I Cel: Zabić Joseph'a MacIntyre'a

62 5 1
                                    

*Dzień Przed Ślubem*

Byłam w salonie, siedziałam na skórzanej kanapie która ma z kilkanaście lat i na przeciwko okno na ogród którego się własne spoglądałam. Z gramofonu grała muzyka klasyczna zwana w IX wieku za synonim poważnej. Filiżanka zdobiona niemieckimi znakami z herbatą Angielską na stoliku kawowym przy kanapie. Zadzwonił mój telefon, na wyświetlaczu ujawnił się napis "Oleksandra". Wzięłam urządzenie do ręki, odebrałam i przyłożyłam do prawego ucha.

- Halo? - Zapytałam.

- Witaj, Agatho. Mam to co chciałaś na jutro. Będę za chwilę. - Oznajmiła dziewczyna.

- Jasne, do zobaczenia.

Rozłączyła się, telefon odłożyłam na stolik kawowy i wzięłam filiżankę do ręki. Upiłam łyk herbaty Angielskiej i odstawiłam na miejsce. Do salonu weszła sprzątaczka a za nią czternastolatka. Wstałam i podeszłam do niej.

Przytuliłam ją a ona odwzajemniła. Sprzątaczka wyszła z pomieszczenia na co Oleksandra wywróciła swoimi szmaragdowymi oczami.

Uśmiechnęłam się a następnie usiadłyśmy. Oleksandra postawiła mały kufer na stolik, otworzyła i wyjęła pistolet czyli najważniejszą rzecz.

- Nie sądziłam że uda ci się go zdobyć. - Pochwaliłam dziewczynę.

- Udało mi się ale przez te dwa dni w Niemczech i chowaniem tego pistoletu z tym kufrem było nie lada wyzwaniem. - Powiedziała. - Poznałam dwie osoby ważne na później więc warto było.

- Najważniejsze że jest na jutro.

Oleksandra odstawiła pistolet do kufra i zamknęła na klucz. Do salonu weszła moja matka, wstałyśmy obie ale ona przeszła obok i nie spojrzała na nas. Podeszła pod regał na rozmaity zbiór książek mojego ojca.

- Dzień dobry matko. - Powiedziałam spoglądając na ogród.

- Co ona tu robi? - Zapytała chłodno. - Przecież wiesz że jutro jest najważniejszy dzień w twoim i naszym życiu czyli ty się staniesz MacIntyre. Zastanawiam się z twoim ojcem czemu ty pomogłaś tej Ukraińskiej dziewczynie.

- Przyszłam tylko na chwilę. Do widzenia. - Oleksandra wyszła z salonu a potem usłyszałam skrzyp drzwi wejściowych. Spojrzałam na matkę, zabrała książkę i wyszła z pomieszczenia.

*Dzień ślubu*

Cel: Joseph MacIntyre

Dzisiaj zrobię najgorszą zarazem najlepszą rzecz na świecie. Zabiję mężczyznę którego nawet nie poznałam.

Stałam na małym podeście na środku mojego pokoju a przede mną stało lustro, byłam ubrana w moją suknię ślubną. Matka zmieniła miejsce welonu na moich włosach. Oleksandra patrzyła się na mnie jak na milion dolarów amerykańskich. Czułam się jak księżniczka, zawsze chciałam się tak czuć ale wiem że ten dzień zniszczę i przez jedną rzecz zmienię całe moje dotychczas życie. Nie uśmiechnęłam się ani razu w tym dniu a to jest najważniejszy dzień. Patrzyłam się nieustannie na swoje odbicie.

- Wszystko dobrze słońce? - Zapytała mnie matka.

- Tak. - Odpowiedziałam krótko.

Kobieta wyszła z pomieszczenia i została ja z Oleksandrą. Uśmiechnęła się ale ja nawet nie drgnęłam.

- Będzie dobrze. Agatha ty się przygotowywałaś miesiąc na ten dzień. Nie o ślub tylko o morderstwo. Wszystko się uda.

- Mam na dzieję.

Wyszłyśmy z mojego pokoju. Zeszłyśmy po schodach i wtedy czułam się jak Księżniczka Caryca lub Królowa. Przed domem stała czarna limuzyna. Od strony kierowcy wyszedł mężczyzna w czarnym garniturze.

Podeszłam bliżej samochodu, mężczyzna przywitał się z nami dwiema. Otworzył drzwi, ja weszłam powoli a Oleksandra patrzyła czy coś się nie stało z suknią w której czułam się w siódmym niebie Pańskim.

Stresowałam się bardzo. Czułam się jakbym musiała zostać królową Brytanii ale tu nie o to chodziło, na rzeczy było morderstwo. W bagażniku była najważniejsza rzecz dzisiejszego dnia przez którą zależy jak potoczy się moje życie. Pistolet aby zabić go.

Dojechaliśmy przed kościół katolicki. Kierowca wyszedł pierwszy, otworzył drzwi Oleksandrze, ona wyszła a ja za nią. Przed budynkiem było dużo osób których nie znałam i nie śmiem zdołać. Kapłan rozmawiał z moimi rodzicami zastępczymi. Obok nich stał mężczyzna w wieku emerytalnego.

Podeszłam do niego z jak największą elegancją. Przez całą drogę ciągle patrzyłam się na niego. Mojego narzeczonego.

- Witaj, jestem Agatha.

Spojrzał się na mnie z obrzydzeniem. Ja nie dawałam oznaki że też nie byłam zadowolona tym wydarzeniem jak i jego osobą.

Mężczyzna uśmiechnął się a ja nic. Obok mnie pojawiła się Oleksandra. Przywitała się z Joseph'em z niechęcią ale za grzeczność musiała.

- Masz to? - Zapytałam.
- Najważniejsza rzeczy. Musi być. - Oznajmiła.

Wszyscy już wchodzili do kościoła ale ja zostałam z nim i Oleksandrą. Już chciał wchodzić na kamienne schody ale ja go zatrzymałam.

- Musimy porozmawiać jak ludzie. Pójdź za kościół. - Powiedziałam jak z największą powagą i odeszłam wraz z czternastolatką.

- Cel: Zabić Joseph'a MacIntyre'a. - Szepnęłam do dziewczyny.

Stałyśmy obie za kościołem i czekałam na mojego narzeczonego. Bałam się strasznie. Oleksandra stała za mną i trzymała pistolet.
Zobaczyłam mężczyznę idącego w naszą stronę.

Gdy był dziesięć metrów od nas zrozumiałam że to w końcu mój narzeczony. Przybliżył się jeszcze bliżej mnie. Dzieliło nas metr lub dwa.

- Co chciałaś, Agatho? - Zapytał.

Poprawił czarny krawat. Rękę schowałam za siebie i Oleksandra podała mi narzędzie przyszłej zbrodni której właśnie dokonuje. Wzięłam głęboki wdech.
Wycelowała pistolet na mojego narzeczonego. Mężczyzna nie był świadomy co się dzieje. Stał nieruchomo, chciał coś powiedzieć ale wyglądało jakby nie mógł, miał blokadę wymowy. Nie uciekł, stał i nic nie robił ręce miał ułożone w znak poddania się.
Padł strzał. Drugi... Trzeci. Joseph upadł na ziemię. Krew lała się wszędzie. Usta zakryłam lewą ręką i łzy spływały mi po policzkach.

- Co robimy? - Spytała Ola.

- Uciekamy. Jak najdalej stąd. - Oznajmiłam.

Spojrzałam na suknię i była cała we krwi. Rozejrzałam się dookoła bo mógł ktoś nas zauważyć. Ja z Oleksandrą podbiegłyśmy do bramy. Rozejrzałam się znów i postawiłam krok naprzód. Dziewczynie podałam pistolet a ona schowała do torby.

Skręciłyśmy w prawo, następnie w lewo i doszłyśmy do uliczki. W stanie gorszym niż moja rodzina. Poszłam trochę w głąb uliczki a czternastolatkę zostawiłam samą.

Usłyszałam jak ktoś upada na beton. Odwóciłam się i zobaczyłam leżącą na ziemi Oleksandrę. Zanim zdołałam coś zrobić dostałam jakąś metalową rzeczą w tył głowy. Upadłam jak dziewczyna. Bolało. Ciemność.

******
Witam, tak nowa książka. Dla mnie i dla Maryśki to ideał więc nomś.

Na końcu będę dawać jakąś piosenkę i w 99% wszystkie nie będą związane z treścią części.

Nr. 1 - Часики
(Przepraszam że Rosyjskie ale lubię takie)

Nr. 2 - Symphony

Krwawa Panna Młoda czyli Agatha Isabella ThomasTahanan ng mga kuwento. Tumuklas ngayon