Eliksir Wielosokowy

179 8 6
                                    

***

Nie mogę dać się Blaise'owi. Muszę działać.

Zdeterminowany złapałem go za rękę i wyszedłem z pomieszczenia.

– Zaprowadzę cię gdzieś....

Zachwycony ślizgon podążał za mną krok w krok. W końcu znaleźliśmy się na szóstym piętrze. Otworzyłem drzwi od gabinetu profesora Slughorna i zaprowadziłem chłopaka na kanapę.

– Poczekaj tu.

Obok kanapy znajdował się mały kącik, w którym stały szafki pełne eliksirów. Substancje, wijące się w flakonach przybierały różne, kolorowe barwy.

Odwróciłem od nich uwagę i ruszyłem w poszukiwaniu profesora. Przeszedłem cały gabinet, zajrzałem we wszystkie kąty, ale nigdzie go nie znalazłem.

I co teraz? Blaise jest w pokoju, może zrobić mi wszystko, co tylko zechce. Jest większy, silniejszy... W dodatku nie panuje nad sobą... Proszę, niech ktoś tu przyjedzie...

Bezwiednie upadłem na podłogę, poddając się już z natłoku emocji. Za co to mnie spotkało...? Leżę i morduje się z jakimś przyjebem. Gorzej już być nie mogło.

***

Pomimo moich oczekiwań nikt się nie zjawił. Nikt. Zostałem sam.

Ze łzami w oczach kilkukrotnie próbowałem się podnieść, ale nie miałem siły.

Co się kurwa ze mną dzieje?! Wstawaj Harry!

Prawie się przewracając, tym razen z pomocą różdżki, stanąłem na nogi. Kierując się do szafki z miksturami, wzrokiem szukałem odpowiedniej szafki. Przyjrzałem się fiolkom przez zaszklone, pełne łez oczy. Wziąłem do ręki flakon z zieloną, brokatową substancją.

Co tu jest napisane?

Zmrużylem oczy i odczytałem napis: amortencja. Pffh? To jej w ogóle nie przypomina...  Podirytiwany jeszcze raz przyjrzałem się fiolce. Huh? A może to coś przeciwko amortencji? No cóż, nie mam nic do stracenia. Nie zaszkodzi spróbować.

Ruszyłem przed siebie. Ledwo, ale dotarłem do chłopaka. Usiadłem na kanapie i modląc się w duchu, podstawiłem mu buteleczkę do ust.

– Pij. Dobrze ci zrobi.

– A co to jest? - spytał unosząc brew.

– Na pobudzenie.

Lekko podirytiwany przechyliłem fiolke, przez co ślizgon był zmuszony połknąć substancje.

Po chwili odcieło go. Leżał oparty o kanapę, przecierając oczy. Kaszlnął i spojrzał na mnie.

– Co ja tu kurwa robię?

Czyli zadziałało. Uff...

– Ty lepiej mi powiedz jakim cudem wypiłeś amortencję. Wyjaśnij mi o co tu chodzi.

Blaise zbladł. Przez chwilę wpatrywał się w podłogę, nerwowo tupiąc nogą.

– Ah... Dobra. Ale wszystko między nami. - odpowiedział lekko przyciszając głos. - Jeśli cokolwiek wyjdzie poza mury tego pokoju, uwierz, że jesteś martwy.

Przełknąłem ślinę. Próbowałem też uspokoić oddech, ale bezskutecznie.

– Od tamtego roku ktoś mi się podoba... Pansy Parkinson. - na wzmiankę o dziewczynie jego policzki mocno poróżowiały - Jedyną osobą, która od początku o tym wiedziała, był Draco. Tylko jemu potrafiłem zaufać aż w takim stopniu. Ostatnimi czasu zacząłem mieć jednak wątpliwości...

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Aug 14, 2023 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

only&him ¦ drarry 18+Where stories live. Discover now