Jego już nie ma.

24.2K 1.3K 48
                                    

*oczami Annabeth*
Lucas. Leżał na ziemi. Cały we krwi. Jeszcze niedawno sama chciałam go zabić. Czy jeszcze żyje?
Po przeciwnej stronie pokoju leżało jeszcze czterech mężczyzn.

Co tu się wydarzyło?!

Spojrzałam na Dave'a. Zignorował (martwego?) Lucasa i podbiegł do nieznajomych mi ludzi. Sprawdzał, czy któryś z nich żyje.
Wszyscy byli martwi.
-Idioci! Schrzanili wszystko! Czterech zawodowców i nie mogli sprzątnąć jednego gościa tak, żeby przy okazji nie pozabijać samych siebie?!- wykrzyknął. Spojrzałam na niego. Był wściekły.

I wtedy dotarło do mnie znaczenie jego słów.

Podbiegłam do ciała Lucasa. Pomimo, że tak go nienawidziłam, wolałabym, żeby żył.

-Dave?- Odwrócił się w moją stronę.- Dlaczego... Dlaczego chciałeś go zabić?- starałam się zachować spokój, nie okazywać strachu. Ale łzy przerażenia same spływały na moje policzki. Szatyn patrzył z nienawiścią na Lucasa. A może na mnie?

Bardzo się bałam. Z jednej strony śmierć Lucasa zwiększała moje szanse na przeżycie i ucieczkę. Z drugiej strony zostałam.sama z Davem. A jemu już nie ufałam. Był mordercą, jak reszta. A może...pomoże mi uciec?

***

I wtedy Lucas się poruszył. Jęknął i otworzył oczy.
-Ana... Co ty tu robisz? Uciekaj- stęknął cicho.- On jest niebezpieczny. Nie pozwól mu się oszukać.

Usłyszałam odbezpieczaną broń.
-Zamknij mordę. Już za dużo bzdur jej nagadałeś. Teraz możesz się pożegnać- zaśmiał się Dave.

Myślałam, że już po brunecie. Ale on był zawodowcem. Miał doświadczenie w zabijaniu. Zabawne. Pomimo osłabienia i ran, był szybszy. Złapał pistolet leżący obok i oddał dwa strzały.

Dave upadł na ziemię, patrząc mi prosto w oczy.

Poczułam silny ból w klatce piersiowej. A potem była ciemność.

*oczami Lucasa*
-Zamknij mordę, psie. Już za dużo bzdur jej nagadałeś. Teraz możesz się pożegnać- Dave odbezpieczył broń i zaśmiał się ponuro.

Byłem osłabiony. Jeden z jego bandy wpakował mi kulkę w udo. A drugi w dłoń. Na szczęście lewą. Prawa była cała i zdrowa. Szybko sięgnąłem po pistolet leżący obok mnie. Oddałem dwa strzały. Jeden trafił w serce, drugi w szyję. Dave upadł na podłogę. Widziałem jak ostatni raz patrzy na Anę.

A ona? Zemdlała.

***
*oczamj Annabeth*
Otworzyłam oczy. Leżałam na swoim tymczasowym łóżku. Była tylko ciemność. Szumiało mi w głowie. Pojawiła się w niej jedna myśl "jego już nie ma. Lucas zabił Dave'a. Jest niebezpieczny... Ale zrobił to by ratować siebie...i mnie".

Nagle usłyszałam na dole głosy, a potem kroki na schodach. Do pokoju wszedł Lucas. Cały obandażowany. I smutny.

-Ana, zejdź na dół- powiedział i wyszedł. Ciekawe o co chodzi. I kto jest na dole?

Wstałam, ogarnęłam się i zeszłam na dół. Skierowałam się do kuchni, gdyż stamtąd usłyszałm kaszlnięcie.

To był Tom. Mierzył mnie wzrokiem.
-Witaj, Annabeth. Spakuj swoje rzeczy i znieś je na dół. Masz kwadrans.

Słucham? O co mu chodziło? Co chce ze mną zrobić?

-Gdzie jest Lucas?- zapytałam. Pomimo, że jego również się bałam, czułabym się mniej zagrożona gdyby był obok.

-Lucas musiał bezzwłocznie wyjechać. Wiem, że po tym co widziałaś bardzo się go boisz. Nie martw się. Już nie będzie z tobą przebywał. Idź, spakuj się. Szybko.

Co stało się z Lucasem?

*oczami Lucasa*
Nawet nie pożegnałem się z nią. Andy, nasz lekarz, zabrał mnie do swojej prywatnej kliniki. A ja nawet nie wiem, czy jeszcze ją zobaczę. Tom nie zdradził swoich planów. Mam nadzieję, że nie zrobi jej krzywdy. Polubiłem tę małą.

Zostałam porwanaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz