21. Shine bright like a diamond

Start from the beginning
                                    

Nim się obejrzałam, była dwunasta. Spokojnie jadłam sobie płatki i piłam niby bez kofeinową inkę ze szklanki w kształcie kaktusa, gdy usłyszałam dzwonek do drzwi i czyiś podekscytowany szept. Rękę bym sobie dała uciąć, że to właśnie Laura– nie myliłam się. Szkoda tylko, że w tle za mną stał mój bufet, a przede mną dziewczyna oraz jej mama. Troszkę niziutka oraz pulchna, ale za to o przemiłym wyrazie twarzy. Pachniała wypiekami, a bardziej.. cynamonem! I chyba trzymała cynamonki. O Boże, już kocham tą kobietę.

–dzień dobry, hejka Laura, zrobić wam coś do picia? Pani również wejdzie– zaproponowałam z uśmiechem, ale kobieta uśmiechnęła się przepraszająco i odmówiła, tłumacząc, że za chwile powinna zjawić się w cukierni. Jednak wcisnęła nam cynamonki, przytulając swoją córkę, oraz mnie. Później ja przytuliłam Laure, która zachichotała wesoło.

–hejka, Olivia.. nawet się za tobą stęskniłam– zmarszczyła lekko nos, jak wtedy, gdy nazwałam ją bobasem. Westchnęłam na to wspomnienie rozbawiona, dopiero teraz zauważając, że Laura nie była wcale pomalowana. Miała na sobie, a raczej na ustach, tylko pomadkę z pigmentem. Potem zlustrowałam ją wzrokiem, uznając, że miała naprawdę dobry gust. Na sobie miała przekładany top z długim rękawem w odcieniach fioletu i białą spódnice tenisową, a do tego białe adidasy. Nie mówiąc nic więcej zdjęła je, a później pokierowała się do salonu, z zadowoleniem siadając na kanapie.

–ojoj, ktoś chyba późno wstał, co? Siadaj i jedź, bo cynamonki czekają– zażartowała, samej powoli jedząc słodki wypiek. Czując prawdziwą radość usiadłam obok niej po turecku i sama wzięłam sobie cynamonkę, ignorując moje niedojedzone śniadanie. Laura była jedną z tych osób, przy których czułam się komfortowo w każdej wersji, mimo naszych początków zgrzytów w sali. Była kimś, z kim nie spodziewałam się, że będę miała tak dobry kontakt. Chwile po niej wpadł Nate, również witając się z nami uściskiem, jednak różnica była taka, że mnie trzymał w nim dłużej. Laura zachichotała widząc to, a później wzięła moje okulary przeciwsłoneczne leżące na stoliku, zakładając je sobie na głowę. Były w kształcie serduszek i sprawiły jej tyle radości, co zabawka małemu dziecku.

–a Jane nie będzie?– spytała Laura, lekko przechylając głowę. Spochmurniałam, nagle przestając jeść cynamonkę, a Nate zmrużył oczy, opierając się o oparcie fotela. Laura, najpierw zrobiła jakby miała wyrzuty sumienia, a jej oczy się zaszkliły, jednak szybko zacisnęła dłonie w pięści.

–wredna, podła.. plastikowa podróba barbie!– warknęła, chyba przez chwile szukając odpowiednich słów, by nie nazwać jej gorzej. Nate wybuchł od razu śmiechem, na nowo rozkładając się na fotelu.

–masz racje, od razu widać, że to typ osoby, która tylko chciała mieć kogoś w szpitalu, a później daje kopa w tyłek– mrukną pewnie, a ja popatrzyłam na ich dwójkę, mając kompletny mętlik w głowie. Laura przytuliła mnie do siebie mocno, przez co oparłam głowę na jej ramieniu, przymykając oczy.

–chyba macie racje.. w sumie to od jej wyjścia nie mamy zbytnio kontaktu.. nawet teraz– wyznałam szczerze, czując delikatnie kłucie w sercu. Najwyraźniej to zauważyli, bo Laura popatrzyła na Nate'a, a on na nią, po czym dosiadł się po mojej wolnej stronie i również mocno mnie przytulił.

–dopadniemy ją w szkole, co ty na to?– spytał cicho Nate Laure, ale na tyle głośno, bym usłyszała. Mimowolnie parsknęłam śmiechem, domyślając się, jak bardzo musiało to wyglądać dziwnie z perspektywy osoby trzeciej. Wyobrażacie sobie zobaczyć o nas serial? Przecież to musiałoby być głupie! Conajmniej!

–wiecie co? Ta nasza Olivia to mi się kojarzy z Rory Gilmore– zażartowała Laura, powoli zbierając się z kanapy. Ja również wstałam, bo przez naszą głupawkę nie zauważyłam, że zagotowała się woda na herbatę, co wykorzystaliśmy, żeby się uspokoić, bo ze śmiechu rozbolały nas brzuchy. Muszę przyznać, że słuchanie planów zemsty Laury i Nate'a było dość komiczne, ale równocześnie czułam, że miałam prawdziwych przyjaciół. Takich od szczęścia i smutku, do walca, i do różańca.

❝ arytmia naszych żyć ❞ 2023 WATTY[zakończone/w trakcie korekty]Where stories live. Discover now