3

144 5 0
                                    

Lila radośnie pędziła w stronę swojego Papy. Szczerząc się psotnie wpadła na Aslana rozpędzona przewracając ich obu. Na swój sposób przywitała się ze swoim ojcem chrzestnym, nie zwracając uwagi na spojrzenia innych.

Pozostali obozowicze wpatrywali się jak młoda lwica wita się z Aslanem. Byli jeszcze bardziej zdziwieni, gdy ta przemieniła się w młodą dziewczynę, która rzuciła się na szyję Wielkiego Lwa przytulając się do niego.

- Tak bardzo za Tobą tęskniłam Papo.

- Ja za tobą też, moja droga. Ostatni raz, kiedy się widzieliśmy tutaj miałaś nieco ponad rok. Oczywiście uznałaś, że zabawnie będzie zapleść moją grzywę w warkocze.

Odparł Aslan wspominając pewne rzeczy z jej dzieciństwa.

- Papo proszę. Oni nie musieli tego wiedzieć.

Odparła Gryfonka chichocząc. Niedługo potem wszyscy rozeszli się. Obozowicze wrócili do przerwanych czynności, a Pevensie zaprowadzono do ich namiotów, aby odpoczęli. Lila z kolei udała się do namiotu z Aslanem. Jako jego rodzina mieszkała razem z nim. Chwilę później dołączył do nich Oreius i paru innych generałów, aby usłyszeć co młoda księżniczka ma do powiedzenia.

Kiedy Lila odpoczęła, poszła zobaczyć co robią Zuzanna i Łucja. Znalazła ich bawiące się w strumieniu. Szybko dołączyła do nich mocno ochlapując je. Niestety ich sielską zabawę przerwał niepokój i nadchodzące zagrożenie, które odczuła poprzez swój medalion. Czuła, że niebezpieczeństwo jest coraz bliżej. Oba medaliony niemal parzyły. Nikomu nie wspominała, ale gdy żegnała się z Mikołajem, ten przekazał jej coś jeszcze. Był to medalion stworzony z trzech innych, które wcześniej należały do jej najbliższych, których musiała zostawić. Kiedy jej to dał Lila wiedziała, że straciła ich na zawsze. Dlatego nosiła go ukryty, by nikt nie wiedział o tym.

Nagle przestała się śmiać, co dziewczyny od razu zauważyły.

- Schowajcie się za mnie i powoli idźcie w stronę drzewa.

- Lila, co się dzieje?

- Czuję zagrożenie. Łucja wchodź od razu na drzewo. Pomogę ci. Zuza ty leć po róg, żeby sprowadzić pomoc. Tych wilków jest więcej niż jeden.

- A dlaczego mam robić co mówisz? Nie jesteś starsza niż Edmund.

Powiedziała Zuzanna ze złością. Nie lubiła, kiedy się jej rozkazywało.

- To, że wyglądam na 13 lat nie znaczy, że tyle mam. Według Midgardu mam 13 lat. Jednakże, urodziłam się tutaj w Narnii zanim pojawiła się Jadis, czyli 110 lat temu. Jako Wiedźmin przeżyłam 35 lat. Nie liczę już czasu Asgardu, który płynie zupełnie inaczej niż w Narnii i gdziekolwiek indziej. Sumując to, wszystko, według obecnego czasu w Narnii, wychodzi na to, że mam 148 lat.

Zuza nic się nie odezwała, tylko złapała za swój róg i szybko wdrapała się na drzewo za młodszą siostrą.

-A ty?

Zapytała Lilę, kiedy ta została na dole.

- Odciągnę ich na tyle żeby Piotrek zdążył nam pomóc. Na razie nie użyję miecza, chyba, że będę musiała. Do jasnej cholery wiedźmińska magia i ta z Aretuzy powinna wystarczyć jako bariera, żeby utrzymać je z dala od drzewa. Zuza, na mój znak zadmij w róg.

Odparła Lila Calante stawiając barierę.

- Ale co to za znak?

Zapytała Zuzanna podciągając się na wyższą gałąź.

- Jak zobaczysz przed sobą latające kamyki.

Odparła Lila, a chwili później zza ręcznika wyskoczyła banda wilków.

Ta spod znaku wilkaWaar verhalen tot leven komen. Ontdek het nu