Wypadek

878 62 1
                                    

Szłam mega zła na tego dupka! Jak on może. Kolejny żart. Mam go i jego kolegów w dupie. Przechodzę przez ulicę nagle zza roku wyjeżdza tir. Upadam, nic nie widzę tylko ciemność.
Adrian.
Wiem, jestem totalnym dupkiem, ale tak bardzo chciałbym to naprawić. Biegnę za nią. Przebiega przez ulice. Zza rogu wyjeżdza duży tir. I wpada pod koła. Spanikowany podbiegam tam i wykręcam numer na karetkę.
- Dzień D-dobry ... moja d-dziewczyna miała wypadek... - dziewczyna?! Okey, lepiej kłamać.
- Dobrze. Proszę się uspokojić. Proszę mi podać natychmiast adres wypadku - powiedziała opanowanym tonem.
Podałem adres, a potem tylko czekałem.
Laura.
Ciemność. Widzę Adriana, który siedzi spanikowany i nie wie co zrobić. Mam ochotę wstać, ale jakaś sila mnie powstrzymuję. Czy ja nie żyje? Tak wygląda śmierć? Co z moją rodziną? Cezary. Kocham ich. Co?! Czy ja go kocham? Nie. Oczywiście to nie możliwe. Slyszę odgłosy karetki. Czuję jak mnie podnoszą, ale jednak ja sama nie mogę się ruszyć. Boje się. Jadę karetką. Wyjmują mnie i szybkim krokiem wchodzą do szpitala. Lekarz pogotowia ozjamia lekarzowi mój stan. Nie rozumiem do końca co mówią. Wnoszą do sali i podają jakieś leki po, których odrazu zastpiam
................................................
Czesć! Na począktu chciałam bym podziękować za 170 wyświetleń. Ciesze się, że ktoś to czyta. Następny rozdział napisze na komputerze, więc będzie długi. I zapraszam do komemntowania i do dawania gwiazdek ;)

Nowe ŻycieWhere stories live. Discover now