1

46 1 2
                                    

Kolejny trening wonderbolts właśnie się zaczynał. Był to jeden z pierwszych treningów Rainbow Dash z pierwszym składem tej grupy. Rainbow znała już kilku członków zespołu, z innymi zdarzyło jej się jedynie zamienić słowo. Najbardziej trzymała się z Spitfire i Soarinem, których poznała jako pierwszych, jeszcze zanim dołączyła do wonderbolts.

Na początku treningu kapitan Spitfire prowadziła rozgrzewkę. Najpierw kilka okrążeń lotu w okół pasa startowego, potem skrzydło-pompki, następnie ćwiczenia w parach...
Rainbow, jak zwykle, była w parze z Soarinem. Co prawda trenowali wspólnie od niedawna, jednak już tworzyli całkiem zgrany duet.
Ich charaktery i umiejętności idealnie się dopełniały.
Soarin zwykle zachowywał spokój i posłusznie wykonywał zadania, za to ekscytacja Rainbow Dash ożywiała atmosferę w parze. Siła Soarina i zwinność Rainbow Dash, opanowanie Soarina i energiczność Rainbow. Byli tak perfekcyjnie zgrani, że obserwowanie jak razem latają było czystą przyjemnością.

Po treningu drużyna wonderbolts poszła do szatni a gdy zdjęli kombinezony mieli czas dla siebie. Wszyscy poza Spitfire. Ona miała jeszcze pracę do wykonania w biurze. Założyła na nos swoje okulary i zaczęła planować choreografię na kolejny pokaz wonderbolts. Gdy ustalała formację od razu wpisała Soarinowi i Dash miejsca obok siebie. Nie mogłaby zrobić inaczej po tym, co widziała na ostatnich treningach. Była pod wrażeniem, że tak szybko zdołali się tak dobrze zgrać.

Tymczasem Soarin i Rainbow rozmawiali z Fleetfoot na stołówce. Rainbow cały czas chwaliła się swoimi nowymi sportowymi rekordami. Soarin spokojnie słuchał opowieści koleżanki, za to Fleetfoot, z każdym zdaniem wypowiedzianym przez Rainbow, była coraz bardziej poirytowana.

- Tak! Super, umiesz latać, zrozumieliśmy! - powiedziała, przerywając Rainbow w pół zdania.

- O co ci chodzi? - spytała Dash - nie ekscytuje cię historia o tym, jak lecąc z prędkością błyskawicy pikowałam w dół żeby–

- Może i by ekscytowała - Fleetfoot znów Przerwała koleżance - Gdybyś nie gadała o sobie w każdej rozmowie! - Fleetfoot chciała uniknąć kłótni więc po prostu odeszła.

Rainbow z Soarinem zostali sami.

- Czy ciebie też wkurza to, jak mówię o swoich osiągnięciach? - spytała Soarina Rainbow.

- Nieee, ja tam lubię o tym słuchać, bo naprawdę idzie ci bardzo dobrze. Masz się czym chwalić!

- No właśnie wiem! - krzyknęła Rainbow wznosząc się w powietrze.

- Też chciałbym być tak dobry jak ty na moim początku kariery jako wonderbolt. - powiedział Soarin.

- Co? - spytała zdezorientowana Rainbow lądując spowrotem na ziemi - Przecież ty jesteś świetnym lotnikiem!

- Ale nie od zawsze. Gdy dołączyłem w zasadzie słabo mi szło. Dostałem się pierwszego składu tylko dlatego, że w tamtych latach wonderbolts odnotowywało wyjątkowo mało nowych chętnych.

- Wow wow wow! - Przerwała Rainbow - jak wonderbolts mogło mieć mało chętnych?!

- To przez wypadek eskadry komandora Wind Surfera.

Rainbow spojrzała na kolegę pytającym wzrokiem.

- Czwartego następcy założyciela wonderbolts. - wyjaśnił

Rainbow nadal nie wiedziała, o kogo chodzi.

- Typa, którego zdjęcie wisi jako czwarte od lewej w gabinecie Spitfire!

- A! trzeba było tak od razu!

Soarin przewrócił oczami. - Przez wypadek jego eskadry, profesja wonderboltsa była uważana za niebezpieczną, przez co wiele pegazów zrezygnowało, bojąc się o swoje zdrowie. Jako, że pozostało tak mało rezerwistów, gdy tylko jeden z lotników pierwszego składu odszedł na emeryturę, ja zająłem jego miejsce, mimo, że moje umiejętności nie były dość dobre.

- to jak radziłeś sobie na treningach? - spytała przejęta Rainbow.

- Hahah... nie radziłem... - zaśmiał się Soarin. - już na pierwszym treningu, podczas lądowania uderzyłem skrzydłem w maszt. Miałem kontuzje i nie latałem wcale aż przez miesiąc.

- Cooo?! - Rainbow nie mogła w to uwierzyć - i co się stało dalej?

- Moje skrzydło wyzdrowiało i znów mogłem latać, lecz nadal byłem najsłabszym ogniwem w zespole. Właściwie... zastanawiałem się wtedy czy nie zrezygnować–

- COOO?! - Jeszcze bardziej zdziwiła się Dash - Chciałeś zrezygnować?! Ale, ale przecież bycie wonderbolts to wielki przywilej! To marzenie prawie każdego małego pegaza!

- Moim też było - Przyznał Soarin - ale rozwiało je zderzenie z rzeczywistością... no i z tym masztem haha!

- Chwila! Ale jednak nadal tu jesteś! Co się stało, że postanowiłeś zostać?

- Długo wahałem się czy powinienem odejść, tak długo, aż do pierwszego składu dołączyłaś ty - Soarin wskazał kopytkiem na Rainbow, której oczy szerzej otworzyły się ze zdziwienia. - Gdy latałem z innymi czułem, jakbym tylko im przeszkadzał. Za to gdy latam w parze z tobą nie czuje się tak. To dzięki lataniu z tobą zauważyłem, że może wcale nie jestem taki słaby, jak mi się wydawało.

- Wow! - Rainbow była w takim szoku, że nie mogła powiedzieć nic więcej. Była dumna, że to właśnie ona stała się nową inspiracją dla Soarina. Uważała, że to urocze, że on tak bardzo ją ceni. Uznała, że on jest uroczy.

SoarinDashWhere stories live. Discover now