rozdział 6

62 2 0
                                    

Z rozmyśleń wyrwał mnie dźwięk sms-a. Z niechęcią podniosłam się i wzięłam telefon. Jak się spodziewałam była to wiadomość od Alex, dotycząca tego, iż w sobotę wybiera się na jazdę motorem. Wypisała w tej wiadomości wszystkie możliwe pytania. Jak się ma ubrać, jak się zachowywać, nawet jakich perfum użyć. Pisała o tym wyjeździe jak bym o nim nie wiedziała, a przy tym tak się nim cieszyła do granic wszelkich możliwych możliwości. Słyszałam jak rozmawiali więc sms mnie nie zdziwił. Moja "przyjaciółka" zawsze ale to zawsze mówiła czy pisała "hejka". Były to tak piekielne słowa. Gdy je słyszałam wiedziałam, że zaczyna się koszmar, dramat, tragedia. Jednak w tym sms-ie nie było "hejka". Co się musiało stać, że ona napisała "hej". Nigdy jeszcze nie użyła innego słowa. To było jak nieznośna tradycja, którą ona kultywowała ze złymi skutkami dla mojej psychiki. Był to obrzęd stosowany przez Alex. Każdy poznawał ją po "hejka". Naprawdę byłam straszliwie zaniepokojona, martwiłam się..... tym, że jeszcze nie zjadłam kolacji, a jest już 22:21. Wstałabym i zeszła na dół do kuchni ale nie chciało mi się. Bałam się też, że dziś mama może oglądać filmy. Nie byłam pewna ale wolałam się nie przekonywać. Zaczęłam się zastanawiać jakby wyglądała Alex z Tobiasem......haha nie to jest jakiś żart. Oni to totalne, dosłowne przeciwieństwa. Powiedziałabym, że są najstaranniejszą odwrotnością dwuch kropel wody. On był buntownikiem, ona grzeczna. On jeździł motorem, ona bała się ich panicznie. On słuchał Rocka i tak też wyglądał, a ona Popu ale wyglądała jak .... słuchająca muzyki Country. Wogóle tak poza tematem, dlaczego ja ją tak obrażałam? Czułam się z tym dziwnie bo przecierz ona była....tak irytująca, że słowami się jej nie opisze. Leżałam tak i skakałam z tematu na temat, aż nagle przypomniały mi się słowa tego nadętego "żygookiego" Willa: „[...]wydaję mi się, że jesteś nieszczera". Totalnie mnie wtedy zatkało. Ten Will nie był taki głupi jak myślałam, co nie zmieniało faktu, że był pusty i nadęty. Jak on na to wpadł, że ja mogłam co kolwiek udawać. Skąd taki pomysł u kogoś tak durnego. Dlaczego on mnie o to zapytał i najważniejsze jak odkrył, że ja udaję. Nikt nigdy nie śmiałby nawet pomyśleć, że coś udaję. Byłam miła, grzeczna i się słuchałam. Zdarzały się wyjątki ale jednak. Tylko osoba, która zdołałaby czytać w moich myślach by sie zdziwiła, najpierw mnie znając w masce, a nastepnie bez niej. Po walce z myślami zerknęłam na zegarek i zdziwiłam się, że aż tak bardzo straciłam poczucie czasu i jest godzina 1:06. Postanowiłam pójść już spać. Podłączyłam telefon do ładowarki. Weszłam pod kołdrę i zaraz po chwili zasnęłam.

-wstawaj Liv!-rozpoznałam głos taty i przetarłam oczy. Ujżałam go stojącego przy moiom lóżku. Uniosłam się na łokciach i zachrypiałym, rannym głosem rzekłam:
-dzień dobry tato!
On uśmiechnął się i wyszedł. Powloli zaczynałam wstawać, ospałymi ruchami podnosiłam się, aż nagle mój mózg się wybudził i zaczęłam myśleć. Porwałam ubrania i popędziłam do drzwi. Gdy wyskoczyłam na korytaż tato już miał wchodzić do pokoju Claudi. Tak! Będę pierwsza, nareszcie. Dziś ja wygram. Popędziłam do toalety. Gdy myłam zęby dosłyszałam wrzaski mojej siostry mącone śpiewem Jackoba. Usłyszałam bieg i próbę otwarci drzwi. Na szczęście zamknęłam łazienkę. Calud była wściekła.
-wyłaź! Siedzisz tam już z godzinę.
-zaraz!-odkrzyknęłam. Miałam nieodpartą ochotę przedłużania wszystkich czynności. Calud zobaczyłaby jakie to uczucie. Nie, nie mogę tego zrobić bo przecież....nie zjadłam jeszcze śniadania. Otworzyłam drzwi i minęłam się ze wściekłą siostrą. Zabrałam plecak i pobiegłam na dół. Ooo...czuję...zapach. To pachniała jajecznica. Mama kupowała wiejskie jajka, najdroższą szynkę i resztę cennych składników. Cała rodzina ubustwiała tę potrawę. Ja osobiście....jej nie znosiłam. Te ochydne jajka fu, i cebula ble. Podeszłam do chlebaka i wzięłam bułkę. Chwyciłam słoik masła orzechowego i usiadła.
-Livlight! Dziś jest jajecznica.-oburzyła się mama. Chciałabym wykrzyczeć jej, że nie znosze tego jeść ale musiałam coś wymyśleć. Myśl Liv, myśł....
-dziś nie mogę jeść jajek mamo! Wiesz jak je ubielbiam, a zwłaszcza twoją jejecznicę ale na biologi badamy naskórek i ...... Pani Evening mówiła żeby nie jeść jaj bo to wpływa negatywnie na......
Zaczęłam coś wymyślać, mama machnęła ręką i smarzyła nadal. Reszta rozdziny zebrała się przy stole i zaczęła jeść. Po śniadaniu jak co dzień krzyknęliśmy chóralnie "pa mamo" i wyszliśmy z domu. Po dojechaniu do szkoły tato oznajmił żebyśmy dzwoniły jak skończymy lekcje. Claudia wysiadła, a ja za nią. Powolnymi krokami szłam do drzwi. Nagle usłyszałam:
-hej Livlight!
Nie miałam pojęcia kto to. Odwróciłam się i ujżałam....Alex

I'm addicted to youOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz