Ryder

299 8 4
                                    

Obudziłam się w środku nocy. Zobaczyłam, że drzwi do mojego pokoju są uchylone. Podniosłam się wyżej. Potarłam oczy, żeby poprawić sobie ostrość obrazu. Usłyszałam, że ktoś jest na dole. Pomyślałam, że to któryś z braci nie śpi, ale jednak wstałam i odważyłam się zejść na dół. Szłam na boso po schodach na dół. Stanęłam jak wryta, gdy zobaczyłam dużą sylwetkę w salonie. Moje serce zaczęło bić mocniej. Zaczęłam się powoli cofać. Odwrócił się. Przełknęłam ślinę. Pobiegłam z powrotem na górę przerażona. Wpadłam do czyjegoś pokoju. Popatrzyłam na łóżko, gdzie spał... Dylan. Jeszcze tego brakowało, ale nie to teraz było najważniejsze. Podeszłam szybko do niego i szarpnęłam jego ramieniem. 
- Dylan! - Patrzyłam na niego przerażona. Szarpnęłam ponownie, gdy on się już obudził. 
- Czego chcesz? Jeszcze w środku nocy? - Popatrzył na mnie senny.
- Ktoś jest w domu! - Krzyczałam przerażona. 
- Są jeszcze cztery osoby w domu. - Mruknął. 
- Ale to nie jest nikt z braci. No to jest ktoś obcy! - Krzyknęłam na co on usiadł. 
- Gdzie jest? - Wstał. 
- Na dole. W salonie.  - Dylan był postawny i wysoki, więc wydawał się straszny. Poszłam za nim. Schodziliśmy na dół. Nikogo w salonie nie było, ale zauważyłam coś co przypominało mają czarną buteleczkę. Zaświeciłam duże światło i podeszłam do niej. Dylan przyglądał mi się uważnie. Wzięłam buteleczkę do ręki. Wyglądały jak perfumy. Usiadłam na kanapie i popsikałam nimi w powietrzu. Byłam blisko jakiś kartek na które spadło trochę zawartości buteleczki. Przeraziłam się, gdy na kartkach pojawiły się dziury. Odstawiłam butelkę jak oparzona. 
- Co jest? - Dylan, który wciąż się mi przyglądał teraz podszedł do mnie. 
- To... To chyba... Nie... Są perfumy... - Wydukałam. Dylan odszedł. Zostałam w salonie sama. Siedziałam na kanapie niedowierzając, co się właśnie stało. Był to kwas. Po dłuższej chwili usłyszałam kroki. W salonie pojawili się Shane, Tony, Will, Vincent i oczywiście Dylan.
- Co się stało, malutka? - Zapytał Will, widząc moje przerażenie. 
- To... To... - Głos uwiązł mi w gardle. 
- Ktoś dał jej zamiast perfum kwas. - Wyjaśnił Dylan, który przyglądał mi się uważnie. 
- Boże... - Powiedział Will. Podszedł do mnie i objął mnie. Zaraz za nim podążył Vincent. Przyjrzał się buteleczce. Wziął ją i odszedł do swojego gabinetu na górę. 
- Nic ci nie jest, malutka? - Zapytał gorączkowo mój ulubiony brat, robiąc mi oględziny. 
- Nie, nic... Mi nie jest... - Mruknęłam cichutko. 
- Chodź, malutka. Już późno. - Powiedział, a ja posłusznie wstałam. Miałam nogi jak z waty, ale z pomocą Will' a udało mi się dość do mojej sypialni. Położyłam się i udawałam, że zasnęłam. Otworzyłam oczy, gdy usłyszałam, że drzwi do mojego pokoju zamknęły się. Westchnęłam. Nie mogłam spać. Wstałam i uchyliłam lekko drzwi od mojej sypialni. Wychyliłam się i rozglądnęłam. Nie było nikogo tylko ciemność. Wyszłam z pokoju. Poszłam po cichu korytarzem. Nie widziałam do jakiego pokoju pukam. Gdy zapukałam usłyszałam zaproszenie. Tak. Zapukałam do pokoju Dylana. Nie mogło być gorzej. Weszłam do pokoju. Zobaczyłam Dylana w samych bokserkach. Zaczerwieniłam się i stanęłam w miejscu. 
- Cholera! Co ty tu...?! - Krzyknął i szybko wstał. Poszedł do garderoby i ubrał białą koszulkę i czarne spodenki. 
- Nie mogę spać. - Wytłumaczyłam się. Stałam w miejscu jak wryta, bo bałam się nawet poruszyć. 
- I? - Mruknął Dylan. 
- I... - Nie wiedziałam co mam mu powiedzieć. Dylan przewrócił oczami i przemówił. 
- Kładź się. - Powiedział ze znudzeniem. Ja posłusznie podeszłam do łóżka i położyłam się. Dylan chwilę później położył się koło mnie. Zasnęła. Nie wiem jakim cudem udało zasnąć mi się przy Dylanie... 
 
