Wstałem rano jak zwykle zkacowany po melanżu z grzybem i Korneliuszem. Poszedłem do kibla i obejrzałem się w lustrze.
- wyglądam jak menel - powiedziałem po czym oblałem twarz wodą mocząc tym włosy i uszy. Kilka kropel też opadło na moją klatę gladiatora taką jak Makłowicza na plaży.
Zszedłem na dół szurając ogonem po dębowych schodach i wbiłem do kuchni.
- jak zawsze nic do rzarcia- pomyślałem - no nic. Trzeba wyjść do ludzi.
Ubrałem szybko dres, wziąłem siate z biedry i spokojnym krokiem tuptałem do lidla po olej. Na moje nieszczęście nie sprawdzam skrzynki pocztowej z powodu pogróżek od tajemniczego stopkarza i fana furasow. A powinienem sprawdzac bez względu na kolejne pismo komornicze czy gazetkę z biedry. Ogon szurał po ziemi i kilku buraków zdążyło mi na niego stanąć. Jednak najgorsze dopiero miało nadejść...
YOU ARE READING
Saga Andrzeja
General FictionAndżej jest spokojnie żyjącym gatunkiem wilka o posturze człowieka w tym kraju. Żyje dobrze, rząd się nim nie interesuje i dostaje od niego pieniądze przez ustawę o mutantów. Wszystko było by świetne gdyby nie tajemniczy fromedziasz przesiadujący go...