7. Mecz siatkówki.

Start from the beginning
                                    

- Wiem - zgodziłam się z nią. - I to nie jest ktoś istotny. Dobrze wiesz, że nie lubię o nim rozmawiać!

- Wiem! - pisnęła przestraszona, unosząc dłonie w górę. - Nie chce się kłócić, po prostu myślałam, że...

Westchnęłam, wyrzucając z siebie to, co siedziało we mnie od kilku dni.

- Mama bierze od niego pieniądze - powiedziałam cicho, praktycznie szepcząc jej do ucha.

- Co?! - krzyknęła, wstając.

Rozejrzałam się przestraszona. Widziałam, że kilku uczniów, w tym Aiden, Jess i Rikki, spojrzeli na nas. Znajomi mojej kuzynki wyglądali na dosyć zmartwionych nagłym wybuchem koleżanki, zaś reszta... cóż, nie podobało im się, że dziewczyna przeszkadza im w rozmowie.

Czując na sobie rumieńce, które niemiłosiernie piekły mnie w policzki, złapałam ciemnowłosą za rękę i pociągnęłam w dół, aby więcej nie robiła scen.

- Jesteś nienormalna - zbeształam ją, będąc zła. - Co ci strzeliło do głowy? Mówię ci to w tajemnicy!

Darcy posłała mi przepraszające spojrzenie.

- Wybacz, Robin - dodała ze skruchą. - Po prostu nie rozumiem twojej mamy i jest mi źle, że nie mogę wam pomóc.

Machnęłam ręką.

- To nic - rzuciłam obojętnie. - Zdaje sobie sprawę, że Barbara ma przede mną jakieś sekrety, ale również wiem, że niedługo wyjdą one na jaw. Wystarczy chwile poczekać.

- Jakaś ty jesteś dojrzała... - westchnęła, przewracając oczami. - Problem polega na tym, że w tym wszystkim rani ciebie i nawet tego nie widzi.

Nie zdążyłam odpowiedzieć jej na nic więcej, ponieważ sędzia rozpoczął trzecią tercję, a zarazem już ostatnią. Ze skupieniem oglądałam grę, dobrze wiedząc, że Jastrzębie, bo właśnie taką maskotkę ma Westport High School, wygrają.

Nie znałam imion konkretnych zawodników, dlatego tylko wykrzykiwałam numery, z którymi grałam, pokazując im swoje wsparcie. W tym momencie nie przejmowałam się swoją nieśmiałością, ani tym, że gdybym nie była pchana adrenaliną, zapewne nigdy nie byłabym taka pewna siebie. Teraz liczyła się tylko wygrana. Nic więcej nie miało znaczenia.

- Ole! Ole! Ole! Ole! - krzyczałam, skacząc razem z innymi, gdy rozbrzmiał gwizdek kończący ostatnią tercję.

Boże, wygraliśmy!

Uśmiechnęłam się szeroko, rzucając się na szyję Rikki. Dziewczyna zaśmiała się cicho, przytulając mnie i zaczynajac skakać razem ze mną. Słyszałam, że kuzynka się z nas śmiała, ale nie obchodziło mnie. Bo w końcu wygraliśmy.

- Naleśniki! - rzucił głośno Perez, przepychając się przez tłum.

Wybiegliśmy za nim, chociaż było to dosyć trudne. Jak na zawołanie każdy postanowił opuścić hale, przez co panował tu istny harmider, którego po prostu nie dało się ogarnąć. Mocno trzymałam dłoń Winter, bojąc się, że się zgubię. Podobnie z resztą jak Aiden, Darcy i Jess.

- Sorry! - krzyczała, przepychając się.

Uczniowie posyłali nam rozdrażnione spojrzenia, rzucając w naszą stronę milion różnych wulgaryzmów. Brunetka wydawała się tym nie przejmować, ale ja to co innego. Wystarczyło, abym usłyszała ,,Tępa marchewa", aby mój humor nagle się zepsuł. Posmutniałam, oddając się nowej koleżance.

- Gdzie oni są? - warczała, stając na palcach i próbując odnaleźć naszych znajomych. Na parkingu było wyjątkowo dużo ludzi, a ona sama nie za wysoka, przez co nie było nawet szans, aby ich wypatrzyła. - Nienawidzę ich!

Zawiązałam ręce na klatce piersiowej, szczelnie opatulając się bluzą. Tępo wpatrywałam się w niezidentyfikowany punkt przed sobą, zastanawiając się nad wizytą u fryzjera.

Ciekawe czy blond by mi pasował...

- Spróbuj dodzwonić się do Darcy - poleciła mi, podchodząc. - Ja zadzwonię do Aiden'a.

Zrobiłam to, o co mnie poprosiła. Wybrałam numer do kuzynki i przystąpiłam telefonem ucha. Pierwszy sygnał, drugi sygnał, a nawet trzeci rozbrzmiał, ale szybko się urwał.

- Brak zasięgu - poinformowałam ją, starając się odnaleźć więcej kresek.

Rikki tupnęła nogą.

- Ten dzban też nie odbiera - westchnęła, łapiąc się za głowę. - Po jaką cholerę im te telefony, skoro i tak nie odbierają?!

Wzruszyłam ramionami, kopiąc kamień.

- A może po prostu udajmy się do tej knajpy i, kiedy znajdziemy zasięg, to ich poinformujemy o tym, gdzie jesteśmy, hm? - zaproponowałam.

Winter pstryknęła palcami w moją stronę, uśmiechając się.

- Ty to masz łeb, Rodrigez - pochwaliła mnie. - Darcy miała racje mówiąc, że jesteś mądrą babą.

Ruszyłyśmy do tylnej bramy, a gdy tylko wyszłyśmy poza mury Westport High School, udałyśmy się na zachód. Z tego co kojarzyłam tam znajdowało się wybrzeże i port.

- Darcy o mnie mówiła?

Dziewczyna skinęła głową.

- I to dużo - potwierdziła. - Mówiła o tobie w samych superlatywach. No, po prostu, non stop cię chwaliła.

- Serio? - zdziwiłam się.

Za czasów mojego mieszkania w Seattle nie miałam przyjaciół, a po prostu jedną dobrą koleżankę, która mieszkała w domu naprzeciwko. Często spotykałyśmy się po jej powrocie ze szkoły, lubiłam słuchać o tym, jak opowiadała mi, jak to jest chodzić do liceum. W zamian ona słuchała mnie mówiącej o Darcy, ale to było bardzo rzadko. Zazwyczaj to właśnie ona mówiła, a ja słuchałam. Nie lubiłam się chwalić swoją kuzynką.

- No a jak - błysnęła zębami w uśmiechu. - Nie było dnia, aby o tobie nie wspominała - wyszczerzyła się jeszcze bardziej. - A gdy dowiedziała się, że się przeprowadzasz? Dziewczyno, nikt nie był w stanie popsuć jej humoru. Nawet zrzędliwości Jess'a.

Zachichotałam, przypominając sobie, jak narzekała na to, iż Jess nie potrafi być zabawny i strasznie na niego nagadywała. Jak widać, nie tylko mi, ale również i biednej Rikki, która musiała tego wszystkiego wysłuchiwać.

- Przykro mi, że musiałaś tego wysłuchiwać - powiedziałam kompletnie szczerze, gdyż mnie samej czasami denerwowała jej gadka. A przecież my tylko rozmawiałyśmy przez telefon.

Winter przyłożyła teatralnie dłoń do serca, rozczulając się.

- Uwierz, mi też.

Reszta drogi minęła nam na niezobowiązującej rozmowie o wszystkim i o niczym. Znowu, to głównie Rikki gadała, a ja słuchałam. Gdy zdarzyło się, że to ja miałam o czym powiedzieć, jak na przykład o ulubionym kolorze, dziewczyna ciągnęła mnie za język.

Nigdy nie lubiłam aż tak pozytywnie nastawionych do życia ludzi, ale ją wyjątkowo polubiłam.

Byłyśmy od siebie tak bardzo luźne, ale jednocześnie poczułam między nami nić porozumienia.

To będzie początek pięknej przyjaźni.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Jan 07 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Listen to the melody [ZAWIESZONE]Where stories live. Discover now