1 | 𝓐𝓰𝓪𝓽𝓪

16 5 18
                                    

Autobus warczał cicho, zwalniając na czerwonym świetle, wszyscy pasażerowie naparli na siebie na chwilę gdy zatrzymując się, pojazd szarpnął do tyłu. Moja twarz oparła się na chwilę na płaszczu stojącej tyłem do mnie kobiety, poczułam intensywny zapach płynu do prania i dziwnej mieszanki obiadu ze szczynami kota. Wróciłam do pionowej pozycji gdy moje myśli powędrowały do obcego domu, gdzie złośliwy futrzak oznacza swoim zapachem ubranie właścicielki, a w tym samym momencie kobieta przygotowuje posiłek dla rodziny, albo tylko jedną porcję dla kogoś, kto wieczorem samotnie wróci do cichego mieszkania, a jedynym towarzystwem będzie dla niego zwierzę gatunku, który nigdy nie poddał się pełnemu oswojeniu. Poczułam dziwne uczucie żalu.

Przesunęłam językiem po podniebieniu i poczułam szorstki włos. Mój przełyk ścisnął się lekko przy zalążku odruchu wymiotnego. Zatrzymałam moją dłoń w połowie drogi do ust, zastanawiając się, czy mogą się na niej znajdować w tej chwili na tyle niebezpieczne bakterie, by zagrozić mojemu życiu. Co za głupia śmierć, umrzeć przez koci włos.

Resztę drogi do szkoły spędziłam na próbach wyciągnięcia obcego obiektu z moich ust przy pomocy chusteczki higienicznej.

-Kurwa, przepraszam.- Usłyszałam chwilę przed tym jak przewróciłam się o próg drzwi. Plasnęłam o podłogę i ktoś, kto przed chwilą mnie popchnął, teraz opadł mi na plecy, wyduszając z moich płuc resztkę powietrza. Zaczęłam się, szamotać próbując, wziąć oddech w tym samym czasie ciężar stoczył się ze mnie i wreszcie mogłam wstać, tym samym przestając torować przejście dla rzeki uczniów napływających do szkoły.

Spojrzałam na winowajczynię tego zamieszania, próbującą podnieść słuchawki, które wypadły jej z uszu, jednocześnie unikając kolejnego zderzenia z mijającym ją ludźmi. Zagapiłam się na chwilę na jej smukłe palce i długie blond loki, zakręcone wprawną ręką idealnie okalając twarz nieznajomej. Delikatny naszyjnik perełek otaczał jej szyję, która błyszczała delikatnie w świetle żarówek korytarza. Przez chwilę wydawało mi się, że zupełnie nie pasuje do tego otoczenia. Ubłocony korytarz i brudne ściany dotykane przez setki opierających się o nie dłoni, kontrastowały z jej schludnym wyglądem i jakąś elegancką gracją. Przyszło mi do głowy, że jej ruchy mają w sobie jakąś taneczną harmonię.

-Wszystko w porządku?- Spytałam, gdy podeszła do mnie z przepraszającym wyrazem twarzy.

-Chciałam cię właśnie zapytać o to samo.- Odpowiedziała z lekkim rozbawieniem. - W końcu to ty zaliczyłaś bliskie spotkanie z podłogą.

-Nic się nie stało.- Moje usta zacisnęły się w niezręcznym grymasie, jak zwykle gdy czułam zażenowanie jakąś sytuacją. Chociaż nie wiem czemu, było mi głupio, skoro jedyne czym zawiniłam, było pojawienie się w tym parszywym miejscu wcześniej niż po trzeciej lekcji. Zaczęłam wymijać dziewczynę, kierując się na zajęcia, ale zastąpiła mi drogę.

-Z której jesteś klasy?- Zapytała i uśmiechnęła się zachęcająco.

-Trzeciej, biolchem.- Wydukałam nieco zaskoczona, że nasza interakcja jeszcze się nie zakończyła.

-Ja jestem na humanie.- Zrobiła krótką pauzę, przyglądając mi się. -Jesteś nowa? Nie kojarzę cię, a wydawało mi się, że ogarniam nasz rocznik przynajmniej z widzenia.

-Nie.- Zawahałam się, nie wiedząc, co jeszcze powiedzieć a ona wyraźnie czekała na rozwinięcie mojej wypowiedzi. -Po prostu rzadko bywam w szkole.- Dodałam, jakby to coś wyjaśniało.

-Aha.- Chyba głupio jej było spytać, jaki jest tego powód, a może na tym etapie rozmowy stwierdziła już, że nie jestem najlepsza w small talku i postanowiła odpuścić.

-To cześć.- Rzuciłam na odchodne, ponownie próbując ją wyminąć, uwalniając ją z tej niezręcznej rozmowy.

-Czekaj.- Obróciła się za mną i poczułam, jak chwyta mnie za nadgarstek. Dziwne ciepło rozeszło się po moim przedramieniu. -Jak masz na imię?- Zapytała, nie zwalniając uchwytu.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Jan 28 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Na wyciągnięcie ręki | wlwWhere stories live. Discover now