                                                                                   ***
Obudziłam się rano i na początku nie wiedziałam gdzie jestem, ale gdy usłyszałam ciche chrapanie przypomniałam sobie, że jestem w pokoju Dylana. Poczułam coś ciężkiego na mnie. Popatrzyłam na siebie i zobaczyłam rękę Dylana. Położyłam się z powrotem i zasnęłam ponownie. Obudziłam się jakieś dwie godziny później. Przetarłam oczy i zorientowałam się, że obok mnie nie ma już Dylana. Ziewnęłam. Wstałam i poszłam do mojego pokoju. Ubrałam czarne dresy i białą koszulkę. Związałam włosy w kitkę i zeszłam na dół. W kuchni siedziała już święta trójca i Will. Nie zobaczyłam nigdzie Vincenta. Usiadłam obok Will' a, który przytulił mnie i uśmiechnął się do mnie. 
- Jak się spało? - Zapytał Will spoglądając na mnie. 
- Nie najgorzej... - Popatrzyłam na Dylana, który patrzył na mnie. Odwróciłam wzrok. 
- To dobrze, malutka.  - Złożył mi buziaka na czubku głowy. Uśmiechnęłam się i przeniosłam wzrok na tosty francuskie, które przygotowała dla mnie Eugenie. Wzięłam się za jedzenie, ale bardzo powoli. Gdy zjadłam poszłam do garażu za bliźniakami. Jechałam dzisiaj z Shane' m. Wsiadłam na miejscu pasażera, a obok mnie Shane. Ruszyliśmy do szkoły. Gdzieś przed nami jechał Tony na swoim ścigaczu. Obserwowałam go chwilę, ale gdy zniknął za zakrętem i nie było go już w moim polu widzenia odwróciłam wzrok na boczną szybę. Gdy dojechaliśmy do szkoły wysiadłam. Pożegnałam się z chłopakami. Zauważyłam, że ktoś mnie obserwuje za krzaków, ale weszłam do budynku szkoły. Podeszła do mnie dziewczyna o blons włosach i zielonych oczach. 
- No hejka. - Przywitała się. Za nią podeszła dziewczyna o brązowych włosach. 
- Cześć. - Przywitała się i uśmiechnęła. 
- Jestem Mona. - Przedstawiła się dziewczyna o blond włosach. 
- A ja Aundrey. - Uśmiechnęła się. 
- Hej. Jestem Hailie. - Również się przestawiłam. Zapiszczały. - Wszystko w porządku? - Zapytałam. 
- Jesteś siostrą Tony' ego Moneta prawda? - Zapytała Mona. 
- Tak, a co? - Zapytałam.
- Powiesz mu żeby zaobserwował mnie na Instagramie? - Podnieciła się Mona. 
- Mogę zapytać. - Powiedziałam, a Mona podskoczyła z radości. 
- Chcesz dołączyć do naszej paczki? - Zapytała Audrey przyglądając się mnie. 
- Jasne. - Uśmiechnęłam się. Pogadałyśmy jeszcze chwilę po czym poszłyśmy do sali.

Rodzina Monet (Moja wersja)Where stories live. Discover now