Prolog

60 3 13
                                    

     Nie bez powodu mówią, że los bywa nieprzewidywalny, a my sami tkwimy na kole fortuny. Raz na górze. Raz na dole. Dwie różne strony tak przeciwne, a jednak jedno bez drugiego nie istnieje jak światło i mrok... jak najjaśniejszy uśmiech i rozpaczliwy płacz... jak nagła złość i wielka rozpacz... jak nędzna bieda i ogromne bogactwo... ale także

jak życie i śmierć...


     Ostatnim co zapamiętał nim smuga białego światła zniknęła za metalowymi drzwiami był on. Mężczyzna o zielonych włosach stojący bez ruchu podczas, gdy ludzie Gollina go dopadli. Znowu. Choć Dino wspominał, że zemsta nadejdzie wkrótce, to Kaoru nie spodziewał się tego tak szybko. Liczył na kilka lat spokoju, gdzie co dzień i okłamywał się, że jest w porządku, ale nie było. Nigdy nie było po tym co zafundował mu Nowy Jork. Jego ciało zadrżało po raz kolejny od lodowatej, cementowej nawierzchni. Leżąc na brzuchu niewiele widział, lecz miał wrażenie, że to kluczowy moment. Moment, w którym historia się powtarza. W końcu, czy już nie raz został tak powalony? Czy już nie raz Dimo dał mu do zrozumienia, że bez niego jest nikim? Jeśli miał być szczery, Kaoru spodziewał się że powtórzenie historii będzie dotyczyło samego Dimo, a nie kogoś kogo kochał. Nigdy do głowy by mu nie przyszło, że Kojiro jest zdolny do czegoś takiego, lecz czy już fakt, że ten wyznał mu swoje powiązanie z mafią nie powinno dać mu do zrozumienia, że coś było nie tak? W jednej chwili zrozumiał, że nigdy tak naprawdę nie poznał go dostatecznie dobrze, że wiele z tego co wiedział mogło okazać się zwykłym kłamstwem. Wygodnym kłamstwem, które było mu na rękę, a w które Kaoru tak naiwnie wierzył. Jak dziecko...

- Nie ignoruj mnie...

Sam już nie wiedział, czy ten głos wydobywał się z jego ust, czy może ktoś go wypowiedział, ale jedno było pewne - pobrzmiewał w nim ból. Ból, który w jednej chwili ścisnął już i tak złamane serce złotookiego, lecz nie zdołał posklejać rozrzuconych kawałków.

Dlaczego to co najprostsze jest zawsze najtrudniejsze? Dlaczego łatwiej przychodzi nam działać niż mówić?

     Kiedy dwóch mężczyzn podniosło go niczym lalkę, Kaoru wiedział, że oto nadszedł czas konfrontacji z Dimo. Chociaż chciał podnieść głowę, ta wydawała się nagle taka ciężka, lecz uległa pod dotykiem obcego. Dwa palce uniosły go za podbródek zmuszając do kontaktu wzrokowego. Nie od razu jednak otworzył oczy, ale może to i lepiej?

- Dimo... - sapnął. - Dlatego...? Dlatego tak bardzo się uparłeś? Ten kontrakt już dawno jest nieważny...

- Głupiec!

W jednej chwili ten kto zmusił go do spojrzenia, bez wahania uderzył go z otwartej dłoni w policzek. Zaskoczony Kaoru nawet nie zdążył pisnąć. Zamiast tego otworzył oczy jak oparzony i od razu pożałował.

- Ty... ty żyjesz?

To było niemożliwe, a jednak właśnie miał przed sobą żywy dowód.

*****

     Choć był to tylko zły sen, Kaoru miał żywe przeczucie, że to było coś więcej, że jednak w tym koszmarze kryło się zdecydowanie za dużo prawdy. Prawdy, która już wkrótce miała wyjść na jaw. Przesiadując w swoim biurze, kreślił kolejne znaki na papierze. Od rana tak trudno było mu się skupić, że liczył iż praca nad projektem mu to ułatwi. Na darmo. Będąc obecnie sam w wielkim nowym domu, czuł się dziwnie przytłoczony. Od momentu powrotu z Nowego Jorku na Okinawę, wraz z Kojiro postanowili przesunąć swoje plany o wyjeździe do Włoch decydując się pomieszkać jeszcze trochę w miejscu, w którym mieli najlepsze wspomnienia. Psycholog, do którego uczęszczał złotoooki przekonywał, że to może pomóc w przełamaniu nowych traum i stanów lękowych, których Kaoru się nabawił. Kojiro był tego samego zdania i choć różowowłosy początkowo ostro zaprzeczał wymigując się od każdej wizyty, w końcu uległ, gdy Jade zagroził przyjazdem i osobistym zaciągnięciem go do gabinetu. Kaoru zbyt dobrze przez ten czas poznał blondyna by wiedzieć, że ten byłby do tego zdolny i wcale nie zrobiłby mu tego na złość, a zwyczajnie chciał pomóc. Choć mijał 7 rok od momentu rozpoczęcia tego piekła, kaligraf wiedział że nigdy nie zapomni pełnego bólu spojrzenia ilekroć zielonooki przynosił mu potajemnie większe porcje posiłku. 

~ You can't protect me ~ ||MatchaBlossom||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz