...

27 1 0
                                    

  Rano, a właściwie w południe kochankowie leżeli razem w łóżku. Kris nie spał, tylko studiował dłonią ręce i tors swojego chłopaka, który prawie w całości był pokryty bliznami i świerzymi ranami. To już zawsze z nimi zostanie. Nawet jeśli pokonanają to wszystko, coś będzie im o tym przypomniało. Mimo wszystko kochał tego człowieka. Wiedział, że już zawsze z nim będzie a może nawet kiedyś wezmą ślub i założą prawdziwą rodzinę. To jedno z marzeń w które nie wierzył. Nie wierzył że ktokolwiek może go pokochać. Od kiedy był małym dzieckiem każdy mówił mu, że nie zasługuje na miłość. Z czasem zaczął w to wierzyć. We wszystkie te słowa które sprawiały, że czuł się jak gówno. Teraz wie, że to kłamstwo. Starszy przewrócił się na bok, twarzą do Krisa. Wtedy młodszy zaczął głaskać go po włosach. Nagle Serb zaczął się budzić, a niderladczyk odsunął rękę od włosów.
- Cześć kochanie. - pocałował wyższego w usta, a on oddał pocałunek - Dziękuję, że wczoraj tu byłeś. I jesteś dalej.
- Dla ciebie mogę tu nawet zamieszkać. - zaproponował.
- To chyba dobry pomysł. - wyraził aprobatę - ale na razie zostańmy w łóżku.
I prawie cały dzień spędzili na przytulaniu się w łóżku. Kiedy stwierdzili, że siedzenie w domu nie ma sensu, wyszli na spacer. I to była okropna decyzja. W parku, pod drzewami których liście powoli zmieniały się na różne odcienie żółci, stałi oni. Jeden chłopak, wyższy i młodszy, i drugi, niższy i starszy. Nie pomyśleli o tym, że są narażeni na chodzących w okolicy fanów, którzy mogą rozpoznać Krisa po posturze i włosach. I to się stało. Kiedy przytuleni siedzieli na ziemi i akurat stykały się ich usta, Bojan kątem oka ujrzał flesz aparatu. Ktoś zrobił im zdjęcie i prawdopodobnie wstawi je do internetu. Do internetu w którym nic nie ginie. Nawet jak się z tego wytłumaczą, plotki nie ucichną.
  Jeszcze tego samego dnia, zostali uwięzieni we własnym domu. Łudzili się, że ludzie szybko zapomną. Bojan bał się, że jego rodzina to zobaczy, a znał ich i wiedział, że nie zaakceptowali by takiego człowieka, a tym bardziej syna. To wzmagało w nim uczucie stresu. Tego paraliżującego uczucia, które czesto prowadziło go do ataku paniki. Kris to widział, ale nie wiedział co zrobić. Postanowił, że przykuli chłopaka i pogłaszcze go po włosach. Wiedział, że na człowieka z taką delikatną psychiką ta sytuacja wpływa bardzo negatywnie, tak jak na każdego.
- Ja wiem, że to nic nie da, ale będzie dobrze
- Nie, nie będzie. Cały świat wie że ich idol jest z jakimś nieudacznikiem życiowym, a moja rodzina dowie się, że jestem jebanym gejem i będzie okropnie.
- Po pierwsze, nie jesteś nieudacznikiem życiowym, tylko najlepszym człowiekiem jakiego znam. Po drugie, nie jesteś żadnym "jebanym gejem", bo to kogo kochasz nie zmienia faktu, że jesteś wartościowy. Po trzecie, nawet jeśli twoja rodzina cię odrzuci to ich strata i po prostu nie są ciebie warci. Poza tym, to teraz cały świat wie, że mam najlepszego chłopaka na świecie.
- To niech sobie wie, ale ja nie jestem gotowy.
- Ja też nie, ale niektóre sytuacje trzeba po prostu zaakceptować. Ostatnie czego teraz chcę to żebyś płakał.
- Kiedy ja potrzebuję...
- Choć do mnie. -  Rozłożył ręce w które wpadł Bojan, a z ust młodszego można było usłyszeć te piękne słowa: "kocham cię", na co drugi odpowiedział tylko lekkim pocałunkiem w szyję, bo nie był w stanie nic wypowiedzieć. Nagle z delikatnego przytulania zmienili na agresywne wypijanie się w swoje usta. Niższy udawał, że nie wiedział do czego to zmierza, ale w pewnym momencie coś w nim pękło.
- Proszę, nie
- Sorry, myślałem, że tego chcesz. Nie powinienem zakładać z góry.
- Nie chcę tego dzisiaj. Kiedyś na pewno, ale nie teraz. Chciałbym kiedyś uprawiać seks z właśnie tobą, w tym albo twoim łóżku.

   W nocy nie spali. To znaczy Kris nie spał, tylko czuwał nad chłopakiem, który teraz był jego całym światem. Bał się, że ten ostatni atak paniki był jego winą. Obwiniał się, że to przez niego to wszystko wyszło i że nie pomyślał o zrobieniu koncertu w swoim kraju wcześniej. Myślał też, dlaczego na Bojana spłynęło wszystko co najgorsze. Może i był od niego starszy, ale potrzebował pomocy. Głównie terapii, która go nie ominie. Kris będzie go namawiał dopóki nie na nią nie pójdzie. Bo nie chciał go stracić. Tym bardziej nie pozbierały się po tym, jeżeli Serb zginął by śmiercią samobójczą lub z głodu. Kiedy o tym pomyślał wzdygnął się. Brunet od początku ich znajomości jadł tylko te cynamonki które zrobili razem. Już wiedział, że rano wstanie wcześniej i zrobi im śniadanie.

Nasze ulice. Boris (Bojan x Kris)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz