akt 12: To, co dopiero nadejdzie

5 0 0
                                    

Max, Olivia i Samanta podeszli do bramy strzegącej ludzi z metra i zaczęli w nią uderzać. Nikt ze środka nie odpowiadał, więc Max oddalił się trochę i wbiegł w bramę, wyważając ją. Ku ich zdziwieniu, na miejscu było kompletnie ciemno. Zapalili latarki, widząc kupę ludzi stojących nieruchomo. Samanta podeszła do jednego z nich by go obejrzeć. Miał on kompletnie wygryzioną twarz, więc Sam była gotowa krzyknąć z przerażenia. Powstrzymał ją jednak mężczyzna, który zakrył jej usta i wycelował w Max'a bronią.
-Żadnych hałasów.- powiedział po cichu, po czym opuścił broń.- Nie wiem jakim cudem wyważenie bramy ich nie obudziło.- dopowiedział nieznajomy, po czym wszedł schodami na górę i podłożył ładunki pod ściany budynków.
-Co tu się właściwie stało?- spytała przerażona Olivia.
-Kawał gruntu nagle się rozstąpił a z niego wyszedł humanoidalny potwór. Zaatakował kilku ludzi przez swój otwór w brzuchu i ich czymś jakby, zaraził. Wszyscy ludzie którzy umarli nagle wstali i zaczęli mutować, po czym atakować pozostałych. Mieliście tyle szczęścia, że brama była daleko od nich. Inaczej byście zginęli.- kontynuował, rozkładając C4.
-Więc to są konsekwencje użycia artefaktu...- mruknęła pod nosem Samanta. Nieznajomy potwierdził jej rację, po czym ostrożnie zamknął stację i oddalił się o kilkanaście metrów.
-Nie da się im jakoś pomóc?- spytała jak zawsze optymistycznie nastawiona Olivia.
-Nie wiem. Ale wiem tyle, że jak wyjdą na powierzchnię, ta zaraza opęta całe miasto.- odparł mężczyzna, podpinając rozwinięty kabel do zapalnika.
-To znaczy, że ktoś zdobył artefakt.- słusznie zauważył Max. Po jego słowach, nieznajomy nacisnął zapalnik, wysadzając całą stacje w powietrze.
-Jak przeżyłeś i kim właściwie jesteś?- zapytała Samanta.
-Jestem dwudziestoletnim przegrywem, który całe życie siedział w domu i grał w survivale. Jednak lęk społeczny na coś się przydaje. Nie było to aż tak trudne... od samego początku siedziałem w toalecie i z niej nie wychodziłem oddając się mojej kochanej grze. Dopóki nie odłączyli nam internetu.- uśmiechnął się przez łzy nieznajomy.- Jestem Nathaniel.- podał rękę bohaterom. Wszyscy przedstawili się, po czym Nathaniel spojrzał w niebo.- Chyba czas na mnie. Jeśli będziecie widzieć gdziekolwiek podobne zjawiska, to z moich obserwacji wynika, że nie znoszą ognia. Kilku z nich nieźle się usmażyło, wyłączne poprzez drobną zapałkę.
-Będziemy pamiętać.- potwierdził Max, po czym nowo poznany mężczyzna odszedł w swoją stronę.

-Co jeśli to nie jest jedyny rodzaj potworów, które się tu panoszą?- zmartwiła się Sam.
-Nie Wiemy nawet ile ich może potencjalnie być ani też, czy występują tylko tutaj. Musimy to zatrzymać zanim wszystko wyjdzie z pod kontroli.- rzekł Max. Grupa bohaterów niezwłocznie ruszyła przez miasto w stronę galerii, gdzie mieli spotkać się z innymi.

