Amortencja

211 8 3
                                    

To stanowczo za dużo na dzisiaj

Po tej myśli przykryłem się kołdrą i prawie od razu zasnąłem.

***

Słońce wzeszło. Jego promienie zaczęły padać na moje łóżko. Poczułem dziwne ciepło przenikające przez całe moje ciało.

Spokój, który panował przerwał dźwięk budzika, który zasygnalizował początek śniadania. Przetarłem oczy i lewą ręką sięgnąłem po okulary. Później przeszedłem do próby obudzenia Rona. Spał jak zabity. Olałem więc chłopaka, zwlokłem się z łóżka i udałem do łazienki. Po porannej toalecie i próbie ułożenia włosów, która oczywiście nie zakończyła się sukcesem, krzyknąłem na całe dormitorium, że jest już śniadanie. Zadziałało. Wszyscy, którzy leżeli w łóżkach stanęli na równe nogi. Spojrzałem na nich jedynie kątem oka i odwróciłem się na pięcie w stronę drzwi.

Ruszyłem do Wielkiej Salii. Mijałem korytarze i schody na wyższe piętra. Po drodze spotkałem Lunę, która była jednak zajęta rozmową z puchonami, więc posłałem jej jedynie lekki uśmiech i samotnie wkroczyłem na śniadanie.

Cała Sala była już w połowie zapełniona czarodziejami, zwłaszcza uczniami z pierwszego i drugiego roku. Pustkami wiało tylko przy stole Griffindoru. Siedział przy nim jedynie Percy i klasycznie Hermiona. Usiadłem obok niej, nakładając sobie pieczywo. Przez chwilę trwała głucha cisza, której żadne z nas nie miało odwagi przerwać. Odwróciłem od niej wzrok i zacząłem się rozglądać po sali. Przy stole nauczycieli wszyscy już siedzieli na swoich miejscach, opórcz Snape'a.

Dumbledore jak to każdego dnia, promieniał radością. Za to siedzącą u jego boku McGonagal nie była zbytnio w nastroju. Wpatrywała się z morderczym spojrzeniem na dzieciaki, które bawiły się i śmiały w najlepsze, rzucając przy okazji jedzeniem ze stolików. Dyrektor poklepał ją po ramieniu i poprawił okulary, które spadały właśnie z jego nosa.

Po kilku minutach, kiedy sala była już w większości zapełnioną, a wszyscy jedli śniadanie, profesor Dumbledore wystąpił na środek. Omówił plan na dzisiejszy dzień i przedstawił nam wszystkich nauczycieli, z którymi będziemy mieli do czynienia podczas tego roku. Okazało się, że Snape wraca jeszcze dzisiaj, więc to on obejmie stanowisko nauczyciela Czarnej Magii. Niezadowolony odwróciłem wzrok od dyrektora i skierowałem go na Rona. Chłopak jedynie spojrzał na mnie kątem oka i od razu zaczął rozmawiać z Hermioną tak, żebym nie był w stanie ich usłyszeć. Oni serio myślą, że nie wiem o czym szepczą? Idioci.

***

Prawdę mówiąc przy stole nie było ani jednej osoby, z którą mógłbym zamienić słowo. Weaslayowie zachowywali się tak, jak Ron, a Dean z Seamusem byli zajęci adorowaniem Ginny, która jak widać świetnie się bawiła. Inni siedzieli zasadniczo zbyt daleko, żebym mógł z nimi porozmawiać, a nawet jeśli, to i tak nie mielibyśmy o czym. Wstałem więc z miejsca i bez wahania wyszedłem z Wielkiej Sali. Oddaliłem się trochę od wejścia i oparłem się o sąsiednią ścianę. Wyciągnęłem z kieszeni kartkę, na której miałem plan zajęć i zacząłem szukać lekcji, którą mamy jako pierwszą. Oho. Eliksiry. Z westchnięciem schowałem ją do kieszeni i ruszyłem do Pokoju Wspólnego.

W środku nikogo nie było. Wszyscy najwidoczniej gościli się jeszcze w Wielkiej Sali. Bezwładnie opadłem na łóżko, niestety moje nogi odmówiły posłuszeństwa. Wziąłem do ręki mapę i zacząłem szukać na niej Hermiony. Szła z Ronem wielkim korytarzem w stronę schodów. Po drugiej stronie stali Fred i George . Odłożyłem ją na szafkę i zorientowałem się, że leży tam coś jeszcze. Wzięłem do ręki łańcuszek, który wczoraj znalazł się na moim łóżku. Bez zawahania zapiąłem go sobie na szyji. Podszedłem do lustra i przyjrzałem się biżuteri. Mieniła się od słońca w różne odcienie tęczy, przebijając srebro. Pomiędzy wiązaniami przeplatały się czarne wstawki, które tworzyły logiczną całość.

only&him ¦ drarry 18+Where stories live. Discover now