Rozdział 28. Octavia

27 1 0
                                    

- Wygrałam!

- O ułamek sekundy... I to dlatego, że byłem już po piętnastu okrążeniach.

Idę dumnie przodem. Czuję się fantastycznie. Oddech lekko przyspieszony, ale to wszystko. Uwielbiam biegać, a perspektywa pokonania tego dupka napędzała mnie jeszcze bardziej niż adrenalina.

- Jasne... - jęknełam z przekąsem.

- Wrócimy do tego jak będę w lepszej formie. - zaczął się droczyć.

Przewróciłam oczami. Uśmiech nie schodził mi z ust. Oparłam dłonie na biodrach i stanęłam w lekkim rozkroku stabilizując oddech.

- Jesteś upaaaa- poczułam jak jego silne ręce docisneły moje dłonie do bioder. Po chwili odczułam szarpnięcie i już moment później stałam obrócona do niego przodem z rekoma ułożonym na jego dyszacej piersi. - rty.

Kiedy oblizał bezczelnie usta zadrzalam. Nie byłam w stanie opanować swojego ciała. Badał mnie. Pocierał niebezpiecznie swoim kciukiem moje kolce biodrowe. Nie drgnelam, ale tylko dlatego, że gdybym ruszyła się choćby o centymetr jestem przekonana, że rzuciłabym się na niego jak nastolatka.

- Mmm. - przysunął swoje wargi muskając skrawek mojego ucha. - Jesteś moja skarbie. W końcu to zrozumiesz.

Puścił mnie cofając się o dwa kroki w tył. Jednak jego napalony wzrok i zadziorny uśmiech nie schodziły z twarzy.

Z trudem kontynuowałam swoją myśl.

- Ciekawe co byś wymyślił gdybym pokonała Cię biegnąc z kulami.. - marudziłam pod nosem ignorując zdanie które dalej dźwieczy mi w głowie .

Chłopak kucnął przy sportowej torbie i schował ręcznik. Widziałam jak dyszy. Jego zmęczenie sprawiło mi nie małą satysfakcję. Szczególnie po tym jego nocnym rajdzie.

- Co tutaj robisz?

- Zasiedziałam się na trybunach... Próbowałam znaleźć Cami, ale okazało się że zostawiła mnie dla Maksa.

Naciągnęłam nerwowo rękaw kurtki próbując ukryć swoje zawstydzenie.

- Chujowa.z.niej przyjaciółka co?

- Wcale nie. Nie mów tak! - uniosłam głos. - Jest zakochana...

- Czyli wszystko jej wolno?

- W końcu czar prysnie jak zawsze i wróci wszystko do normy.

- Ty chyba nie wierzysz w miłość co? - wypowiadając te słowa zbliżył się do mnie. Chwycił moje biodra przyciągając nasze ciała. Przeknelam ślinę ponownie zszokowana jak bardzo moje ciało mu się poddaje.
- Wie-wierzę. - w końcu odnalazłam głos. Odchrzaknelam. - Ale niektórym nie jest dane być razem.

- A nam?

- Nam?

- Tak. Nam. - te dwa słowa rozbrzmialy echem w mojej głowie. - Uważam, że byłoby nam dobrze razem.

- Nie. Nie sądzę.

Z trudem udało mi się mu odpowiedzieć. Kiedy puścił moje ciało by wyciągnąć z torby napój przyłożyłam drżącą dłoń do klatki. Moje serce waliło jak oszalałe, a oddech chwilami się urywał. Czułam się słabiej niż po biegu.

- No więc.. Mówiłaś, że zostawiła Cię samą... - zaczął jakby smutniejszy.

- Wychodząc zobaczyłam jak kaleczysz bieganie więc...

Zmrużył seksownie oczy.

- Zabawne. Chodź odwiozę Cię.

- Nie trzeba. Poradzę sobie.

If you still want me Wo Geschichten leben. Entdecke jetzt