ROZDZIAŁ 7 - Chwila prawdy

23 5 14
                                    


KATE


Mija niemal tydzień, a ja wcale nie czuję się lepiej.

Przez cały ten czas unikam Lucasa na tyle, na ile jest to możliwe, co wbrew pozorom logistycznie wcale nie jest takie trudne, bo muszę po prostu pojawiać się w częściach wspólnych o innej niż dotychczas porze. Nie musiałabym tego robić, bo przecież sprawy między nami zostały zakończone w niespodziewany, gwałtowny sposób, odcinając nas od siebie grubą linią. Problem jednak polega na tym, że nie czułam się na siłach, aby udawać przed nim, że wszystko jest w porządku i to, jak mnie potraktował, wcale się na mnie nie odbiło.

Święta zbliżały się wielkimi krokami i pomimo wypełniającego nie tylko witryny sklepowe, ale również nasze biura, świątecznego klimatu, przestałam odczuwać z tego jakąkolwiek radość. Co roku już sam widok migających w oknach lampek oraz tych kiczowatych, świątecznych sweterków, w które niektórzy pracownicy uwielbiali się ubierać, potrafił obudzić i we mnie ducha świąt. Tym razem jednak nie potrafiłam wykrzesać z siebie chociażby iskry radości z powodu zbliżającego się Bożego Narodzenia, co w jakiś sposób przygnębiało mnie jeszcze bardziej.

Jedynym powodem do uśmiechu niezmiennie pozostawała dla mnie Luna, która każdego dnia po moim powrocie z pracy witała mnie radosnym machaniem ogona oraz lizaniem po twarzy, kiedy tylko kucałam, aby ją pogłaskać. Ten zwierzak napełniał moje złamane serce ciepłem, którego tak potrzebowałam.

– Gdzie spędzasz Wigilię? – pyta mnie Lisa pod koniec tygodnia, kiedy spędzamy razem przerwę śniadaniową. W ciągu tych kilku ostatnich dni stała się tak naprawdę jedyną osobą, z którą mogłam porozmawiać.

– U rodziców. Przyjedzie też mój brat ze swoją nową dziewczyną, więc trzymaj kciuki, żebym się nie skompromitowała – wzdycham, obracając w dłoniach kubek z prawie już zimną herbatą.

– Kochana, to ona powinna się tym przejmować, a nie ty – zauważa blondynka, skubiąc pierniczka.

– Pewnie masz rację – wzruszam ramionami, podnosząc na nią wzrok. – A ty jakie masz plany?

Elizabeth zaczyna z zachwytem rozprawić o rodzinnym spotkaniu u jej ojca, który rozwiódł się z jej matką kilka dobrych lat temu po tym, jak nakrył ją na zdradzie. Pomimo tego przykrego doświadczenia nie stracił wiary w miłość, która stanęła w progu jego życia, kiedy najmniej się tego spodziewał. Od tamtego czasu był niezwykle szczęśliwy i wraz ze swoją nową partnerką co roku organizował wielkie świąteczne przyjęcie dla całej rodziny.

Staram się skupić na jej słowach, ale jej głos zaczyna docierać do mnie coraz mniej, kiedy za przeszklonymi drzwiami zauważam jego. Mężczyznę, który jeszcze kilka dni temu był moim najlepszym przyjacielem. Mężczyznę, na spotkanie z którym czekałam każdego dnia, bo był to najlepszy moment podczas tych kilku godzin spędzanych w biurze. Trudno było w tak krótkim czasie zapomnieć o tym wszystkim, co nas łączyło.

Rozmawia przez telefon, ale kiedy spogląda za szybę, wyłapując mój wzrok, jego wyraz twarzy diametralnie się zmienia. Nie potrafię oderwać od niego spojrzenia, bo moje głupie, nieposłuszne serce gubi swój rytm, kiedy odnajduje pochłaniający błękit jego oczu. To te same oczy, w które wpatrywałam się niezliczoną ilość razy, w końcu okazały się moją zgubą.

Moja towarzyszka musi widzieć zmianę na mojej twarzy, bo milknie i odwraca się przez ramię, aby zobaczyć, co tak bardzo przykuło moją uwagę. Na widok Lucasa wyciąga w jego kierunku środkowy palec, wprawiając mnie w osłupienie, a jego widocznie pesząc, bo zaraz wraca do swojej podróży przez korytarz.

Naabot mo na ang dulo ng mga na-publish na parte.

⏰ Huling update: Jan 01 ⏰

Idagdag ang kuwentong ito sa iyong Library para ma-notify tungkol sa mga bagong parte!

Company Christmas EveTahanan ng mga kuwento. Tumuklas ngayon