2. Mokry przypał...

4 0 0
                                    


📚Perspektywa Rose📚

Przez następne dni spotykałam się w kawiarni z nim nowym kolegom. Ćwiczyliśmy do mam talent dzień w dzień. Potem rozmawialiśmy o swoich pasjach i takie tam. Podobało mi się. A w szkole... Może to dziwnie zamrzmić ale niezbyt rozmawialiśmy. On gadał z kolegami Alexsem, Jamsem i Willem. Jak się nie mylę. Coś tam o nich mówił a ja z swoimi przyjaciółkami czyli - Larissą i Nicol. Były to moje dwie najlepsze przyjaciółki. Poznałyśmy się już w przedszkolu. Kontakt miałyśmy do tej pory. Chodziłyśmy razem od przedszkola do teraz. Jedna była zakochana... I non stop o nim mówiła czyli Willowi. Jej zdaniem był Miły, uroczy, przystojny i te najlepsze cechy. Minie już czasem od tego imienia mdliło. Ale wracając. Pewnego dnia jak wszystko przeczwiczyliśmy zaczęliśmy rozmawiać o planach na wieczór.

- Ja będę siedziała w fotelu z kocykiem i cherbata no i czytała jakaś dobra książkę. A ty? - zapytałam uśmiechając się. Bez dłuższego namysłu piwiedział pewny siebie:

- Idę na imprezę chcesz ze mną?- spojrzałam na niego zdziwiona. On właśnie mnie zaprosił na imprezę... Nie zdążało się to w moim przypadku często. Spojrzałam an niego a potem na kubek z cherbata stojący przedemna. Wziełam ją do ręki I przylozyłam do ust by się napić. Wzielam mały łyk a potem odłożyłam i powiedziałam z lekkim zdziwieniem oraz zdziwieniem:

- A czemu? Nie idziesz z przyjaciółmi? - spojrzał na mnie I wzruszył ramionami bawiąc się kartkami z tekstem piosenkii akordami do gitary. Przechyliłam głową I zastanowiłam się. Dziś nie miałam żadnych zajęć. Ani nic. Zamyśliłam się i zagryzłam wargi. Był to mój odruch jak byłam zamyślona. Potrzał na mnie już znierpliwiony.

- Idziesz czy nie? - zapytał ponownie po kilku minutach. Spojrzałam w jego niebieskie oczy i pokiwałam głową. Dopytałam jeszcze o której godzinę. On uśmiechnął się I powiedział lekko niepewnie - 18.40 - spojrzałam na telefon który był na stoliku. Była 17.50. Spojrzałam na niego zdziwiona I lekko rozbawiona.

- Tak mówisz na ostatnią chwilę? - pokiwał głową I wstał. Biorąc kartki z nutami i gonate. Też wstałam I wzielam stoję rzeczy wkładając je do torebki.

- Idziemy. - powiedział I ruszyliśmy do niego. Tam odłóżł swoją gitarę i nuty ale wziął deskę i dwa kaski. - Mamy piedizesiąt minut. A do Willa jedzie się długo. Tak na desce dwadzieścia minut. Ale wiesz we dwójkę to trochę dłużej.

- We dwójkę? - powtórzyłam z zdumieniem. Na chodniku położył deskę i stanął na przodzie deki tak ,że miał jeszcze miejsce. Spojrzał na mnie. Zszedł z deski I podszedł do mnie zakładając mi na głowę kask. Był szary. Dopadwał do mojej głowy i poklepał w niego dwa razy. Tak by sprawdzić. Sam zaś założył sobie drugi czarny kask. Ponownie wstał na deskę do przodu:

- Wsiadaj. Do tyłu. - powiedział. Podeszłam niepewnie I stanęłam z tyłu. Objęłam go szybko i odruchowo w pasie. Ruszył. Jechał szybko. Widać było że ma dotego ogromną wprawę. Przez większość drogi jechałam z zamkniętymi oczami a glowe miałam oparta o jego plecy. Mu to nie przeszkadzało. Był skupiony tylko na jeździe. Po długim czasie zatrzymał się. Niestety... na śwoetlach. Potem zatrzymał się jeszcze kilka razy. Potem zatrzymał się I zszedł ja również. Spojrzał na mnie I powiedział - A I jak coś Will ma dwóch braci. Jednego o dwa lata starszego a drugiego o dwa lata młodszego. A i są... Barzdzooooo bogaci. Nająć basen na dwożu oraz mini skate park. - pokiwałam głową domyślając się po co jechaliśmy na desce. - A ta imprezę zorganizowali jego bacia. Zaprosił tylko mnie Jamse ,Alex, Will, ja i jeszcze kilka osób. - ponowie pokiwałam głową. Uśmiechnął się I zaczął ponowie mówić jakiś ciekawostki życiowe które nic nie zmienia w moim życiu. Jakimś cudem z luźnych tematów przeszedł do histori, gerografi a na koniec jakiś ciekawostki o deskach. Słuchałam go z uwaga. Też coś opowiedziałam o różnych rzeczach. Po iluś minutach doszliśmy do dużej otwartej bramy. Była otwarta. Weszliśmy. Szkiśmy brukowana drużka przez kilka metrów a potem naszym oczom ukazała się duża willa z której rozlegała się głośna muzyka. Weszliśmy do budynku i od razu skoczyła na Natchaniela inny chlopak. Od razu powiedział z chcatyzma i energia w glosie:

Nasza Muzyka...Where stories live. Discover now