ROZDZIAŁ XLIX: BYLE DO ŚWITU

353 26 13
                                    

Zakończywszy konwersację z Morinehtarem, Amarth udała się czym prędzej do przydzielonej jej przez księżniczkę Ildreth komnaty w towarzystwie służącej Gydy

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Zakończywszy konwersację z Morinehtarem, Amarth udała się czym prędzej do przydzielonej jej przez księżniczkę Ildreth komnaty w towarzystwie służącej Gydy. Słowa czarodzieja napełniły ją mądrością. Zawsze szanowała rady Możnych i długo starała się pojąć ich sens. Teraz jednak przyszedł czas na zasłużony odpoczynek. Drina chrapała smacznie na łóżku, owinięta szczelnie kołdrą. Pewnie już śniła o Shire, o którym tak dużo opowiadała Amarth.

Ach, dom. Jak dobrze było mieć miejsce, do którego można powrócić... ona już dawno przestała myśleć o Eryn Galen, w którym się wychowała, jak o swoim domu. Jej domem były rozległe pustkowia, górskie przełęcze, gdzie ukrywała się przed światem przez kilka ostatnich wieków. Rzadko kiedy odwiedzała swych bliskich w Rivendell i Lórien. I choć tęskniła za spokojem ducha, tak wiedziała, że niezwykle ciężko byłoby jej porzucić dotychczasowy tryb życia.

Czekała już na nią ciepła woda w drewnianej wannie. Gyda odwróciła się, by mogła się przebrać. Amarth, która nie lubiła wysługiwać się innymi, rzekła jej, że sama sobie poradzi, lecz służąca nie chciała jej słuchać. Miała zaskakująco jasną karnację jak na osobę z tych stron. Włosy miała gęste i kruczoczarne. Na pewno nie pochodziła z Rohanu, może z Rhûn. Wbrew pozorom, Amarth ciekawiły jej korzenie, lecz stwierdziła, że za krótko się znają, by mogła zadawać jej tak osobiste pytania.

— Gydo, ja zajmę się elfem.

Drgnęła, słysząc głos księżniczki Ildreth i odwróciła głowę, by ujrzeć dumną sylwetkę dziewczyny w drzwiach komnaty.

— Wasza Miłość nie powinna...

— Ile razy mam ci mówić, żebyś zwracała się do mnie po imieniu? — rzuciła sfrustrowanym tonem Ildreth. — Wracaj do męża. Póki tu jest.

Gyda rozpromieniła się, ugięła głowę przed blondynką i wyszła z pomieszczenia. Ildreth zaś westchnęła i zbliżyła się do krzesła, które stało przy kominku. Usiadła na nim i zaczęła przyglądać się Amarth, która poczuła się dość niekomfortowo z tym faktem.

— Jesteś bardzo samodzielna jak na księżniczkę — zauważyła niepewnie. Było coś niezwykle intrygującego w postaci Ildreth — kobietą samodzielnie władającą Helmowym Jarem— w kraju o głęboko zakorzenionych, staroświeckich tradycjach.

— Ojciec nie wychował mnie na syna, więc sama się sobą zajmowałam — odpowiedziała księżniczka. — Gdybym nie urodziła się kobietą, to ja dziś byłabym następczynią tronu.

— Masz jeszcze jakieś rodzeństwo oprócz Thengela?

— Nie. — Amarth zdziwiła się, że tak łatwo Ildreth przekonała się do zwierzania jej. A może zwyczajnie tego potrzebowała. — Z nim wystarczy nam kłopotów. — Księżniczka uśmiechnęła się pod nosem. — Pokłócił się dawno temu z ojcem, bo chciał zaznać życia w wojsku nim zasiądzie na tronie. Dziś siedzi w Gondorze i wykonuje rozkazy króla Ectheliona. Ojciec nie może mu tego zapomnieć, ale prędzej czy później to zrobi, bo to jego jedyny syn.

AMARTH ♕ HOBBIT + LOTR ( LEGOLAS ) ✔Where stories live. Discover now