***

Mimo pomocy Szwedów, niektórym okrętom Sijarih udało się dotrzeć na port. Dzięki przejęciu wieży radiowej nie umknęło to Dolinie ognia, która swoimi piekielnie wyglądającymi pojazdami wyruszyła w stronę portu.
-Witaj w naszych skromnych progach, wasza wysokość Astoria.- ukłonił się Logan przed królem japońskiego klanu. Logan był tym samym mężczyzną, który między innymi wprowadził Kyle'a w pułapkę oraz wykonywał śmiercionośną wyliczankę. Po swoich działaniach dla grupy, został mianowany jej generałem centralnym. Miał władzę nad każdym możliwym Nieznanym, wykluczając jedynie króla, który już nie żyje.
-Miło cię poznać, Logan.- powiedział niskim głosem Astoria.- Za kilka godzin rozładujemy wszystko i będziemy gotowi na ostateczne stłumienie powstania.- dodał. Machnął ręką w powietrzu, po czym jego ludzie zaczęli pracować. Ku zdziwieniu każdego z obecnych, nagle usłyszeli masę silników. W końcu przez ogrodzenie wbił się czołg a za nim ogromną ilość pojazdów. Wojownicy z doliny wysiadali z ciężarówek i samochodów, bez opanowania biegnąc w stronę rywali. Przez absolutny brak broni palnej, Sijarih i Nieznani byli zmuszeni do walki z brutalnymi, nieokiełznanymi wojownikami, którzy byli gotowi poświęcić się dla swojej grupy. Rozpętała się między nimi bitwa, w której nikt nie prowadził. Litry krwi rozlewały się po betonowym podłożu, a dźwięk uderzającego metalu o metal rozciągał się na kilometry. Z jednego z tirów wyszedł sam Leviatan w towarzystwie Lucyfera i Hydry. Od razu wypatrzył ich Astoria, który zmierzał w ich kierunku. Dwoje wojowników zaatakowało jako pierwsi. Lucyfer zaatakował samuraja mieczem, lecz mimo swoich rozmiarów, Astoria był bardzo zwinny. Odsunął się od lecącej z góry na dół broni, jednym szybkim ruchem wbijając Lucyferowi katanę w szyję. Następna była Hydra, którą samuraj powalił jednym ciosem z pięści. Podniósł następnie jej broń i wbił jej w brzuch, przebijając również beton pod nią. Kobieta bardzo szybko się wykrwawiła, a na polu bitwy został sam Leviatan. Nie czując odrobiny strachu podbiegł do Astorii i zaatakował go. Jego miecz lecący w prawy bok samuraja został zablokowany. Astoria w odpowiedzi podjął atak na głowę rywala, lecz jego szybki ruch nie wystarczył by skrócić żywot Leviatana. Król Doliny ognia nie czekał długo, by odpowiedzieć. Wykorzystał to, że przed chwilą się uchylił i podnosząc się, zamachnął się całym biodrem wydając cios w podbródek rywala. Wielkie było zdziwienie Leviatana, jak Astoria jedynie cofnął się kilka kroków, prawie nie czując uderzenia. Samuraj rzucił się z kataną w stronę Leviatana. Wiedząc, że nie ma szans zablokować ciosu swoim mieczem, zablokował go przedramieniem, na którym znajdywała się najgrubsza warstwa stali. Iskry poleciały razem z kataną, która poślizgnęła się w górę po wypolerowanej czystej stali. I to był największy błąd w życiu Astorii. Leviatan nie zmarnował by takiej okazji. Chwycił lecącą rękę z bronią Astorii, odwrócił się do niego plecami a następnie przerzucił go przez ramię. Samuraj z ogromną siłą huknął o ziemię. Leviatan triumfalnie wykonał obrót w dłoni swoim mieczem, następnie wbijając go w serce Astorii. Wyjął broń z ciała wroga i oparł się na nim, oglądając kolejne pokazowe zwycięstwo swojej armii. Cały port płonął, łącznie z opustoszałymi statkami Sijarih. Loganowi jednak udało się uciec. Postanowił dołączyć do armii Ryan'a, która już zmierzała w stronę galerii.

Zakon: Mroczna eraWo Geschichten leben. Entdecke jetzt