8

10 0 0
                                    

Przyszedł dzień w którym miała odbyć się wywiadówka. Oczywiście moja ekstrawagancka matka ma mnie w dupie i wolała zająć się bratem wyjętym z pornola. Ostatnio moja rodzicielka nakryła go na seksie ze swoim ,,kolegą". Jak ich zobaczyła to prawie na zawał zeszła. Jak można byłoby się spodziewać zarzekał się, że to dlatego, że to lepiej się sprzedaje w internecie. Wiadomo, że matka mu nie uwierzyła, gdyż się ściskali i robili wymianę śliny.  A gdy tylko dała mu taki opierdol, że, aż w całym domu zatrzęsły się ściany Janusz zrzucił z siebie swojego kochanka i zaczął krzyczeć, że nie jest gejem, oraz  zaczął swoją żałosną przemowę o tym, żeby nawet tego słowa nie wymawiać bo nastanie zaraza w całym domu. W tym samym czasie jego chłopak złapał swoje szmaty i przebieg przez salon kompletnie nagi. Niestety w tym momencie siedziałam tam i widziałam trzęsące się jaja podczas biegu jakiejś dziwki. Pomimo tego matka nadal woli swojego zeszmacanego synalka.

Idzie do niego najpierw na wywiadówkę a potem na moją. Na mojej wywiadówce w zastępstwie za chorą wiewiórę ma się zjawić wygarbiały goblin. Podobno zrobił się jeszcze brzydszy, a już w tedy miał skórę jakby była sztuczna, a co ma być dopiero teraz? Może broda już mu się ciąga po ziemi i wywala orła co 10 sekund. Mam tylko nadzieję, że matka nie rozkroczny się przed nim. W sumie co tu rozkraczac jak on juz ma głowę w okolicy jaj zadka. Może z niej jest tania suka co leci na kasę, ale z nim by nie poszła.  Dobra na wszelki pójdę z nią. Będę służyć za przyzwoitke. Chwilę przed wyjściem mojej mamy wpakowałam się do auta i położyłam na ziemi. Byłam nie wykrywalna, ta technika zawsze się sprawdzała. Jak byłam mała to używałam jej non stop, aż w końcu mama swoimi lakierowanymi szpilkami na mnie nadepła i trafiłam do szpitala. Wykryłam ruch moimi kocimi instynktami to znaczy, że cel zmierza do mnie. Jest coraz bliżej.
- Kurwa - pomyślałam sobie gdy zaczęła otwierać drzwi. Ale nie zwracając żadnej  uwagi na mnie rzuciła jakieś swoje klamoty i podreptała nucąc swoją ulubioną piosenkę.

Gdy dotarliśmy na miejsce matka wystrzeliła jak strzała potykając się o schody z wejścia. Gdy miałam już zacząć się podśmiechiwać dyrektor swoją łysą łepetyną poparł moją mamę dotykając jej tyłek rękoma. Natychmiastowo moja mina zadowolenia wykrzywiła się jakbym wpierdoliła 30 cytryn na raz i nalała se je do oczu i cipy.
- Nic ci nie jest mój Anile?- powiedział z firciarskim uśmiechem ( jakby go policja zobaczyła zgarnęła by go na miejscu)
- N...n...nie wszystko jest okey. -
Nie widziałam w tym momencie czy jąkała się z powodu, że paskudny krasnalud ją tyka czy, że prawie rozwaliła sobie fryzurę.
- To dobrze, niech pani uważa na przyszłość, następnym raze może nie być przy tobie tak przystojnego mężczyzny jak ja. - odpowiedział z pewnością siebie.
Nie widziałam czy żartuje, czy nie. Może się mu lustra zepsuły? Choć pewnie wszystkie pękają na jego widok.
- Prosze już mnie puścić. -
- Nie tak nerwo kicio, lubisz bawić się zabawkami? Pozatym jesteś dla mnie jak urlop czyli potrzebny. -
- ..... -
Zaniemówiłam razem z nią. Po chwili machnęła torbą i odwaliła ruchy takiw jak z filmów akcji. W tym momencie było mi trochę żal dyrektora, jak nigdy dotąd. Zaraz po tym złapała go za kołnierz i wywlekła za sobą. Kolejno zaraz zobaczyłam tego brunetnego cieniasa, który pełzał z przeraźliwą szybkością do mnie. Nie widziałam jak się zachować w takiej sytuacji.
- Co ty tu kuźwa robisz?! - wykrzyczałam
- Masz ładne prawe oko. - mrugnął wtedy lewym
- Po prostu powiedz czego tu szukasz. -
- Szukałem ciebie moja mała tancereczko, a teraz tak na serio przyszłem patrzeć co mój ojciec robi.
- Twój ojciec?! Tyowego masz?! -
- Niestety jest nim dyrektor. - wyszeptal zniesmaczony
- DYREKTOR, ŻE NIBY TEN DYREKTOR?! CO TY TYPIE PIERDOLISZ, ŻE NIBY TY MASZ JEGO GENY?- wypiszczałam to tak głośno, że szyby do około nas pękały.
- Mojej matki, jest tu nawet obecna, przyszła do jego gabinetu wypowiedzieć rozwód. Jest samo wystarczalną kobietą i prowadzi dużą firmę, która wspiera tę szkołę. -
Ruszyłam dupe w manatki do gabinetu ją zobaczyć. Po drodze zgarnełam moją patologiczną matke. Gdy miałam już wchodzić, drzwi otworzyła wysoka dobrze zbudowana kobieta. Po bliższym przyżeniu była na prawdę piękna. Kruczo-czarne wlosy z krwisto-czerwonymi ustami. Nosiła mocny makijaż i była przystrojona najróżniejszymi koralami. Nosiła klasyczną czarną suknię, która zachaczała o ziemię. W ramionach była otoczona śnieżno-białym futrem. Minę miała kamienną bez zainteresowania. Choć po chwili rozpromieniała, jak zobaczyła moją matkę. Wyglądała jak nastolatka, która właśnie zobaczyła swoją miłość. Moja matka jest jej kompletnym przeciwieństwem. Drobna blondynka z lekkimi piegami pod policzkami, schludny makijaż. Mimo, że jest prawdziwą szmatą zawsze mawiała, że trzeba znać umiary. Nosi jasne, kolorowe ubrania i przyozdabia się kolczykami. Mama pomimo wszystkiego promieniuje uśmiechem, ale tylko po to, aby przykuwać uwagę. Lecz gdy tylko ją zobaczyła rzuciła się na tą czarmo-włosą panią i obie skończyły na zimnej podłodze. Przytulały się do niej płacząc, a tamta klepała ją po plecach kojąco.
-Nareszcie się znalazłaśmy- Odrzekła piękna nie znajoma.

Od autorek:
Ten rozdział napisała milena, zajęło jej to trochę ale się opłacało bo rozdział jest zajebisty.

Rodzina Drobniaków Where stories live. Discover now