Prolog

4 1 0
                                    

Noc była dość chłodna. Wiatr szumiał wśród liści drzew tak starych, że mogły jeszcze pamiętać czasy kiedy po tamtejszych ziemiach nie stąpali ludzie. Obłoki na niebie to przysłaniały, to odsłaniały piękny, jasny księżyc.
Po wydeptanej, błotnistej,leśnej ścieżce szedł karo - srokaty ogier, wyglądający na dość starego. Jego grzywa i ogon falowały lekko, acz dumnie na wietrzyku.
-Wyglądasz na zmartwionego, Xanirze. Czy coś się stało?- Powiedział szeptem drugi, jasno izabelowaty ogier o postrzępionej, kremowej grzywie.
-Wszystko... Wszystko w porządku Kłosie, nie martw się mną.- Odpowiedział Xanir zachrypniętym głosem.
-Och, nie udawaj, bracie. Widzę że coś jest nie w porządku. Mi możesz...-
-NIC nie jest w porządku!-Przerwał mu krzyk starszego ogiera.- Dostałem proroczy sen od naszych przodków...- Ogier zastrzegł uchem i westchnął głęboko.
-Ale...To chyba raczej dobrze, co nie?- Zapytał niepewnym, lekko przyciszonym głosem Kłos.
-Nie. Teraz już nic nie jest w porządku.-Odpowiediał Xanir głosem tak poważnym, że mógł by nim powalić nie jedni drzewo.- ,,Z głębokiej czeluści, z nieznanych wam światów, przygalopuje odziana w ciemność zagłada. Jeśli nikt jej nie zatrzyma, jeśli wbiegnie tu sama, nie pozostanie wam nic, tylko ucieczka...Jednak nadzieja rozbłyskuje jasna, bo w kopyta wpadnie wam też dar. Jaśniejąca w blasku słońca obrończyni was pozna..."- Wydukał Xanir.
-Ależ Xanirze, nie ma co się martwić, przecież wiesz że takie przepowiednie mogą dotyczyć odległych czasów!- Pocieszająco odpowiedział Kłos.-Chodź, wracajmy do domu, bo zaczyna padać.
Stary ogier jednak wiedział, że nic nie będzie w porządku...Przepowiednia już się spełnia.

Strażnicy Lasu. Ucieczka.Tahanan ng mga kuwento. Tumuklas ngayon