rozdział 1

287 14 58
                                    

Pov. Ame.

Raczej karzda klasa dzieli się na dwie grupy: tych cichych i tych głośnych. Ja się zaliczam do tych cichych. Nazywam się Stany Zjednoczone Ameryki Północnej, czyli po prostu Ame. Mieszkam sam, nie utrzymuje kontaktu z rodziną. Mam jednego przyjaciela jakim jest Meksyk.

Szłedłem do szkoły, był deszczowy jesienny ranek. Byłem cały mokry bo zapomniałem parasola. Obok mnie zatrzymało się ładne sportowe auto. Zatrzymałem sie zaciekawiony. Przyciemniana szyba przy drzwiach kierowcy się utworzyła i zauważyłem Rosje, chłopaka z którym chodzę do szkoły. Nigdy nawet nie rozmawialiśmy więc zaintrygowało mnie czemu się zatrzymał. O Rosji powiem tylko tyle że stale pije i wszystko ma w dupie. Chłopak wypuścił dym od papierosa z ust i rzekł:

- właź, podwiozę Cię 
- nie trzeba, przejdę się - upierałem się.
- właź bo ci te twoje okularki rozbiję! - krzyknął agresywnie chłopak.

Posłusznie wsiadłem do samochodu, Rosja zamknął okno i jechaliśmy w milczeniu. Zapach dymu z papierosa sprawiał że ledwo oddychałem, nie wiem jak on tak wytrzymuje. Siedziałem na tylnym siedzeniu, w lusterku widziałem że Rosja na mnie zerka. Postanowiłem jakoś zacząć rozmowę.

- czemu mnie podwoziż? - spytałem.
- mam dobry dzień - mruknął - jeszcze jedno pytanie i Cię wysadzę.

Przez resztę drogi siedziałem cicho. Przyglądałem się Rosji bo nigdy nie miałem okazji tego zrobić. Chłopak miał ubraną uszatkę, był bardzo wysoki i rozbudowany. Teraz tak sobie myślę że gdyby on, na oko 80 kilo usiadł na mnie, 48 to by mnie całego połamał. Chłopak miał ubrany płaszcz, przypominający płaszcz jego ojca. Kiedy zaparkował oby dwoje wyszliśmy z samochodu i udaliśmy się do szkoły. Tam czekał na mnie Meksyk.

***

Kiedy minęły lekcje i wracaliśmy do domu przez przypadek wpadłem na mojego starszego brata...

- czego gówniarzu?! - krzyknął Kanada.
- s- sorry! - zająkłem się - t- to był przypadek
- wiedziałem że jesteś ciamajdął ale że aż tak?! Dupku mały!

Kan się serio wściekł. Wyjął mały toporek z plecaka. Tak, toporek. Normalnie by to była siekiera ale że to szkoła to musi brać ze sobą coś mniejszego. Kan kopnął mnie w brzuch na co krzyknąłem z bólu i złapałem się za brzuch. Przewalił mnie i zaczął okładać pięściami. Podniósł rękę z toporkiem wysoko i wbił mi go w rękę.

- AGH! - jęknąłem z bólu.

Z bólu byłem ledwo przytomny. Zauważyłem że ktoś stanął za Kanadą ale kto nawet nie wiem bo w tym momencie straciłem przytomność.

Pov. Rosja.

Odciągnąłem Kanadę od Ame ciągnąć go za koszulkę. W jego oczach widać było furię. Chłop się serio wściekł.

- Ukraina! - zawołałem brata - Pies ci się ze smyczy spuścił!

Ukraina podbiegł, po czym zaczął ogarniać Kanadę. Sam nie chcąc tak zostawiać Ameryki zdiąłem bandarz ze swojej ręki i porządnie opatrzyłem mu rękę. Został nieźle poturbowany.

- radziłbym mu kupić kaganiec - zakpiłem z chłopaka brata.
- spierdalaj dupku - odszczekał mi Ukraina.

Wziąłem Ame na ręce i poszedłem z nim do samochodu. Posadziłem go na przednim siedzeniu żeby mieć na niego oko. Sam wsiadłem i odpaliłem auto. Prawie nic nie wiem o nim, więc postanowiłem że zabiorę go do siebie. 

~Co do mnie czujesz?~ -rusameOù les histoires vivent. Découvrez maintenant