sex

24 3 1
                                    

Caribert nie opuszczał głowy Aethera. Cała ta sytuacja była w jego odczuciu wręcz surrealistyczna, jakby się mu przyśniła. Jednak gorzka rzeczywistość ciągle uświadamiała mu, że to, co przeżył nie było snem. Rzeczywistością myśląc, miał na myśli Paimon, jego partnerkę.

Siedzieli na ławce zaraz przy łodziach, w ciszy, bardzo niezręcznej w odczuciu małej latającej Paimon. Słońce dawno już zaszło, a światła uliczne w Sumeru City się aktywowały.

── Co mam zrobić, by ci pomóc?... ─ zapytała półtonem, przerywając ciszę. Aether jakby wyrwany z transu, wrócił na tę ziemię.

── Wątpię, że jest coś, co mogłoby mi pomóc, Paimon. Nie przestanę o tym myśleć, ale co mam zrobić skoro nikt i tak nic nie powie? Traktują informacje o mojej siostrze, jakby wyjawienie ich równało się z końcem świata... ─ odpowiedział szczerze, zaciskając ręce na swoich spodniach.

── To czemu ich nie zmusisz, pajacu? ─ znajomy głos pojawił się znikąd. Przed nim stał Wanderer.

── Zmusić...nie wiem czy to takie mądre, może tylko pogorszyć sprawy.. ─ odpowiedział, ewidentnie zaskoczony. Kapelusznik jedynie westchnął.

── A masz coś do stracenia? ─ na te słowa Aether zastygł. ── Twoim jedynym celem, od kiedy się tu pojawiłeś, było znalezienie jej. Czemu nie zrobisz wszystkiego, żeby tego dokonać, nawet jeśli miałoby to znaczyć "pójście po trupach"? ─ brakło mu słów. Patrzał na chytry wyraz twarzy dawnego Harbingera, jakby był jakimś duchem. 

Miał rację.

Cholerną rację.

Czemu dopiero teraz to zrozumiał? Wszystko co robił, było po to, żeby dowiedzieć się czegoś więcej o Lumine, a jedyne co za to miał to milczenie. Nawet jeśli ratował całe nacje... to i tak nie dostawał nic, z uprzejmości nie wymuszał informacji, brał wszystko za pewniak. Jednak czemu?

── Nie wierzę, że to powiem, ale dziękuję. ─ powiedział po przemyśleniu słów Wanderera. W oczach jego rozmówcy dało się zobaczyć pewnego rodzaju radość, ale ten ukrywał swoje emocje na tyle dobrze, że nic więcej nie umiał wyczytać.

── Spierdalaj. ─ rzucił i odszedł. Aether prychnął lekko śmiechem, po czym spojrzał na zaskoczoną Paimon. No tak, przecież nie uśmiechał się już od dobrych trzech dni.

....

Zawitali po długiej przerwie w Liyue, ustalił z Paimon, że ta pójdzie do starych znajomych, kiedy on poważnie pogada sobie z Zhonglim. Uznał, że Zhongli pomimo swojej historii bycia najbardziej agresywnym z archonów, obecnie był najspokojniejszym.

Po drodze do najczęstszego "spawn pointu" Zhongliego spotkali Yunjin z Xiangling, chwilę pogadali, a one zabrały ze sobą Paimon, chcąc porozmawiać o "babskich sprawach".

Przez ostatnie 2 dni, w których kierowali się ku Liyue Harbor, mentalnie przygotowywał się na tą rozmowę, powtarzał sobie, że nie może się ugiąć, musi stać przy swoim. Teraz miało się okazać, czy dało to cokolwiek.

Tak jak się spodziewał, Zhongli przesiadywał sam, pijąc herbatę, nie mógł wyobrazić sobie lepszego momentu. Mężczyzna zauważył już blondwłosego z daleka, lekko uśmiechnął się sam do siebie.

── Zhongli, kopę lat. ─ zaczął rozmowę, siadając naprzeciwko mężczyzny. 

── Mi też miło ciebie widzieć, co sprowadza cię tym razem na moje skromne ziemie? ─ odpowiedział ciepło,  odstawiając kubek herbaty z powrotem na stół.

spisek | dainlumi (zawieszone bo mi sie nie chce)Där berättelser lever. Upptäck nu