Rozdział 22

190 18 115
                                    

Pov. Kaveh

Siedziałem na kanapie okryty kocykiem, z pluszakiem w rękach i dawałem Alhaithamowi wskazówki dotyczące ozdób choinkowych.

- nie, nie, nie. Ten łańcuch nie pasuje do tych bombek. Weź ten złoty bo ten czerwony nie pasuje do srebrnych bombek - naprawdę nie wiem jak można mieć, a w sumie to nie mieć wyczucia stylu

- gdybyś nie był w takim stanie jakimś jesteś, oberwałbyś poduszką - stał na drabinie i wieszał kolejną bombkę - widzę, że masz siły do narzekania to chodź mi tu pomóc

- Co?! Ghhghh - udawałem, że coś mi się dzieje i opadłem na bok na kanapę, wystawiając do tego język. Słyszałem tylko jak Al śmieje się pod nosem i chyba z powrotem wiesza dekoracje

Stwierdziłem, że poradzi sobie sam więc mogę się zdrzemnąć. Gdy prawie już zasnąłem poczułem jak ktoś mnie delikatnie podnosi. Chwilę później znowu poczułem pod sobą miękki materac i poduszkę. Osoba którą pewnie był Alhaitham przykrył mnie i pocałował w czoło, usłyszałem ciche zamknięcie drzwi i mogłem spokojnie odpłynąć w sen.

Pov. Alhaitham


Zaniosłem moją śpiącą królewne do jej łoża i wróciłem do przygotowywania "kolacji wigilijnej". Myślałem, że będzie to bułka z masłem, a... skończyło się na oglądaniu poradników w internecie.

W końcu po pierwszej w nocy mogłem się położyć. Ten dzień był zbyt chaotyczny jak na mnie. Wróciłem do sypialni i już miałem się kłaść, kiedy zobaczyłem, że Kaveh nie śpi i siedzi na łóżku, tuląc swojego pluszaka

- co się stało Kaveh? - usiadłem na brzegu łóżka i się do niego odwróciłem

- no, no bo... - przytulił pluszaka bardziej - ty z Narim tyle dla mnie robicie. Gotujecie, pilnujcie, pocieszacie a ty jeszcze zabierasz mnie na zakupy i zrobiłbyś dla mnie wszystko - przerwał na chwilę - a ja? Ja nic nie robię. To tylko mną się opiekujecie a ja nawet pocieszać nie umiem. Jestem tylko niedorobionym architektem bez talentu, który potrafi zabić się nawet ołówkiem. To nie tak, że nie chcę żebyście mi pomagali ale... - znowu przerwał - na pewno nie tylko ja mam jakieś problemy i chciałbym wam jakoś pomóc. Nari aktualnie przechodzi to co zrobił Cyno, ja... Nie ważne w sumie, a ty? Na pewno coś jest nie tak. Chcę żebyś mi o wszystkim mówił. Nawet jeśli ja i tak nie umiem pocieszać dobrze to się postaram, nic nie umiem ale dla ciebie zrobię wszystko bo...- przerwałem mu

- Aj Kaveh... Dla mnie i pewnie dla Tighnariego wystarczy to, że jesteś. Przez większość życia byłem samotny i uważany za dziwadło bo miałem kamienną twarz, z nikim nie gadałem i chodziłem sam. To prawda, że nie przepadam za ludźmi ale nawet introwertycy potrzebują kogoś komu będą ufać, a nawet kochać. Nawet nie wiesz ile dla mnie zrobiłeś. Jak chcesz usłyszeć o mojej przeszłości... - teraz on mi przerwał

- yhym, chcę... - przysunąłem się do niego bliżej i go objąłem jedną ręką

- no dobrze, chociaż już spać powinniśmy - pocałowałem go w czoło u zacząłem opowiadać - jak pewnie wiesz, nie pochodzę stąd a moja rodzina jest dość... No ma pieniądze. Miałem strasznie surowego ojca, a moja matka zmarła chwilę po moich narodzinach. Ciąglę mi mówił, że skoro umarła żebym się urodził, to mam być najlepszy i w ogóle... Przed pójściem do szkoły wciskał mi jakieś książki prawnicze do czytania lub kazał przepisywać dokumenty mówiąc, że mam zostać prawnikiem i mieć dużo pieniędzy. Dla mnie pieniądze nie były w ogóle potrzebne. Kiedyś raz się zbuntowałem i powiedziałem mu w twarz, że nie chcę być żednym prawnikiem i nie będę przepisywał 30 dokumentów dziennie. Okazało się to błędem, zaczął od poniżania mnie a skończyło się na... siniakach i czerwonych śladach. Chciałem płakać a on zamknął mnie w pokoju na cały dzień bez jedzenia mówiąc, że to moja kara, a jak pisnę chociaż słowo do niego będzie gorzej. Dziwnie to brzmi ale byłem zmaknięty w pokoju i wypuszczany dwa razy do toalety. Jedzenie dostawałem 3 razy a pomiędzy posiłkami miałem przepisywać te głupie dokumenty. Nienawidziłem swojego ojca. Kiedy podrosłem dowiedziałem się, że mam babcię która mieszkała niedaleko. Uciekłem raz z domu, to była zima więc w nocy było strasznie zimno a do tego śnieg nawalał jak szalony. Dwa razy zgubiłem drogę ale ostatecznie dotarłem. Całą noc spędziłem na ganku ponieważ zasnąłem, a dopiero rano moja babcia gdy wyszła odśnieżać podjazd mnie zobaczyła. Przychodziłem do niej zawsze gdy ojciec mnie zaczął bić lub miałem go poprostu dość i odliczałem dni aż wreszcie będę mógł się od niego wyrwać- skończyłem swoją opowieść i spojrzałem na Kaveh'a. Po jego bladych policzkach leciały łzy, chciałem je wytrzeć lecz Kaveh był szybszy i złapał mnie za ręce

Kwiat O Kolorze Kawy   ❛ Haikaveh & CynoNari ❜  Where stories live. Discover now