Poznanie

352 9 0
                                    

Minęło kilka godzin od moje przyjazdu w to miejsce. Usłyszałam pukanie do drzwi, gdy ustawialm moje rzeczy na komodzie.

- Chodź na kolację, malutka. - poinformował mnie Will, a ja kiwnęłam głową na znak, że rozumiem. Malutka. Spodobało mi się, że Will, tak do mnie, mówi chociaż dopiero się poznaliśmy. Zeszłam na dół, gdzie napotkałam trzech chłopaków siedzących na krzesłach w kuchni. Robili coś na telefon, nawet na mnie nie spoglądając. Usiadłam na wolnym krześle i rzucałam im zawstydzone spojrzenia. Oni nagle popatrzyli na mnie. Chłopak z brązowymi włosami i z wieloma tatuażami taksował mnie spojrzeniem tak, że jeszcze bardziej się zawstydziłam. 

- To jest Tony. - wyjaśnił Will pokazując brodą na jednego z bliźniaków. - To jest Shane i Dylan. - Shane rzucał mi dość przyjemne spojrzenie. Ale brat siedzący koło jego już nie był tak miły, bo patrzył na mnie z dość dużą irytacją. Odwróciłam wzrok od całej trójki, gdy zobaczyłam na wejściu do kuchni wysokiego mężczyznę z czarnymi, idealnie ulizanymi do tyłu włosami. Białą koszulą i czarnymi spodniami. Teraz spoglądałam na mnie po czym usiadł na przeciwko mnie. Poczułam się niekomfortowo w obecności najstarszego brata. Jak dobrze pamiętam był to chyba Vincent. 

