Rozdział 2

98 24 0
                                    

Harry wymyślił już, w jaki sposób ośmieszy byłego chłopaka Astorii Greengress. Dziewczyna tak jak się z nią umówił, czekała na niego w stołówce.

― Dobra popytałem tam co nieco ― położył ręce na stole. ― Słuchaj, już wiem, jak to zrobimy. I mam zamiar załatwić go na następnej przerwie. No, więc jak chcesz to zobaczyć, to zapraszam pod salę chemiczną.

― No i pięknie. I co wymyśliłeś? Jestem tak ciekawa ― drążyła temat zainteresowana brunetka.

― No zwyzywam go ― parskał pod nosem, siadając.

― Zwyzywasz? ― zapytała obudzona Astoria. ― Zwariowałeś? Miał żałować, że się urodził. Pfff.

― No to chyba nie słyszałaś, jak ja potrafię ludzi zwyzywać.

― Proszę cię ― zła brunetka zaczęła zbierać swoje rzeczy ze stolika. ― On jest tak samo wygadany jak ty. Nic to nie da ― Astoria szła w kierunku sali biologicznej, której miała mieć lekcję.

― Ej, ale poczekaj ― Harry poleciał za dziewczyną. ― No przecież mówiłem, że wypytałem o niego. Tak? ― zrównał się z nią. ―To podobno jakiś totalny kujon. A takich jak on, to ja doprowadzam to łez w pół minuty.

― To nie jest zwykły kujon. Rozumiesz? To jest pewny siebie, arogancki egoista. Nie przegadasz go.

― Dobra. Naprawdę zaczynasz mnie poważnie wkurzać ― zdenerwował się Harry. ― To ja tutaj zawodowo upadlam ludzi, czy ty?

― No dobra ― przewróciła oczami. ― Ty.

― No właśnie. Więc jak chcesz zobaczyć, co robię z twoim kochasiem, to zapraszam. Wiesz gdzie.

― No dobra ― zadzwonił dzwonek ― Rób, jak chcesz ― zrezygnowana dziewczyna poszła w swoim znanym kierunku.

― Tak, właśnie chcę ― odpysknął poirytowany Harry do odchodzącej Astorii.

Już pomału chłopak tracił cierpliwość do tej dziewuchy. Wkurzało go, że to ona śmiała jego pouczać, jak upokarzać ludzi. Jego. Dziewczyna miała szczęście, że płaciła okularnikowi, bo sam by ją załatwił.

Harry był przekonany, że bez problemu upokorzy Draco przed innymi uczniami. Jego poczynania obserwowała Astoria. Nie świadomy niczego blondyn szedł korytarzem do sali chemicznej, której miał mieć zajęcia z Snapem. Brunetka skinieniem głowy dała znać chłopakowi, że może zaczynać swoje przedstawienie.

― Draco! ― zawołał go Harry. Malfoy nie zważając na wołanie chłopaka, po prostu go zignorował. ― Ale poczekaj. Ty jesteś Draco Malfoy? ― zapytał uradowany.

― Tak. Czego chcesz? ― zapytał znudzony chłopak.

― Bo wiesz co, słyszałem o tobie bardzo dużo legend w tej szkole.

― Fascynujące. Coś jeszcze?

― Na przykład takie, że ― specjalnie podniósł głos, by wszyscy zgromadzeni go zauważyli ― jesteś największym frajerem w tej budzie.

― Ja? ― zdziwił się Draco.

― I większej niedojdy nie widziałem.

― Sam jesteś frajerem! ― uniósł się blondyn. ― Do tego okularnik ― machnął na niego ręką ― Co ty do mnie skaczesz?

― Słucham? ― zdziwił się chłopak. Jeszcze nikt nigdy mu się nie stawiał.

― No co słucham?

― Czy ty w ogóle wiesz, z kim ty rozmawiasz?

― A czy ty wiesz, z kim rozmawiasz w ogóle? Ty nie masz przy mnie najmniejszych szans karzełku. Jesteś taki przy mnie ― schylił się, pokazując ręką na wysokość kolana. ― A ty do mnie skaczesz?

― Uuuu ― uaktywnił się tłum.

― A wy się zamknijcie! ― ryknął wkurzony Harry w kierunku rozśmieszonego tłumu. ― Wszyscy będziecie mieć przerąbane, zobaczycie.

― Stary, o co ten frajer do ciebie fika? ― zapytał ciemnoskóry chłopak, Draco.

― Co powiedziałeś? Co powiedziałeś? ― Harry ciskał się kolegi blondyna. ― Tak cię to bawi? Tak? ― zapytał Dracona.

― Ale w sumie fajnie wyglądasz, jak się złościsz. Czerwony ci pasuje ― śmiał się chłopak.

― Nie no super. Po prostu. Zobaczysz, policzę się z tobą.

― Co to za krzyki? ― na korytarzu pojawiła się pani Bathsheda. Nauczycielka od angielskiego. ― Harry? Draco?

― Puszy się ― ktoś rzucił z tłumu.

― Zamknąć się ― ryknął oburzony Harry.

― Proszę się przeprosić.

― Nie, nie ma szans ― zaśmiał się Draco.

― Nie, nie przeproszę go.

― Wie pani co? Ale ładnie wyglądasz z tym jak się wkurzasz. Jeszcze te czerwone rumieńce ― pokazał na policzki, posyłając perfidny uśmieszek do Pottera.

― Zamknij się!

― Oj, bo się boję.

― Harry! Przeprosicie się?

― Nie ― odezwał się Draco.

― Nie.

― No to ja wam wpiszę uwagę.

― Ooo, super ― odparł sarkastycznie okularnik. ― Mogę już iść?

― Tak.

Zdenerwowany chłopak chciał czym prędzej opuścić całe to podśmiewujące się z Draco na czele towarzystwo.

― Harry! ― leciała za nim Astoria. ― Co to miało być?

― Wypadek przy pracy ― odpysknął podirytowany. ― Jeszcze go zniszczę. Zobaczysz. Mam już plan. Widzimy się na długiej przerwie.

Jak ośmieszyć i nie zwariować? DrarryWhere stories live. Discover now