Rozdział Pierwszy

10 2 0
                                    

Okno zostało odsłonięte z lekkim skrzypnięciem. Materac się ugiął pod dodatkowym ciężarem, a nad uchem śpiącego chłopaka przeleciał nocny, zimny wiaterek, muskając jego zaczerwienione i wilgotne policzki. Nieznajoma postać powoli schodziła z łóżka, próbując zrobić to jak najciszej i delikatniej, aby nie zbudzić śpiącego właściciela łóżka, które swoją droga było bardzo wygodne, mimo że było jednoosobowe.

Kilka kręgów w kręgosłupie przeskoczyło na właściwe miejsca, kiedy wysoka postać się przeciągnęła, tym samym rozprostowując swoje skrzydła na boki. Silna para skrzydeł niczym u wielkiego ptaka rozpostarła się po całej długości, niemalże dotykając ściany na przeciw siebie. 

Łóżko w tym samym momencie zaskrzypiało. Chłopak się podniósł z łóżka i przetarł zaczerwienione oczy, zamrugał kilka razy po czym rozejrzał się po pokoju.

W tym samym czasie, nieznajoma postać rozpłynęła się w powietrzu, w pokoju rozległo się tylko ciche "puff" które było niemalże niesłyszalne dla chłopaka, który jeszcze śpiącym wzrokiem zlustrował pomieszczenie.

Z minionej nocy zbyt wiele nie pamiętał, a to czego nie potrafił wyjaśnić, uznał za zwykły sen. Tylko pewnych rzeczy nie potrafił wyjaśnić. Choćby takich jak dotyk który czuł wyraźnie na swojej skórze, i to jakim cudem obudził się z bandażami na rękach. Te dwie rzeczy to były dla niego największe zagadki minionej nocy i bardzo chciał się dowiedzieć, kto za tym stał.

Podniósł się z łóżka i przeciągnął delikatnie, uważając na ręce, w których brakło mu siły aby zacisnąć palce w pięści. Sięgnął rękę do szafki po telefon, jednak jego palce zetknęły się z czymś przyjemnym i delikatnym. Spojrzał w miejsce gdzie powinien leżeć telefon, i się mocno zdziwił, kiedy zobaczył białe, przypominające bocianie pióro. Chłopak był pod wrażeniem ale i też zastanawiał się, jak ono się tutaj znalazło.

Usłyszał skrzypnięcie schodów blisko jego pokoju. po czym szybko schował je pod materac łóżka i ubrał się w ciuchy. Po czym szybko podszedł do drzwi i je otworzył. Wyszedł przez nie praktycznie zderzając się ze swoją mamą, po czym zeszli obydwoje na dół.

Przy śniadaniu, chłopak był wyraźnie zamyślony, co nie umknęło uwadze jego mamy.

Coś się dzieje? Jesteś dziwnie cichy. O czym myślisz? 

Zapytała i spojrzała na syna. Chłopak podniósł głowę znad talerza po czym lekko się uśmiechnął. Przełknął jedzenie które miał w buzi i spojrzał na rodzicielkę.

W zasadzie, chciałem się o coś spytać. 

Kobieta poprawiła się przy stole, oparła łokcie o blat i kontynuowała siorbanie kawy, spoglądając na chłopaka.

Zastanawiam się, co oznacza białe pióro. To jakiś znak? 

Kobieta odstawiła kubek, zamyśliła się na moment i spojrzała na moment na syna, a potem na zegarek na ścianie.

Jeśli już tak bardzo chcesz, się w to zagłębiać, to ma to swoje znaczenie. Jeśli znalazłeś białe pióro, to możesz być pewny że ktoś na Ciebie zerka z góry. Tak jakby czuwał nad Tobą twój Anioł Stróż. — 

Powiedziała biorąc na koniec większy wdech.

Wybierasz się dziś do szkoły? — 

Zapytała po czym chłopak pokręcił głową. Zakaszlnął dwa razy na pokaz, po czym dopił herbatę i udał się z powrotem do swojego pokoju. Kiedy był już na schodach, usłyszał szmer dochodzący z jego pokoju. Chłopak przyspieszył kroku i z impetem wpadł do pokoju.

Jego niebieskie tęczówki wpatrywała się w coś na kształt pół ptaka i pół człowieka. Swoją posturą postać przypominała mu anioła. Umięśnione i silne skrzydła, uzbrojone w miękkie pióra.

Kim ty jesteś?! 

Chłopak wrzasnął, a wtem postać odwróciła się do niego i spojrzała na niego zszokowanym wzrokiem.

Cz-czekaj... To ty mnie widzisz?! 

Kiedy postać się odezwała, właściciel pokoju spojrzał odwrócił się, aby zamknąć drzwi za sobą od pokoju po czym oparł się o nie plecami i spojrzał w nieznajomą postać. Kropki same się zaczęły łączyć w jedną, spójną całość w jego głowie. Wszystko teraz miało sens.

A miałbym nie widzieć? Stoisz jak wół na środku pola. Nie da się Ciebie nie zauważyć. Kim jesteś? 

Chłopak coraz bardziej zaczął się wypytywać nieznajomej osoby.

Lekko kręcone, brązowe włosy opadały na czoło i po bokach twarzy wzdłuż policzków. Na nosku było kilka piegów, oczy szare z domieszką zielonego koloru było wyraźnie widać. Chłopak zwrócił uwagę na ubiór postaci. Zielono czarna bluza odznaczała się na tle szarego pokoju, do tego czarne spodnie.

Jak powiedzieć człowiekowi że ktoś taki jak Anioł Stróż istnieje??? Ale tak żeby człowiek nie zszedł na zawał... — 

Po ludzku? Czekaj... Co? 

Chłopak najwyraźniej dopiero teraz zrozumiał co się dzieje. Teraz tylko musiał się upewnić, że jego teorie są prawdziwe.

To pióro... Jest twoje? 

Zapytał wyciągając spod materaca łóżka długie pióro. Spojrzał na nieznajomą postać po czym podetknął jej pod nos piórko.

Wychodzi na to że tak. Wybacz, zazwyczaj nie dawałem znaków że istnieje. W zasadzie wcale nie dajemy... To był przypadek... 

Postać nie wiedziała jak się wybronić z tej sytuacji. Brakowało jej argumentów do obrony.

Chyba jednak po ludzku trzeba. Jestem twoim Aniołem Stróżem. Opiekuję się Tobą już znaczny czas. Obserwuje z góry i z daleka. Jestem przy Tobie kiedy potrzebujesz pomocy, ale o nią nie prosisz. 

Skrzydła rozpłynęły się w powietrzu pozostawiając kolejne piórko na włochatym dywanie. Drugie pióro niemalże od razu znalazło się w rękach chłopaka. Podziwiał je z każdej strony.

To... jak się nazywasz? 

Podczas stworzenia nadawane jest nam tylko imię. Nazywam się Kai-...a, nazywam się Kaia. 

Chłopak uśmiechnął się lekko i odłożył pióra na bok. Już się miał odezwać kiedy Kaia mu przerwała.

Ty masz na imię Atlas. Wiem w zasadzie o Tobie wszystko. — 

Powiedziała i skinieniem głowy wskazała na jego ręce. Wszystko się rozwiązało. To Kaia bywała w jego "snach" i to ona pomagała mu uporać się z ranami. To ona go ratowała i pomagała się wydostać z ciężkich chwili. Atlas przysiadł na brzegu materaca i spojrzał na nią. Zlustrował ją spojrzeniem po czym spuścił wzrok. Nie sądził że to dzieje się naprawdę.

Pod Burzowym NiebemWhere stories live. Discover now