- Witaj, droga Hailie. - przywitała się. Jego głos był chodny tak samo jak jego spojrzenie. Miał tak samo niebieskie oczy jak Will, ale mniej przyjazna. Nie odpowiedziałam, bo nie mogłam wydusić z siebie słowa. - Miło mieć cię nareszcie w rodzinie. - Uśmiechnęła się delikatnie rzucając najstarszemu bratu, krótkie spojrzenie.
- Ale zanim się u zadomowisz, musisz poznać kilka zasad. - popatrzyłam na niego pytająco unosząc na niego wzrok, ale uważając, by moje spojrzenie nie skrzyżowało się z jego lodowatym wzrokiem. - Po pierwsze. Ni możesz wchodzić na jeden z korytarzy na piętrze, bo tam pracuje i nie chce, aby ktoś tam wchodził. - Odchrząknął. - Po drugie. Do szkoły będziesz jeździła z którym z bliźniaków. - Popatrzył na dwóch chłopców siedzących koło siebie, patrzących na niego zaskoczeni. 
- Czemu my? - zapytał Tony patrząc na mnie. - Nie może ktoś inny? 
- Tylko wy tam chodzicie, więc wy. - Powiedział chłodno spoglądając na nich. Tony i Shane odwrócili wzrok i wbili go w podłogę. Coś mamrotali pod nosem, ale nie wiem co, bo bardziej skupiałam się teraz na Vincencie, który taksował mnie teraz swoimi błękitnymi oczami. Przełknęłam głośno ślinę, bo nie myślała, że rozmowa z najstarszym z braci będzie, aż tak trudna. 
- Po trzecie. Nie możesz wychodzić nigdzie z domu, bez wiedzy kogoś z nas. I jeszcze jedno, Hailie. Jeśli będziesz chciała ze mną porozmawiać, najpierw zadzwoń do mnie. - Gdy to powiedział, wstał i podał mi karteczkę z jego numerem telefonu. 
- Też macie podać jej swoje numery. Każdy. - Powiedział na odchodne patrząc na Tony' ego, Shane' a i Dylana. Ci cmoknęli z niezadowolenia i podali mi swoje numery po czym poszli do swoich pokoi, a ja zostałam sama. 
- Nie przejmuj się nimi. - Will, który został jeszcze w kuchni położył mi rękę na ramieniu. - Muszą jeszcze się przyzwyczaić do zaistniałej sytuacji. Idź już spać, malutka. - Poczochrał mi włosy i wyszedł. Teraz zostałam już sama. Westchnęłam. Wstałam od stołu i odstawiłam naczynia na blat i poszłam do pokoju. Gdy szłam w stronę swojej sypialni, przechodziłam koło zakazanego korytarza, w którym chyba pracował Vincent. Stałam tam chwilę i powstrzymywałam moją ciekawość, aby nie zaglądnąć co znajduję się za zakrętem, jednak powstrzymałam się i poszłam do drzwi ze złota literką ,,H". Weszłam do środka i pierwsze co zrobiłam to poszłam do garderoby, w której było już kilka moich ubrać. Wzięłam piżamę i przebrałam się. Usiadłam na łóżku, biorąc książkę do ręki. Uwielbiałam czytać, tak samo jak moja mama. Ubrałam słuchawki i zaczęłam słuchać jakiegoś podcastu. Było już dość późno kiedy skończyłam czytać. Przypomniałam sobie jak Will, wcześniej mówił mi, że po kolacji już idzie się spać. Odłożyłam książkę na szafkę i zgasiłam światło. Kręciłam się chyba tak dobre pół godziny, zanim wstałam. Otworzyłam drzwi od swojego pokoju i wyglądnęłam na korytarz. Było ciemno i cicho, ale z dołu dobiegały jakieś śmiechy i inne dźwięki. Zeszłam cicho schodami na dół. W salonie siedzieli Shane, Tony i Dylan, oglądając jakiś film. Starałam się być cicho, ale jednak ich uwagę przykułam ja, która zmierzała do kuchni. 
- Co tu jeszcze robisz o tej godzinie? - zapytał Dylan. 
- O tej godzinie małe dziewczynki już śpią. - zaśmiał się kpiąco Tony, który teraz wychylał się w moją stronę, aby lepiej mnie zobaczyć. 
- Ja... ja.... - Przerwałam na chwilę. - Przyszłam tylko po wodę. - Tony prychnął i odwrócił głowę z powrotem w stronę telewizora. Shane rzucił mi tylko przelotne spojrzenie, a Dylan patrzył jeszcze chwilę po czym również prychnął i odwrócił ode mnie wzrok do telewizora. Weszłam do kuchni i nalałam sobie trochę wody do szklanki po czym szybko wróciłam do swojego pokoju. Zamknęłam za sobą drzwi i wpadłam do łóżka, gdy usłyszałam kroki, które zbliżają się w kierunku mojej sypialni. Do mojego pokoju wpadło trochę światła, gdy ktoś je uchylił. Otworzyłam delikatnie jedno oko, aby dostrzec kto tutaj zaglądał. Był to Will. Otworzyłam oczy z ulgą. 
- Hej, malutka. Czemu jeszcze nie śpisz o tak późnej godzinie? - zapytał, a ja wysunęłam się lekko z kołdry tak, abym siedziała. 
- Nie mogę zasnąć. - Poskarżyłam się i usiadłam krzyżując nogi. Will usiadł na krańcu mojego łóżka, odgarniając moje włosy za ucho. Położyłam się, a on jeszcze chwilę tutaj posiedział dopóki nie zasnęłam. Nie trwało to jednak długo, bo za chwilę odpłynęłam. Jednak około drugiej w nocy, obudziło mnie jakieś stukanie do okna. Wstałam przerażona i podeszłam do okna, ale jednak były to tylko gałęzie. Wróciłam do łóżka i położyłam się. Chwilę rozglądałam się jeszcze po pokoju. Powieki zaczęły mi ciążyć, więc je zamknęłam i zasnęłam ponownie. 


Rodzina Monet (Moja wersja)Donde viven las historias. Descúbrelo ahora