Swoją drogą Connor niczego ci nie deklarował, nie mogłaś więc być zazdrosna; o Kate, Lily czy jakąś inną.

– Poza tym... – zaczął od nowa, przybliżając się jeszcze bliżej. Położył ręce na moich biodrach, a następnie przybliżył mnie do siebie. Zrobiło mi się gorąco. Tę emocje buchnęły we mnie w momencie, gdy poczułam jego palce na swojej skórze. – Chciałbym tam pójść z tobą. Pokazać wszystkim, jakim szczęściarzem jestem, mogąc mieć ciebie obok siebie.

Jęknęłam cicho, ponieważ nie mogłam się powstrzymać. Connor jednak szybko to przerwał, krótkim ale za to niesamowicie zmysłowym i intensywnym pocałunkiem, po którym nie pamiętałam jak się nazywałam.

Ogłupiał mnie. Wariowałam przez niego.

– Czy to próba przekupstwa?

– Może – zaśmiał się w moim kierunku, po chwili dodając: – A działa?

– Nie – powiedziałam stanowczo, choć byłam o włosów, by nie przyrzec mu wszystkiego.

To właśnie robiła miłość z człowiekiem?

– Czyli muszę się bardziej postarać? – zapytał, szepcząc wprost do mojego ucha, wywołując przy tym dreszcz wzdłuż kręgosłupa. Wzruszyłam ramionami, szczerząc się do niego, jak jakaś głupia. Chciałam go podjudzić. – Tak prz okazji to jestem naprawdę cholernie z ciebie dumny. Naprawdę dałaś radę kawał prziebiec – Nawiązał do trasy, jaką pokanaliśmy.

Znów bez ostrzeżenia mnie pocałował. Tym razem nieco dłużej. Dopiero po chwili się od niego odsunęłam, patrząc mu w oczy i pocierając rękami o siebie.

– Zimno.

Na ogół było ciepło, ale ranki były chłodniejsze. Na domiar złego staliśmy w samych bluzach, co miało sens, zważając na nasze plany. Jednak w tej chwili marzyłam, by ubrać coś grubszego.

– Gdybyś pobiegała jeszcze trochę to...

– Oj zamknij się – mruknęłam ze śmiechem. – Niedawno mówiłeś, że jesteś ze mnie dumny, nieprawdaż? – Wyszczerzyłam się, wkładając swoje ręce do kieszeni jego bluzy.

Od bardzo dawna chciałam to zrobić. Myślałam, że Connor złączy nasze dłonie, ale nie zrobił tego. Za to złapał mnie w mocno w talii, przytulając mnie do siebie i trąc moje ciało, ogrzewając je. W pewnej chwili podniósł nieznacznie, jeszcze bardziej chowając mnie w swoich ramionach.

Pisnęłam, gdy tylko to zrobił, ponieważ naprawde mnie wystraszył.

– Postaw mnie. Ludzie mogą zobaczyć. – Prawie nikogo tu nie było, jednak wolałam nie ryzykować. – Nie zachowuj się jak dziecko.

Przez długi czas tego nie zrobił, ale w końcu odpuścił, kładąc mnie bezpiecznie na ziemię.

– Ty za to zachowujesz się jak staruszka – zripostował.

– A może mentalnie mam ze sto lat, co?

– To by było przerażające.

– Dlaczego?

– Bo wtedy podobała mi się staruszka.

Podobałam mu się. Niby o tym wiedziałam, ponieważ chłopak tego nie ukrywał, mówiąc to głośno już parę razy, ale za każdym razem ruszało mnie to tak samo mocno.

– Oj Conn, Conn – powiedziałam z politowaniem.

Boże, kochałam tego idiotę.

*

– Skoro jesteśmy już wszyscy, to może usiądziemy do stołu – zaproponowała moja mama, próbując załagodzić bitwę na spojrzenia między moim ojcem a Connorem.

Układ Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz