Rozdzial 21 (Milo)

193 7 0
                                    

Kiedyś (10 lat temu)

Kucam nad grobem kobiety o imieniu Amanda i nie mogę sobie wyobrazić, że była ona moją biologiczną matką, gosposią mojej rodziny, kochanką mojego ojca.
Wstaje i siadam na ławce obok grobu na której siedzi Blair i pokazuje jej trzymane w dłoni zdjęcie które dał mi dziś rano ojciec podczas naszej dwu godzinnej rozmowy. Byłem na niego cholernie wściekły z każdym jego następnym słowem, ale pozwoliłem mu dokończyć historie trzymając się mocno krzesła próbując nie rzucić się znowu na niego pięściami i pod koniec zrobiło się mi go nawet szkoda.

- Mój ojciec miał długoletni romans z Amandą podczas gdy była ona gosposia u nich w domu. Jak się dowiedziałem nie był to zwykły romans, Amanda była miłością życia mojego ojca. Próbował kilkakrotnie odjeść od swojej żony, ale nie potrafił tego dokonać, aż Amanda zakończyła romans i zwolniła się z pracy. Ojciec zrozumiał swój błąd i starał się to ratować, ale na marne nie mógł nigdzie jej znaleść. Aż kilka miesięcy później - zaczyna mi się trząść głos ale dotyk Blair sprawia, że lekko się uspokajam. - zadzwonili do niego ze szpitala i poinformowali, że ma syna, a moja matka podczas porodu zmarła. - mówię to i czuje łzy na policzkach - nie znałem tej kobiety, a mimo wszystko poświęciła dla mnie swoje życie. - patrzę na Bi i widzę ze ona rownież ma napuchnięte oczy. - mój ojciec nigdy nie przyznał się mojej matce do zdrady, zataił, że jest ojcem dziecka, a że moja matka miała już kilka poronień za sobą , postanowili zaadoptować mnie ze względu na znajomość z Amandą. Pamietam, że moja matka za dzieciaka traktował mnie inaczej tylko w którymś momencie się to zmieniło zrobiła się bardziej chłodna w stosunku do mnie, a rodzice kłócili się non stop przez ostatnie dwa lata. Nie rozumiałem tego wcześniej teraz już wiem. - wzdycham i chwytam Bi za podbródek tak żeby spojrzała na mnie. - spójrz na mnie, jestem cholerną kopią mojego ojca. Gdy zacząłem dorastać moja matka musiała zorientować się jaka jest prawda. Jestem dla mojej matki tylko przypomnieniem o dawnie zdradzie.
- Milo tak mi przykro - mówi Bi. I otula mnie ramieniem.
- Emily nie chce mnie znać, żyła w kłamstwie całe życie jak mogłaby teraz na mniej spojrzeć. A moja prawdziwa matka umarła żebym ja mógł żyć. Świetne życie co nie? - mówię przełykając ciężko grudę w gardle. - jestem nikomu nie potrzebny, jestem kurwa chodzącym nieszczęściem..
- to nie prawda - karci mnie dziewczyna - mi jesteś potrzebny. Bez ciebie nie poradziłabym sobie wczoraj.
- nie, to jest prawda. Wszystkich w koło tylko zawodzę. Co z tego, że pomogłem ci wczoraj jak ranie inne kobiety jak mój ojciec kiedyś moją matkę. Wkurzyłem Nathalie bo w dzień jej urodziny przeruchałem jej przyjaciółkę Emme, która dziś rano oczekiwała czegoś ode mnie, a ja wychodząc z ojca gabinetu i zastając ją u mnie w pokoju wyzywałem najgorszymi możliwymi wyzwiskami i kazałem
wypierdalać. Blair jestem okropnym człowiekiem.

Dziewczyna patrzy na mnie zaciekawiona.
- nie spałeś dziś z Emmą? - pyta.
- No nie. - odpowiadam szybko - a co?
- a nic wpadł dziś rano na nią, trochę inaczej to przedstawiła. - odpowiada.
- kurwa. - mówię. - znowu to samo. To nie pierwszy raz kiedy jakaś laska twierdzi, żeśmy ze sobą spali. Coraz bardziej wkurza mnie moja łatka ruchacza.

Chowam twarz w dłoniach. I opieram łokcie na moich udach.

- nie jesteś złym człowiekiem, jesteś teraz zagubiony. To całkiem normalne. Milo jesteś dobrym człowiekiem, ta twoja skorupa, za która się chowasz jest nie potrzebna, poznałam twoje wnętrze i nie znam nikogo, kto miałby tak dobre serce jak ty.

Patrzę na Blair i patrzę w jej zaszklone od łez oczy. Ocieram jej kciukiem łzę z policzka i zostawiam dłoń na jej policzku. Przybliżam się do niej na tyle blisko, że czuje jej oddech. W ostatnim momencie zanim dotrę jest warg podnoszę usta i całuje ją w czoło.

ZBYT BLISKO DLA SERCA Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz