11.

20 2 6
                                    

Wszyscy mijali się z Milesem i rozmawiali z nim o jakiś śmierciach bliskich, to o wujku, to o ojcu a ja wpatrywałam się w nich jak jeleń. O czym oni pieprzyli? Aki także nie odzywała się, obie podpierałyśmy ściany po przeciwnych stronach okna i patrzyliśmy na tą całą scenę. Czyli jego wujek zmarł, przykre.

Jednak doszłam do pewnej teorii. Przypomniałam sobie, gdzie poprzednio widziałam podobny odcień fioletu jak i całokształt stroju.

Osa, a dokładniej Viv. Miał bardzo podobny strój. Miałam szczęście, że nie ściągnął maski, ponieważ to właśnie ona przypominała najbardziej tą, którą miał wujek Milesa. Czy mają ze sobą coś wspólnego? Bardzo możliwe, a to nie podobało mi się najbardziej, wolałabym jednak nie spotykać się po raz kolejny z osobą podobną do tego mężczyzny, a tutaj taka niespodzianka.

Nagle drzwi pokoju wydały z siebie dźwięk przekręcanego klucza, a później zostały pchnięte. Ja z Aki wyskoczyłyśmy przez okno, czepiając się ściany i nie wychylając na pewien moment, dopiero ciekawość zżarła mnie, gdy usłyszałam głośne uderzenie czymś lub kimś o ziemie. Nie zdziwiłam widząc najprawdopodobniej znajomego Milesa na podłodze i resztę Spider-ludzi na ścianie, tulących się i wyglądających jak coś czego nie widzi się na co dzień.

- Nie skapnie się, prawda? – Zapytała Aki, przepychając się w oknie, by to ona weszła pierwsza, a nie ja. Suka, to ja powinnam być pierwsza do wchodzenia przez okna.

- Raczej nie. – Odpowiedział jej chłopak, wpychając go na łóżko i pod kołdrę, jaki miły... Mnie wyrzucali na kanapę, a budziłam się nie raz na dywanie w korytarzu czy wannie.

Nagle jakby wszyscy zaczęli żegnać się z Milesem, zostawiając mnie i Petera w środku, Akira próbowała mnie pociągnąć, aby wyjść, ale jak mogłabym tak bez pożegnania? Nie jestem bez sercem.

- Chciałem się pożegnać. – Zaczął Peter, jednak Miles mu szybko przerwał, tłumacząc, że pożegnają się po skończeniu tej całej operacji. – Nie, nie rozumiesz. Ty nie idziesz i to ja chciałem ci to przekazać.

- Jak to? Nie przekonali się, nie, nie, muszę tam iść, muszę wam pomóc, tylko ja mogę tutaj zostać! – Odpowiedział Miles, zdecydowanie nie zadowolony tą decyzją.

- To moja decyzja. – No to pierdolnął. – Zostajesz tutaj, nie jesteś gotowy. – Odpowiedział i Miles już miał zacząć kłócić się, jednak Peter przywarł do sufitu i złapał chłopca za wdzianko, zostawiając go kompletnie na jego łasce. – Jeśli chcesz z nami iść to poraź mnie albo zniknij byś mógł prześlizgnąć się obok mnie niezauważonym, na zawołanie!

Miles jednak nie potrafił tego zrobić, więc Peter przyciągnął krzesło pajęczyną i przyczepił go do niego, unieruchamiając, a później także zatykając usta, starszy mężczyzna wyglądał na nieźle poddenerwowanego, ale można było zauważyć, że zżera go odpowiedzialność od środka. Nie jestem jakoś zaskoczona, to on dał mu nadzieję na bycie kimś. Na bycie Spider-manem i teraz mu to odbiera, zmieniając marzenia w proch.

- Pożegnaj się i możemy wracać do planu. – Powiedział do mnie Peter i przeszedł obok mnie, wyszedł z pokoju i nas zostawił. Westchnęłam głęboko i spojrzałam na Milesa, który nawet nie rwał się tak jak każdy by to robił w takiej sytuacji.

„Czekaj... Jaki plan? Chyba jednak powinnam skupić się bardziej, gdy ktoś coś do mnie mówi... No cóż, mam wymówkę na zostanie z nim na chwilę." Pomyślałam i wzruszyłam ramionami. Usiadłam na ziemi przed jego krzesłem i zaczęłam mówić najspokojniejszym tonem na jaki było mnie stać:

- Naprawdę nie dziwię ci się z tymi wszystkimi ruchami, jakie popełniasz. Mówię to całkowicie poważnie, nie chcę dać ci kolejnej lekcji, już wystraczająco przeze mnie nacierpiałeś się. Serdeczne kondolencje, ale i przeprosiny, za takie naskoczenie na ciebie, wiesz, multiwersum i takie tam sprawy, w które w ogóle nie jestem powiązana, ale jakoś się tutaj znalazłam. – Wzięłam głęboki wdech. – Nie przejmuj się tym co o tobie mówią, ja jeszcze nie przeszłam tego wszystkiego, a mam dwadzieścia pięć lat. Straciłam jedynie ciotkę wiedźmę i poszłam odwiedzić jej grób, a tam użarł mnie pająk, mówię ci, rzuciła na mnie klątwę. – Miles lekko zaśmiał się na co i ja lekko rozpromieniałam. – Ufam ci, młody. Dasz sobie radę, po prostu skup się, a my poczekamy na ciebie w przyszłości, hm?

Pajęczyna WspomnieńOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz