Rozdział 3

188 6 0
                                    


Natalie

Żyłyśmy wśród kartonów i niestety nie zapowiadało się, żeby ten stan się zmienił. Ani ja, ani Chloe nie byłyśmy pedantkami i nie czułyśmy potrzeby życia w idealnym porządku, a stos kartonów wcale nam nie przeszkadzał. Jedyna myśl, która przekonywała mnie do tego, żeby zrobić tu w końcu porządek było to, że gdzieś tam, pomiędzy koszulkami czy innymi szmatami schowany jest mój wibrator, którego na serio aktualnie potrzebowałam. Zagoniłam przyjaciółkę do pomocy, jednak i tak nie udało nam się wieczorem rozpakować wszystkiego. Poszłyśmy spać w jeszcze większym syfie niż był uprzednio. Znalazłam jednak czarną sukienkę, którą założę dzisiaj na spotkanie z dziekanem. Olivia, przyjaciółka mamy, nie dość, że ogarnęła mi stypendium, gdzie z moimi wynikami to no cóż, było to mało realne, to załatwiła mi to spotkanie z dziekanem. Nie do końca wiedziałam co dokładnie ma na celu, skoro zostałam już przyjęta, ale skoro trzeba to trzeba. Pójdę, poudaję trochę i będę miała z głowy.

Gdy dotarłam na kampus od razu skierowałam się do gabinetu Olivii Adams, wypadało podziękować i zamienić kilka słów z osobą, która przez najbliższe lata zamierzała mi matkować. Szłam stukając obcasami o kamienną podłogę. Na końcu korytarza otworzyły się drzwi, dokładnie te do których zmierzałam, modląc się żeby się nie potknąć przez te cholerne buty. Wyszedł z nich ciemnowłosy mężczyzna, na moje oko plus minus przed czterdziestką. Ubrany był w dopasowany garnitur. Nieźle. Taki tatusiek. Skoro takich wykładowców będę miała na roku, to od razu dużo bardziej odpowiada mi to studiowanie. Szlam wyprostowana i kiedy już mieliśmy się minąć zauważyłam jak przesuwa wzrokiem po mojej sylwetce. W mojej głowie rozgrywała się już scena rodem z porno. Ja młoda studentka, on starszy profesor, zaczepia mnie na korytarzu po czym podsuwa mi pomysł na poprawę ocen ... Zauważam, że nie jest taki wysoki jak zdawało mi się na początku. Przechodząc obok zwróciłam uwagę na to, że w szpilkach jestem od niego wyższa. Minęliśmy się a on nie zaszczycił mnie nawet spojrzeniem. Kiedy byłam pod drzwiami gabinetu odwróciłam się żeby na niego zerknąć, licząc że też rzuci na mnie okiem, chociaż jeszcze raz. On jednak wyszedł, nie spoglądając na mnie ponownie. Co ty do cholery robisz debilko?! zganiłam siebie w głowie. Masz chłopaka, więc przestań ślinić się na widok hot profesorka.

Potrząsnęłam głową i zapukałam do drewnianych drzwi.

- Proszę wejść. - Usłyszałam ciepły głos Olivii. Wsunęłam się do gabinetu i uśmiechnęłam do znajomej kobiety.

- Hej. - Powiedziałam idąc w jej kierunku. Wyściskała mnie tak jak zawsze. Jak rodzinę. Bo na dobrą sprawę Olivia faktycznie była częścią naszej rodziny. Znała się z mamą jeszcze od czasów podstawówki, zawsze były dla siebie jak siostry.

- Dobrze cię tutaj widzieć maluchu. - Obdarowała mnie przepięknym uśmiechem zgarniając mi zbłąkany kosmyk włosów za ucho.

- Dziękuję za wszystko co dla mnie robisz. - Zwróciłam się do niej z wdzięcznością i jeszcze raz mocno ją przytuliłam. 

- Nie ma tematu. - Odpowiedziała i popatrzyła na mnie od stóp do głów. - Prześlicznie wyglądasz. - Wygładziła dłońmi mankiety sukienki.

- Pędzę do dziekana. - Wysunęłam się z ciasnego objęcia i posłałam jej buziak. - Trzymaj kciuki.

* * * * * *

- Ja pierdole Chloe. - Wzdycham po powrocie do mieszkania rzucając się na kanapę. 

- Słabo poszło? - Dopytywała siedząc na fotelu obok, odkładając telefon na stolik.

- Słabo? Ten staruch gapił się na mnie jakby chciał mnie przelecieć! - Mówię oburzona, żywo gestykulując rękami. - To obleśne.

Shame On YouWhere stories live. Discover now