1. Niespodziewana zmiana planów

13 0 0
                                    


✨️prespektywa Natchaniela✨️

Na dzisiejszy wieczór miałeś wspaniałe plany. Byłem umuwiony z znajomymi do skaner parku. Bo kto nie lubi jeździć na deste?! No ja kochałem. Była to moja miłość i pasja! Beż tego nie wyobrażałem sobie życia. Codziennie wychodziłem na deskę. Sam albo z znajomymi. Nawet jak byłem chory. Rodzice nie prubowali mnie zatrzymać. Bo wiedzieli że jak nie wyjdę przez drzwi to wyjdę przez okno. Oprucz jazdy na desce uwielbiałem też muzykę. Była to moja druga ogromną pasja. Najbardziej lubiłem grać na gitarze. Relaksowało mnie to prawie tak samo jak jazda na desce. Jak dali mi karę na deskę grałem na gitarze. Byłem w tych dziedzinach samo umiem. Rodzice chcieli mnie zapisać albo na naukę gry na gitarze albo szkoły muzycznej. Ale nie chciałem. Bo nie pubi3 szkoley! Nienawidzę jej. A dodatkowe zajęcia to jak szkoła po lekcjach. A trudno jeździć do szkoły na desce i z gitarą. Jak z plecakiem trudna. Zawsze tak jeździłem. W wiose, lato, jesień i zimę. Że mieszkałem w Londynie drogi są dobre. Choć pogoda często deszczowa. Kiedyś do szkoły a teraz do liceum. Którego nie lubiłem tak samo jak szkoły... Albo trochę mnie. Bo na przerwach można wychodzić na dwór. Oh... Najlepsze są te przewyższa lanczowe. Jak zjemy ale od razu po dzwonki bierzemy deski i jeździmy. Niestety tylko dziesięć lub piętnaście munut. Po tych nauczyciele nam zabierają i mówią ,,Do odebrania po lekcjach" albo ,,Do derektora." Można ująć ,że pobiliśmy rekord w "najwięcej odwiedzania dyrektora w tygodniu". Mój rekord to sześć. Ale nie jestm najgorszym uczniem. No conajmniej na wychowaniu fizycznym i muzyce. Tam nauczyciele mnie uwielbiają. Ale nie o tym mowa. Wracając do muzyki. Nie licząc gry na gitarze wymyślam swoje teksty. Które leżą na dnie szuflady lub walają się po pokoju. Tak jak śrubki, kółka, ciuchy, nażedzia, kartki, prace domowe, projekty. Jedyne żeczy poukładane to: deski oparte o ścianę i gitara oparta o stojak. Tak to bajzel. Ale wracając. Miałem na dziś plan. Super świetny plan. O siedemnastej wychodziłem. Byłem już gotowy. Miałem luźne szare spodnie i czarna luźną bluzę z kapturek. Zakladamel właśnie buty gdy do korytarza weszła mama i powiedziała proszącym tomen:

- Możesz przełożyć to wyjście? - pokręciłem głową nawet na nią nie patrząc. No ale tata przyszedł I powiedział ostrym tonem:

- Zostajesz. Przychodzą goście. Ściągaj buty. - spojrzałem na rodziców i westchnałem. Ściągnęłam buty, wziełem deskę do ręki I poszlem do pokoju. Nie opłacało mi się dyskutować. Chyba że chce mieć karę. A to ostatnie co bym chciał. Położyłem się na łóżku i wybrałem numer do mojego znajomego z którym się umówiłem - Alexsa. Usłyszałem sygnał. A po chwili jego głos witajacy się ze mną wesoło:

- Siema! Słuchaj jest sprawa... - zaczęłam pewnym siebie głosem. Jak zwykle. - Nie przyjdę. Sory że tak na ostatnią chwilę. Ale dopiero teraz starzy mi powiedziała że ktoś przychodzi.

- No weś! Serio?! - spytał zdziwiony Alex. Nie wieżyl chyba w poje dlowa ale jaodpowiedzialem mu ,,My hy..." co miało zacząć ,,serio". Alex westchnął I cosą zaczął mówić żebym ich namówił a ja mu tłumaczyłem że nie chce zostać uziemiony. Po chwili skończyłem rozmowę i rozłączyłem się. Przejrzałem kontakty. Już na naszej super grubce ,,Skejterzy" dostałem wiadomość. Weszłam na czast:

Alex 16.45:
Kto już jest??

James 16.46:
Wychodzę. Za ok. 5 min będę.

James 16.46:
Wy?

Will 16.49:
Przecież jeszcze mamy czas.. Ja wyjeżdżam tak ok. 16.54.

Nasza Muzyka...Where stories live. Discover now