3

1 0 0
                                    

Wstałam dość wcześnie. Około dziesiątej. Zeszłam na dół. Przyrządziłam sobie śniadanie. Nikogo nie było już w domu. Karteczka przyczepiona na lodówce, a raczej treść, poinformowała mnie, że wyruszyli do pracy i szkoły. Ann zostawiła swój numer telefonu w razie problemów. Mój własny egzemplarz kluczy czekał na mnie na wyspie kuchennej. Po zjedzeniu śniadania, ubrałam się i ogarnęłam. Zadzwoniłam do May. Pytała co i jak. Musiałam opowiedzieć, że wczoraj widziałam się z tym całym Louisem, wkurzył mnie i nie wzbudził żadnych pozytywnych emocji. Potem opowiedziałam, że za to Olivia jest fajna. Jedyne co mnie rozproszyło, to nagły szelest na korytarzu. Zignorowałam to. Ale w pewnym momencie wydawało mi się, że ktoś przemierzył korytarz. Może to moja schiza, ale lepiej sprawdzić. Przerwałam rozmowę z Mayą, informując, że zadzwonię później. Złapałam na szybko szczotkę, aby mieć w razie obrony koniecznej. I wyszłam na korytarz.

Hałas dobiegał z kuchni. Powoli zeszłam schodami. I wkroczyłam do kuchni, unosząc szczotkę do góry. Brunet zszokowany stanął jak murowany. Ja również w szoku, opuściłam powoli szczotkę. Patrzyliśmy się na siebie. Mój wzrok zaczął przeczesywać kuchnie. Szafki były pootwierane, niektóre rzeczy wyrzucone na podłogę. Próbowałam przeanalizować plan wydarzeń prawdopodobnych.
- Y, to, nie mów nikomu, że tu byłem - powiedział zachrypniętym głosem. Spojrzałam na niego.
- Nie powiem - zapewniłam. Dawaj, Nelly, dawaj. To była moja szansa, żeby zyskać jego uznanie. Zwróciłam się do niego:
- Czego tu szukasz?
- Nie twoja sprawa - odpowiedział ofensywnie.
- Nie moja, ale mogę pomóc - powiedziałam. Zmarszczył brwi. Ale wciąż udawał twardego jak skałę.
- Szukam jakiegoś hajsu - przyznał. Przypomniałam sobie o tych pieniądzach, które ojciec dał mi wczoraj w aucie na początek. Miałam je w etui telefonu. Wyciągnęłam telefon, a następnie pieniądze z etui. Schowałam telefon. Spojrzałam na niego. Wyciągnęłam pieniądze w jego stronę. On wahał się i nie chciał moich pieniędzy.
- Sam sobie skombinuje - odparł.
- Za chwilę będzie tu twoja matka, weź to i się zmywaj. Ja tu posprzątam - powiedziałam stanowczo, wcisnęłam mu w dłoń banknoty. Wyminęłam go i zabrałam się za sprzątanie wyrzuconych na podłogę przedmiotów. Gdy się odwróciłam, jego już nie było. Westchnęłam.

Chciałabym mu wygarnąć jakim jest bucem. Ja mu pomagam, a ten nawet żadnego „dziękuję". Cholera jasna, co to za brak kultury. Zero wdzięczności. Ale wiedziałam, że nie mogłam nic takiego powiedzieć. Zostało na myślach. Wysprzątałam kuchnię z tego chaotycznego szukania. Potem ruszyłam znów do pokoju. Naszykowałam się do wyjścia i wyruszyłam na przeszukiwanie miasta. Było ładnie. Zawsze zazdrościłam ojcu, że może tu być tak często. Trafiłam na plażę. Piękną plażę. Niestety oblężona przez sporą ilość ludzi. Idąc brzegiem morza, rozmawiałam z Mayą. Opowiedziałam jej wszystko. Ona śmiała się. Mówiła, że robię za niańkę, poświęcając swój hajs. No cóż, to nie może być idealne. Ale gdy wysłałam jej mój widok, przyznała zazdrość.

Wróciłam dopiero po dwóch godzinach. W domu była Ann, Paul i Olivia. Mój ojciec wciąż pracował. Gdy przyszłam, siadali przy stole do obiadu. Poprosili, abym dołączyła. Tak zrobiłam. Poznałam wówczas Paula. Przedstawił się i również podziękował z góry.
Zjedliśmy obiad. Następnie Paul poprosił Olivię, żeby poszła do pokoju. Ann zapytała, czy poznałam już ich syna.
- Tak. Poznałam. Przez przypadek wpadłam na niego w domu, gdy was nie było. Chwilę rozmawialiśmy, ale nic więcej. Nie ufa mi zbyt szybko, więc to trochę dłużej mi zajmie - odpowiedziałam.
- Gdy był w domu, chciał pieniądze? - zapytał Paul.
- Nie. Był na chwilę, nie wiem po co - odpowiedziałam. Skłamałam. Ale dlaczego? Nie wiem. Po prostu to na dłuższą metę było lepszym rozwiązaniem.

Paul i Ann dali mi pójść do pokoju. Gdy weszłam, myślałam że dostanę zawału. Poczułam nagły niepokój. To przez karteczkę, która leżała na moim łóżku. Podeszłam i chwyciłam ją.

Dzięki. Oddam, obiecuje.
L.

To wprowadziło mnie w niepokój. Myśl, że on był w moim pokoju pod moją nieobecność, wprowadzało mnie w panikę. Kiedy to podrzucił?
- Olivia - krzyknęłam, wołając dziewczynkę. Weszła do pokoju. Zamknęłam drzwi.
- Co się stało? - spytała.
- Czy był w domu Louis, gdy mnie nie było?
- Ee - kręciła.
- Olivia, możesz mi powiedzieć.
- Był. Ale powiedział, że mam nikomu nie mówić.
- Dobrze. To wszystko.

Poszła do swojego pokoju. Usiadłam na łóżko. Patrzyłam na karteczkę. Był w moim pokoju. Z jednej strony niepokojące. Ale z drugiej strony, czy jest aż tak straszny, skoro potrafił podziękować? Wiadomo, wolałabym usłyszeć to, niż czytać. Ale lepsze to niż nic. Wysłałam zdjęcie karteczki do May. Później przeszukałam pokój. Nie znalazłam żadnych ukrytych kamer, ale też nic nie zginęło. To mnie uspokoiło. Następnie zadzwoniłam do mojego brata. Zeznałam mu relację z tego, a on zareagował podobnie do mojej przyjaciółki. Rozmawiałam z nim przez prawie dwie godziny. Po tej rozmowie wróciłam do szukania informacji w internecie. Znalazłam informację, iż jutro miał odbyć się mecz drużyny hokeja, w której gra Louis. Także to był mój główny plan na jutrzejszy dzień. Potem poszłam się umyć. I zeszłam na kolację. Poinformowałam Ann, że pójdę na mecz jutro. Ona powiedziała, że lepiej gdybym przyszła wcześniej, bo wtedy łatwiej mi będzie się wyróżnić z tłumu. To była dobra rada. Spotkałam też ojca. Porozmawiałam z nim chwilę. A później poszłam spać.

Znów obudził mnie szmer w środku nocy, ale tym razem nie wstawałam.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Dec 26, 2023 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Ty, ja i..Where stories live. Discover now