłam szeroko oczy i zaczęłam rozglądać się po pomieszczeniu. Była noc, na szafce nocnej świeciła się lampka. Otaczał mnie niczym nie zmącony spokój. A ja byłam w pałacu w Nowym Orleanie. Nie w Wielkiej Brytanii.

Spojrzałam na siebie, zdając sobie sprawę, że jestem w sukni balowej, a obok mnie na poduszce leży diadem. Od razu poczułam pieczenie pod powiekami, chociaż żadne łzy się tam nie znajdowały. Zamrugałam i spojrzałam przed siebie. Zmarszczyłam brwi, zdając sobie sprawę, że coś stoi na środku pokoju. Wstałam z łóżka i podeszłam do, jak się okazało, walizki, która nie wiem skąd tu się wzięła. Bo to była moja walizka, a w środku znajdowały się moje rzeczy i nie wiem jak oni zdołali ją tu dostarczyć.

Widząc własne ubrania zdałam sobie sprawę, że natychmiast potrzebuje prysznica. Nie zajęłam się tym wcześniej i tylko zasnęłam. A teraz zdałam siebie sprawę, że nadal nam na sobie drobinki krwi. Wstałam z podłogi i weszłam do przylegającej do sypialni łazienki. Westchnęłam, kiedy ciepła woda otuliła moje ciało i mięśnie starały się rozluźnić. Bycie "nowym" wampirem jednak nie jest takie przyjemne.

Wysuszyłam się i założyłam przygotowane ubrania złożone z dziwnie wygodnego garniturowego kompletu. Otworzyłam drzwi sypialni i zobaczyłam ciemne włosy siedzącego tyłem do mnie na kanapie, chłopaka. Obrócił głowę w moją stronę i poderwał się na równe nogi.

- Jak się czujesz?

Zignorowałam jego pytanie i szybkim krokiem podeszłam do niego. Otoczylam jego tors rękami wtulając się w jego ciało. Westchnął jakby z ulgą i również otoczył mnie rękami, kładąc policzek na czubku mojej głowy.

- Co tu robi walizka z moimi rzeczami? - spytałam, podnosząc głowę by na niego spojrzeć.

- Ktoś w pałacu zapewne musiał spakować w pośpiechu najważniejsze rzeczy i przekazać do samolotu zanim zdążyliśmy uciec. - odparł, głaszcząc mnie po włosach.

Przytaknęłam i przycisnęłam policzek do jego piersi. Przesunęłam dłonie po jego plecach i wsłuchiwałam się w delikatne bicie jego serca. Wpatrując się gdzieś w bok na blask ognia od kominka. Jakim cudem, skoro podobno jesteśmy martwi, nasze serca biją? To jedynie efekt ludzkiego ciała, czy jednak coś innego się w tym kryje? Będąc bliska kolejnej śmierci, zaczynają mnie nawiedzać myśli związane z całym tym wampiryzmem i czego jeszcze o nim nie wiemy. Ludzie nie wiedzą nic, bo nawet na mojej podstawie, dopiero dowiedziałam się, że te istoty tak naprawdę istnieją. Za to wampiry się nad tym nie zastanawiają, będąc nimi od urodzenia.

Do niedawna myślałam, że znam siebie. Znam swoje ciało i znam mój mały kawałek świata. Jednak ten świat został zniszczony, a ja wylądowałam tu. W ramionach chłopaka, wampira, który całkiem zmienił mój świat i dla niego postanowiłam przewrócić swoje życie do góry nogami. I nie żyć.

- Wyspałaś się? - spytał cicho Orion w moje włosy.

- A ty? Spałeś? - również spytałam.

- Było wiele spraw do omówienia. - odpowiedział wymijająco. Jednak w tych zaplątanych słowach widziałam jeden sens. Nie spał.

Mimo że wampiry nie potrzebują za wiele snu, od czasu do czasu muszą spać inaczej zaczynają wariować. Nasze ciała odmawiają nam posłuszeństwa. Najbardziej po dużym wysiłku związanym z naszymi darami czy, kiedy za bardzo się stresujemy. Na przykład po próbie morderstwa.

- Idź spać. - powiedziałam.

- Dam radę.

- Idź spać. - zażądałam ponownie.

Randalyn II: Czar krwiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz