KATE
– Dziękuję serdecznie wszystkim Państwu za przybycie! Jest mi niezmiernie miło powitać Was na naszym corocznym spotkaniu wigilijnym. Proszę o zabranie głosu Pana Prezesa...
Gromkie brawa rozlegają się na sali, a wszystkie pary oczu skierowane są w kierunku niewielkiego podium, gdzie zmierza właśnie uśmiechnięty mężczyzna w średnim wieku. Odwracam się na moment do swojego stolika, aby złapać za kieliszek szampana i pociągnąć kolejny łyk. Cała ta męczarnia dopiero się zaczyna, a ja sama nie wiem, dlaczego dałam się na to namówić. Znalezienie wymówki byłoby takie proste, ale to chyba nacisk ze strony współpracowników sprawił, że byłam zmuszona podjąć taką a nie inną decyzję.
Jednym uchem słucham jakże wzniosłej przemowy prezesa naszej wspaniałej firmy, jednocześnie rozglądając się po sąsiednich stolikach. Każdy z nich wygląda tak samo, przykryty śnieżnobiałym obrusem z dekoracjami w postaci serwetek w kolorze butelkowej zieleni oraz małych choinek ustawionych po środku. Klimatycznie, przynajmniej jest czym nacieszyć oko. Ludzie siedzący przy tych stołach to już inna kwestia. Większości z nich praktycznie nie znam, nie licząc niepewnego „cześć", z którym mijamy się na korytarzu, niektórzy to dla mnie zupełnie obce twarze. Tego chyba najbardziej nie lubię w tej sytuacji – przebywania wśród tak dużej ilości nieznajomych, z którymi przecież powinna łączyć mnie chociażby nić porozumienia, może nawet sympatii.
Kiedy przesuwam tak wzrokiem między odświętnie ubranymi osobami, moje spojrzenie przykuwa on. Jedna z nielicznych osób w tej firmie, jaka nie jest mi zupełnie obca. Na początku nie zauważa, że patrzę w jego stronę, więc mogę bezkarnie podziwiać jego eleganckie wydanie. Ciemne włosy ma starannie ułożone, ubrany jest w klasyczną białą koszulę oraz marynarkę w granatowym kolorze, która dodaje głębi jego niezwykle hipnotyzującym niebieskim oczom. Lucas, młodszy architekt, w końcu wyłapuje mój wzrok, a jego usta rozciągają się w przyjaznym uśmiechu.
I chociaż wiem, że nasze stosunki są czysto koleżeńskie, to moje durne serce gubi swój rytm w odpowiedzi na ten gest.
Unoszę swój kieliszek szampana delikatnie w jego kierunku, a on robi to samo. Pijemy toast na zakończenie przemowy prezesa, który wraca do swojego stolika, pozwalając prowadzącej dokończyć uroczyste rozpoczęcie.
– Zapraszam wszystkich do symbolicznego podzielenia się opłatkiem i życzę Państwu udanego wieczoru.
Opłatek.
Spoglądam na talerzyk, który przechodzi wokół naszego stolika z rąk do rąk i również częstuję się jego zawartością, chociaż ta tradycja nie należy do moich ulubionych. Przełamywanie się tym białym płatkiem i składanie sobie bardzo często nieszczerych i wymuszonych życzeń wprawia mnie w dyskomfort. Chciałabym jakoś się od tego wymigać, ale niestety nie widzę w tym przypadku drogi ucieczki. Dlatego też podnoszę się w ślad za pozostałymi gośćmi i zaczynam tę wędrówkę wokół stolika, starając się wykrzesać z siebie uśmiech, który nie zdradzi mojego niechętnego nastawienia. Co nie jest takie łatwe, jakie mogłoby się wydawać.
Po okrążeniu niemal całego stołu przystaję na moment, a wtedy czyjeś palce stukają w moje ramię.
LUCAS
Wygląda olśniewająco i naprawdę trudno jest mi oderwać od niej wzrok, kiedy w końcu się do mnie odwraca. Jej brązowa burza loków zmieniła się w lśniącą, prostą taflę spływającą na jej ramiona. Ma na sobie rozkloszowaną, czarną sukienkę z ozdobnymi, koronkowymi rękawami, na jej szyi lśni naszyjnik, bez którego chyba nie rusza się z domu, przedstawiający złotą stokrotkę. Nie codziennie widuję ją w tak odświętnym wydaniu, więc teraz, kiedy stoi tu przede mną, mam wrażenie, że widzę ją po raz pierwszy.
YOU ARE READING
Company Christmas Eve
RomanceUroczysta kolacja oraz odbywająca się po niej impreza zbliża do siebie dwoje współpracowników, którzy nie są w stanie dłużej uciekać przed własnymi uczuciami. Pozwólcie świątecznej magii działać! = friends to lovers = zawiera sceny 18+