2. znowu ty

8 2 3
                                    

Kolejny poranek.
Obudziłam się, przeciągnęłam leniwie i ziewnęłam Rano po wstaniu potknęłam się i uderzyłam o pralkę a woda była zbyt zimna. Do dupy.
Dzisiaj postawiłam na niebieską bluzę i czarne spodenki. Założyłam też moje szczęśliwe skarpetki, może to polepszy mi dzień. Całe popołudnie scrollowałam tik toka i przeglądałam ig. Nim się zorientowałam był już wieczór, naprawdę nie wiem jak to się stało ale znów po dwudziestej trzeciej wyszłam z domu.Tą samą drogą co poprzedniego dnia doszłam do parku Hatchet Stone. Tak śliczny jak zawsze. Rozpromieniłam się i założyłam białe słuchawki. Jak ten pedofil znowu tu będzie to może przynajmniej nie będę go musiała słuchać bo mi jeszcze zepsuje nastrój.
Usiadłam na jednej z ławek i wpatrywałam w fontannę. Nie chciałam go znów widzieć ale jednak cząstka mnie Spodziewała się że tu przyjdzie. Czekałam, sama nie wiem na co ale czekałam. Przymknęłam na chwilę oczy.
-hej młoda, znów tu?-
Nawet nie usłyszałam kiedy przyszedł (może to dlatego że podgłośniłam muzykę) nie muszę otwierać nawet oczu. Wiem że to on. Śmieje się.
Dlaczego? Otworzyłam oczy i zdjęłam słuchawki z uszu.
-A tobie co?- nie odpowiedział tylko wskazał palcem na kartkę która leżała obok mnie.
Spojrzałam na druk.
"Świeżo malowane"
-W TWARZ JEŻA!- wstałam gwałtownie i usiłowałam sprawdzić jak bardzo ubrudziłam sobie ubrania. Zaśmiał się.
-obróć się tyłem- polecił, a ja zdezorientowana zrobiłam to o co prosił.
-cała jesteś brudna, wiesz?-
-no nigdy bym się tego nie domyśliła-
Niby to nic, tylko ubrania które mogę już wyrzucić, bo raczej farby nie spiorę.
-to moja ulubiona bluza- stęknęłam z rozczarowaniem
Spojrzał na mnie z jakby współczuciem?
Zdjął z siebie szarego techa i wcisnął mi go w dłonie.
-a to mi po co?-
- po pierwsze nie będę paradować po parku z blond przygłupem ujebanyn farbą na dupie a po drugie chodź i przestań mi tego sajdaja robic bo cię mogę za chwilę do tej fontanny wrzucić-
Żygam nim, żygam jego słowami osobą i rzeczami niech ze tego techa w dupe wsadzi drilowiec jebany.
No ale z drugiej strony co poradzić bynajmniej ma chłop racje. A może nie jest swojej racji pewny? Hm?
-nikt nocą nie zauwazy ze mam brudne ubrania- stwierdziłam zadziornie
-bo myślisz że w hatchet Stone mało pedofili się kręci-
-jesteś tego doskonałym przykładem- uśmiechnęłam się
-Malino jak się pogniewamy to z pewnością nie jeden za tobą będzie dziad latał. A takie kontakty mam uwidrz, teraz chodz idziemy-
Przytaknęłam zrezygnowana i ruszyłam za nim. W jego słowach poczułam groźbę?
Muszę wyglądać jak jakaś wariatka z tej bluzie.
Szliśmy przez park, w pewnym momencie zdałam sobie sprawę że w tej części Hatchet Stone nigdy nie byłam. Po chwili weszliśmy polną ścieżką do lasu.
-gdzie mnie prowadzisz?- zapytałam już trochę przestraszona.
-zobaczysz- uśmiechnął się i spojrzał na mnie.
Odkąd weszliśmy do lasu nastała ciemność, nie widziałam totalnie nic. Zdana jestem na instykt, właśnie jak on się nazywa ?
Powoli się rozjaśniało. Śliczna latarnia, czułam się jak w innym miejscu. To wcale nie wygląda jak reszta tego zadupia. Za lasem znajdowała się bowiem kwiecista łąka i staw z kładką, który okrążony był chodnikiem. Stała tu jedna dębowa ławeczka, kosz na śmieci i latarnia.
-jak tu pięknie- westchnęłam oczarowana
-prawda?-
-jak kiedyś będziesz mnie szukać, tu mnie zastaniesz- oznajmił i uśmiechnął się w moim kierunku.
Jego błękitne oczy wpatrywały się w moje.
-okay, będę pamiętać!-
Usiedliśmy na kładce przy jeziorze.
Rozmawialiśmy o wszystkim i niczym. Czuję że przy nim mogę być sobą.
Mijały godziny, a my wciąż wpatrzeni raz w taflę wody a to raz w siebie rozmawialiśmy.
W końcu się przełamałam.
-mogę Ci zadać pytanie?-
-śmiało-
-jak się nazywasz?-

Słodsza Od Malin Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz