– Myślałem o tym – odparł od razu. – Doszedłem do wniosku, że nie. Masz wszystko czego mi trzeba. A tobie przeszkadza, że ja jestem chłopakiem?

– Nie wiem. Wydaje mi się, że nie, ale nie wiem. To wszystko jest dla mnie nowe. Trudno mi teraz konkretnie powiedzieć jak się z tym czuję.

– Ale przyszedłeś tu dzisiaj. Czyli ostatnim razem ci się podobało. – Bardziej stwierdził niż zapytał, dlatego moje kiwnięcie głową było zbędne.

Pozostawała jednak jeszcze jedna ważna kwestia. Bałem się odpowiedzi na nią, bo wiedziałem, że ta mogła mnie zranić. Wziąłem jednak głęboki oddech i zapytałem:

– A nie przeszkadza ci, że ja... to ja?

Zaskoczyłem go tym pytaniem. Jego źrenice rozszerzyły się gwałtownie. Układ współczulny zrozumiał, że posiadał za mało informacji by odpowiedzieć. Zacisnął mocniej ręce na moich udach. W milczeniu zaczął sunąć wzrokiem po mojej twarzy.

– Może tak miało być, Izuku? – szepnął w końcu. – Doskonale wiem, że od dziecka twoje myśli obsesyjnie krążą wokół mnie. Moje wokół ciebie też. Nie znam nikogo tak dobrze jak ciebie. Nikt nie zna mnie tak dobrze jak ty. Naprawdę cię lubiłem jak byliśmy dziećmi.

– A teraz? – nasunęło mi się pytanie, na które potrzebowałem natychmiastowej odpowiedzi. – Lubisz mnie?

Przysunął swoją głowę jeszcze bliżej. Nasze wargi delikatnie zetknęły się ze sobą. To wystarczyło, żeby targnęła mną żądza. Miałem tylko nadzieję, że to nie była zagrywka, aby odciągnąć moją uwagę od pytania.

– Wkurwiasz mnie – wyszeptał mi do ust. – Wkurwiasz mnie, ale mimo to cię lubię, Izuku.

Nie byłem świadomy, że aż tak potrzebowałem tych słów. Poczułem się szczęśliwy. Było mi tak dobrze, nawet gdy nasze wargi ledwo się stykały. Pomyślałem o Denkim i Shinsō. Jeśli oni czuli się tak samo jak ja, nie dziwi mnie, że postanowili się spotykać ze sobą potajemnie.

– Związki w trakcie wojny nie są mile widziane wśród bohaterów – Poruszyłem ustami przy jego wargach, które skopiowały mój ruch.

– A ktoś wspominał o jakimś związku?

To mnie zaskoczyło. Gwałtownie odsunąłem od niego głowę, a wtedy on potraktował mnie tak jak tylko Bakugō mógłby potraktować Izuku. Popchnął mnie z całej siły na parkiet. Nim moje plecy zdążyły zetknąć się z twardym podłożem, on już pochylał się nade mną. Swoje kolano wsunął między moje nogi, moja głowa znajdowała się między jego dłońmi.

– Przecież na początku możemy spróbować spotykać się niezobowiązująco. Być przyjaciółmi od całowania. Dotykania. – Wyprostował plecy. Jego dłonie jednoznacznie przesunęły się po moich bokach. Później biodrach.

Jego dotyk prawie wygasił we mnie trzeźwe myślenie.

– Nie wiem czy tak potrafię.

– Zakładasz, że byłbyś w stanie się we mnie zakochać?

Nie odpowiedziałem.

– Może spróbuję cię przekonać? – kontynuował. – W końcu to nic zobowiązującego. W razie czego się wycofasz.

Ponownie pochylił się nade mną. Złapał mnie za szczękę. Ustawił moją twarz pod zadowalającym dla siebie kątem i wbił się zachłannie w moje usta, jakby czekał na tę chwilę od naszego ostatniego spotkania. Zjechał ręką na moje gardło. Wraz ze swoim językiem wniósł do mnie smak wina, a wyniósł wszelkie wątpliwości z głowy. Całowaliśmy się szybko i mokro. Potem powoli i głęboko. Na sposoby, które zasługiwały na uwzględnienie w naszej liście Nigdy.

Falling down | BakuDekuWhere stories live. Discover now