Chapter 2

317 34 2
                                    


Dwa tygodnie później przypadały urodziny Harry'ego i Ron wraz z Hermioną uparli się, by w poprzedzający je weekend zrobić mu wielką imprezę. Harry nie był fanem imprez, ale dał się namówić. Przyjaciele zarezerwowali lokal, wynajęli DJ'a i zaprosili wszystkich krewnych i znajomych królika. Harry połowy z nich nie znał. Wetknięto mu 23 świeczki w gigantyczną pizzę, kazano pomyśleć życzenie i zdmuchnąć.

Harry pomyślał o Snapie.

Później zaczął się lać alkohol, muzyka kołysała do tańca, krzyk nieistotnych rozmów zagłuszał myśli. Ktoś do niego podszedł, ktoś przystojny, wysoki i ciemnowłosy i zaprosił go do tańca i Harry się zgodził. Snape'a nie było na jego urodzinach. Nie przyszedłby nawet gdyby go zaprosił, a już na pewno, na pewno, nie chciałby z nim tańczyć. Harry jęknął na myśl o tym, że mógłby z nim tańczyć. Jego partner chyba opacznie to zrozumiał.

Alkoholu w jego głowie było coraz więcej, a Snape'a coraz mniej. W Harrym wrzało pożądanie. Nie mógł na nic liczyć ze strony Severusa, prawda? Alkohol podpowiadał mu, że nie. Zarzucił więc ręce na szyję nieznajomemu i dał się wymacać po tyłku. Było mu przyjemnie i smutno i niedobrze jednocześnie. DJ nie przestawał grać, a ręce nie przestawały zwiedzać jego ciała. Kiedy w końcu jakiś ciepły głos zaproponował mu, by wyszli gdzieś na zewnątrz, lub chociaż do kibla. Harry potrząsnął głową. Był pijany, ale nie głupi. Nie po to od miesiąca się męczył, by faceta wygrać, żeby teraz wszystko spieprzyć numerkiem na zapleczu. Jasne, Snape by się nie dowiedział, i nie mógłby mieć mu tego za złe, ale Harry by wiedział - to wystarczyło.

— Sorry, stary, to nie jest... — zapomniał skończyć zdania. Oderwał się od obcego ciała z pewnym żalem i poszukał wzrokiem włosów Hermiony. — Sorry — rzucił raz jeszcze przez ramię. Kiedy w końcu znalazł przyjaciółkę, poprosił grzecznie acz stanowczo, w sposób charakterystyczny dla kompletnie pijanych ludzi, żeby go, z łaski swojej, odstawiła do domu, bo za siebie nie ręczy. Hermiona, chwała bogu, była bardziej trzeźwa niż jubilat. Aportowała ich na Grimmauld  i zadbała, by Harry zdjął chociaż spodnie i skarpetki nim, ciężki jak kłoda, uderzył w materac. Przykryła go kocem i poklepała po ramieniu.

— Muszę na niego czekać, Hermi — wybełkotał do poduszki pijany Wybawca. Ręka Hermiony zatrzymała się. — Muszę być cierpliwy i na niego czekać. Choć nawet nie wiem, czy jest na kogo. Czy on w ogóle, kiedykolwiek czuł, albo może...

— Harry, o kim ty mówisz?

— No o nim — powiedział głośniej Harry, jakby to wszystko wyjaśniało. — Ale ćśśś, nikomu nie można mówić — zachichotał. — On nie będzie mnie chciał, Hermi — westchnął ciężko, nagle bliski łez. — Ale i tak muszę spróbować. Więc nie mogę się pieprzyć z jakimś randomowym kolesiem poznanym na imprezie. Rozumiesz mnie, Hermi?

— Nie mam pojęcia o czym mówisz. Myślę, że jesteś nawalony i gadasz od rzeczy.

Harry odwrócił się w jej stronę choć nie przyszło mu to łatwo.

— Nie gadam od rzeczy, Hermi, to bardzo poważna sprawa. Najpowa.. sznniej... najpoważniejsiejsza w moim życiu. — wybełkotał próbując utrzymać otwarte powieki. — Voldemort może się schować, jeśli chodzi o ważność spraw. Tylko nie mogę nic ci powiedzieć. — Pokręcił głową, jakby chciał się dodatkowo upewnić.

— Rozumiem. — Hermiona patrzyła na niego z politowaniem. — Nie wiem co to za tajemnica, Harry, ale jesteś w takim stanie, że zadałabym ci jeszcze jedno pytanie i wszystko byś mi wyśpiewał. Porozmawiamy, jak wytrzeźwiejesz.

— Nie mogę nic wyśpiewać! — zaprotestował Harry i opadł na poduszkę. — Snape by mnie zabił. — wymamrotał i zasnął.

Hermiona pogłaskała po głowie. Bardzo chciała, by jej przyjaciel był szczęśliwy, ale od czasu wojny wydawał się daleki i zagubiony, a ona nie potrafiła nic na to poradzić. Nie miała pojęcia dlaczego wspomniał nieżyjącego już nauczyciela, ale zrzuciła to na karb intoksykacji. Wiedziała, jak bardzo Snape stał się dla Harry'ego ważny, i jak trudno mu było pogodzić się z jego śmiercią. Domyślała się też, że się w nim podkochiwał.

Nudne Życie/SnarryWhere stories live. Discover now