2.1.

24 2 2
                                    

Przeszywający ból głowy, zaschnięta krew i jakaś muzyka w tle zaczęła być moimi nowymi znajomymi. No i oczywiście ciekawskie spojrzenia Viv'a i mój ojciec, który czekał cierpliwie aż w końcu przestanę wyrywać się na dość wygodnym fotelu, przynajmniej zadbali o komfort.

- Skończyłaś? Możemy porozmawiać, czy znowu będziesz krzyczeć, jeśli zdejmę taśmę? – Zapytał mój kochany ojczulek jeszcze raz podnosząc się ze swojego fotela i podchodząc do mnie, to już chyba piąty raz w ciągu pół godziny. Nie odezwałam się na jego pytanie, tylko gapiłam się na niego spod byka.

Ściągnął lekko taśmę, powodując syk z mojej strony. Pewnie miałam czerwony ślad od tej szarej taśmy. Siedziałam całkowicie cicho co nawet mnie zaskoczyło, pewnie mogłabym znowu wybuchnąć w płacz albo agresję.

- Pogodziłaś się? – Tym razem pytanie padło od Viv'a, mruknęłam coś niezrozumiałego do nich pod nosem i prychnęłam. – Po co ona nam w ogóle?

- Dobre pytanie. – Spojrzałam na swojego ojca z podniesioną brwią, to nie tak, że miałam zamiar zgadzać się na cokolwiek.

- Cieszę się, że w końcu o to zapytałaś. – Zaczął, a ja już wiedziałam, że się rozgada na następne pół godziny, to akurat miałam po nim. – Jak wiesz, nie lubię tych robaków, 'bohaterów'... Ciebie jakoś zaakceptuję, w szczególności, że masz interesujące możliwości. – Zaczyna się, pokazał się tylko, żeby użyć mnie, gdy jestem w jakiś sposób mu potrzebna, a zaakceptuje mnie nie dlatego, że jestem jego córką, a mam moce, świetnie się zaczyna. – Potrafisz mówić do ludzi przez myśli, prawda? Do tego jesteś dość blisko z innymi roba... Ludźmi, którzy są tacy jak ty. Przydasz mi się, skarbie, wrócisz do tej poprawnej części rodziny, takie było przeznaczenia. – Uśmiechnął się w ten jego sposób, który mówił, że można mu zaufać, ale ja wiedziałam swoje.

- I co mi z tego? Ja tutaj słyszę tylko plusy dla waszych chorych umysłów, gdzie plusy dla mnie? Naprawdę myślałeś, że się zgodzę, bo tak? – Zapytałam, a sarkazm aż ociekał moimi słowami.

- Jednak nie jest głupia.

- Udław się.

- Nie będziemy korzystać bez jakichkolwiek pozytywów dla ciebie. – Westchnął, słysząc nasze cięte słowa, ale nie komentował ich, bo wiedział, że to nic nie da. – Pomożemy uniknąć twojego canon eventu. Nie chcesz przecież stracić Issaca albo Sebastiana, prawda? To jedyne tak bliskie osoby dla ciebie, które mogą wystąpić w nim.

- No i nie będziemy próbować cię zabić. – Dopowiedział Viv, znudzonym głosem. Przewróciłam oczami, choć rzeczywiście zastanowiłam się nad wersją mojego ojca. Nie mogę stracić swojej rodziny.

- Nikt nie próbował mnie zabić.

- Chcesz się założyć? – Zapytał i znowu chwilę zastanowiłam się.

Miał rację, Akira naskakiwała na mnie, próbując zamordować, wtedy, gdy przypadkiem i z ciekawości wpadłam do Spider Society... Proponowali mi coś, co nie wydawało się takie złe, ale zawsze musi być haczyk.

- Jedynie będziesz musiała pomóc nam w kilku rzeczach... - Podniosłam oczy na Viv'a. – Chcielibyśmy trochę... Jakby to ująć. Pozmieniać plany twoich robaczków, a zarazem poznać ich ciut więcej. No i z czystej przyjemności pomożesz mi wejść do głowy Aki. – Uśmiechnął się do mnie. – Nie będziemy oczywiście jedyni, mamy jeszcze dwójkę bliskich przyjaciół, także Prowlerów, wystarczy, że cię lekko zapoznamy z nimi.

Nastała chwila ciszy, po której mój ojciec kucnął przede mną i wpatrywał się chwilę. W końcu padły ostatnie słowa:

- Więc jak, skarbie? Zgodzisz się?

Pajęczyna WspomnieńWo Geschichten leben. Entdecke jetzt