Kolacja

393 21 1
                                    

Obudziłam się przez pukanie do drzwi. Wstałam i spojrzałam na nie. Nie chciało mi się nawet odpowiadać, byłam dalej zaspana. Z niechęcią wstałam i otworzyłam drzwi ignorując to że teraz mam pewnie szope na głowie. Przede mną stała Hailie ubrana w sukienkę, z uśmiechem na twarzy.
-Cześć. -powiedziała- Będziemy jechać na kolacje.
-Teraz? -powiedziałam ochrypłym głosem.
-Owszem. Jednak wiem że nasi bracia są wybredni co do ciuchów więc przyszlam ci pomóc.
-Czy my jedziemy do eleganckiej restauracji?
Dziewczyna kiwneła głową. Odunełam się od drzwi by mogła bez problemu wejść do mojego pokoju. Hailie usiadła na moim łóżku uważając by sukienka jej się nie podwinął. Podrapałam się po policzku i westchnełam. Do myślałam się że będę musiała założyć sukienkę, czego bardzo nie lubię. Wolała bym ubrać mój elegancki strój, a że ona będzie mi doradzać to się pewnie tak nie stanie.
-To przymierz to w czym byś poszła.
Kiwnełam głową i udałam się do mojej garderoby, wszysykie rzeczy nie były jeszcze rozpakowane ale szybko znalazłam to co chciałam. Wolałam zaryzykować i nie ubrałam sukienki. Po przebraniu się wyszłam z garderoby. Hailie na widok mnie, w eleganckich spodniach, koszuli i na szybko zawiązanym krawatem rozszerzyła oczy. Nie spodziewała się mnie w takiej kreacji. Nie mówiła nic przez dłuższą chwile, a ja sama bałam się rozpocząć rozmowę. Po chwili milczenia, która chyba dla nas obu trwała jak wieczność moja starsza siostra odezwała się.
-Myślę że będzie im pasować, nigdy nie nosiłam nawet podobnych ubrań. -palcem wskazała na mnie od góry do dołu. Nie jestem na pewno pewna, ale możesz sie tak ubrać.
-Jasne. -ziewnełam jeszcze nie do końca rozbudzona. - to jeszcze się ogarne na głowie, możesz iść.
Hailie wstała, kiwneła głową i poszła w stronę drzwi. Jednak zanim złapała klamkę powiedziała mi coś.
-Wiesz na początku życie tu jest trudne, wiem z własnego doświadczenia. Ale spokojnie przyzwyczaisz się i każdy cię naprawdę tu pokocha.

Byłam już ładnie uczesana, krawat starannie ubrany i do mojego kompletu nie mogło zabraknąć, ciękich rękawiczek bez palców. Zeszłam na dół i domyśliłam się że muszę iść do garażu. Wątpiłam że na takim pustkowiu gdzie są tylko lasy pójdziemy gdzieś na piechotę. Przy drzwiach już słyszałam odgłosy rozmów braci. Zastanawiałam się czy czekają na mnie, by zobaczyć mnie w sukience. A potem pewnie skrytykować w jaki kolwiek sposób, nie zdziwka bym się. Jednak teraz się zastanawiałam czy nie skrytykują mnie z tym strojem. Zawachałam się, wziełam rękę z klamki.
-Cześć skarbie. -powiedział Will, który nawet nie wiem kiedy pojawił się za moimi plecami.
Wzdeygnełam się i o mało nie pisnełam. Odwróciłam się nerwowo w stronę brata. a jego twarzy bylo widac troskę. Jego wyraz twarzy mnie uspokoił, bo bym pewnie szła przez dłuższy czas wystraszona. Zerkną na mnie z góry na dół.
-Dobrze wyglądasz.-uśmiechną się.
Jednak ucieszyłam się na te słowa, poczułam ulgę że akceptują mój strój. Moja mama sama musiała przetworzyć to i na początku nie pozwała mi tak chodzić. Weszliśmy z Willem do garażu, stał tam Dylan i bliźniaki. Śmiali się do siebie, czasami waląnc siebie nawzajem deliaktnie w ramię. Gdy dostrzegli Willa nie uspokoili się, zaczeli się jeszcze bardziej śmiać. Chyba musiał być właśnie jego temat do śmieszkowania. Najmilszy brat pokrecił przyłapany głową.
-Jak w siadamy do aut? -zapytał Dylan dalej kuląc się ze śmiechu.
Ledwo się dało go zrozumieć przez chwilowe przerywanie słów, by się zaśmiać. Na sam widok śmiejących się braci usmiechnełam się.
-Zakładam że Ja będę z Hailie i Dylanem, a reszta z Vincentem.
-No nie - jękną Shane przerywając śmieszkowanie u braci.
-Czemu my. -powiedział Tony.
Dylan prześmiewczo się do nich zaśmiał. Następnie skierował wzrok na mnie i zmruzył oczy, czyżby szukał jakiegoś niniejszego z gniecenia na mojej koszuli bym się przebrała?
-Co to za ubiur? -zapytał.
-No taki elegancki. -odpowiedziałam.
-To dziewczyny nie noszą sukienek? -zapytał Tony.
Zobaczyłam u Willa poddenrwowanie. Przeszkadzał mu fakt że bracia się ze mnie śmieją. Jednak często się ktoś ze mnie śmiał, więc byłam całkowicie przyzwyczajona.
-Nie, jak chcesz to ty też możesz założyć sukienkę. Będzie ci pasować. -usmiechnełam się.
Dylan i Shane wybuchli ponownie śmiechem i nawet Will, jednak on spokojniej. Tony się skrzywił i splutł ręce przy klatce piersiowej. Próbował na mnie spojrzeć z góry, jednak mój wzrost u to nie umożliwiał.
-To chyba nie dobrze że suknieka będzie pasować bardziej mi, niż tobie.
-Skądże. -przejchałam moimi dłońmi po swojej tali. Jestem osobą która nie dość że bardzo dorasta, ma bardzo ładną figure. Chciaż tego pierwszego nie zbyt lubię.-Pasowała mi by w sam raz, po prostu nie chce ci zabierać tego uroku.
-Dobra jest. -stwierdził Dylan.
-Morda. -sykną Tony.
Dylan już chciał coś powiedzieć ale do pomieszczenia wszedł Vincent. Zaraz za nim Hailie. Przy najstrszym bracie  wszyscy się uspokoili, bez problemu pojechalismy do restauracji.

Restauracja była owiele większą, eksluzyana i droższa niż myślałam. Naprawdę ceny były obłędne, jak czytałam menu myslalam że zamówię tylko wedę, która swoją drogą też była droga. Spójrzalam na moich braci w eleganckich garniturach i na siostrę, w cudownej sukience. Moje przemyślenia o zrezygnowaniu z posiłku odrazu wyparowały. Było tylko na nich spojrzeć i błyszczeli bogactwem. Uśmiechnęłam się sama do siebie. Najgorsze było to że nie dawno wstalam, a po wstaniu muszę odczekać jakieś 4 godziny żebym zglodniala. Jednak wybrałam sobie coś małego, a do picia zwykłą zimną wodę.  Will zaczą wszytskich pytać co chcą, gdyż to chyba on będzie składać zamówienie.
-Co chcecie? -zapytał patrząc na kartę dań.
-Steka. - powiedzial zadowolony Dylan.
-Pierogi. -poinformowała Hailie.
Vincent siedzący koło Willa pokazał mu po prostu palcem to co zechciał.
-Skrzydełka. -krzykną Shane, który najdłużej wybiaral danie.
Will spojrzał na mnie, czekając aż powiem swoje danie. I w tej chwili zapadła grobowa cisza, wiedziałam co chce, ale nie pamiętałam jak to się wymawia. Nie chciałam robić z siebie głupka, a milczenie w tym nie pomagało. To były bardzo proste słowa, lecz wyleciały mi kompletnie z głowy. Nie wiem czy to przez stres, czy inne rzeczy. Czułam na sobie wzrok ich wszystkich. Podniosłam głowę i spojrzałam na Willa.
-Nie wiem jak to pwoiedziec.-przyznałam się.
Dylan siedzacy koło mnie schylil się i spojrzał w moją kartę. Było to nie spodziewane, więc spojrzałam na niego zdziwiona.
-Pokaz co chesz.
Momentalnie spojrzałam w kartę i palcem wskazalam na danie które chciałam. Dylan się wyprostował i powiedział je poprawnie Will'owi. Uśmiechnęłam się, ale odrazu po tym poczułam zażenowanie sobą. Mój pan od angielskiego odrazu by się wydarl na mnie, że to podstawy z perzdszkola. Poprawiłam włosy, a przy stole zaczęły się rozmowy. Zaczęli wspominać ja to Hailie tu przyszła na pierwszą kolacje, o jakims  "Nu nu nu" Dylana. Wszyscy się śmiali, ja czekałam grzecznie na jedzenie. Nie chciałam się  wcinac w rozmowę, obcym ludzią. Jednak ich obserwowalam. Dostrzeglam że Hailie jest ich oczkiem w głowie, mimo to że bliźniacy lubili się z nią droczyc i denerwowac. Ciężko będzie mi się tu wpasować. Ale jedno wiedziałam. Nie będę w takim centrum uwagi, jak się spodziewałam. Byłam wdzięczna za to siostrzę.

Rodzina monet- nowa siostra ZłotkoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz