❝𝐂𝐇𝐀𝐏𝐓𝐄𝐑 𝐅𝐎𝐔𝐑❞ we're done

116 3 1
                                    



Szybko dotarłam na plaże, nie chciałam wchodzić za bardzo na piasek, więc usiadłam na jakimś dużym kamieniu. Ocean znajdował się od mnie może jakieś pięćdziesiąt metrów, ale nawet stąd zauważyłam surfującego chłopaka.

Miał na sobie czarne szorty sięgające trochę przed kolana, od wody był cały mokry, a jego włosy były ulizane do tyłu. Wpatrywałam się jak swietnie blondyn surfuje, do czasu gdy nie spojrzał w moją stronę i nie rozpoznałam jego twarzy.

JJ pierdolony Maybank. Spotykam, go już dziś po raz drugi. Czym sobie zasłużyłam, aby tak się stało. Chciałam jedynie uciec od swojego natarczywego chłopaka, a spotykam swojego byłego. Schodziłam już z kamienia i szlam w stronę wyjścia z plaży, ale wtedy usłyszałam:

— Jude? — Blondyn musiał by niedaleko mnie, bo jego głos był bardzo wyraźny. Zamarłam, nagle zapomniałam jak się chodzi i stałam po środku chodnika jak jakiś kołek. — Co ty tutaj robisz?

— JJ. — Powiedziałam to najbardziej entuzjastycznie jak potrafiłam, mimo to brzmiało to zbyt sztucznie na co usłyszałam cichy śmiech. Odwróciłam się na pięcie, a Maybank już tam stał. — No wiesz, chciałam pobyć trochę sama. — W życiu w to nie uwierzy.

— Rafe nie daje ci spokoju? — Spuściłam głowę, nie byłam w stanie spojrzeć chłopakowi w oczy. Mój wzrok za to utkwił na czubkach moich conversów.

— Powiedzmy. — Mruknęłam ledwo słyszalne, ale to wystarczyło aby blondyn to usłyszał. Usłyszałam tylko opadającą deskę na bruk, a potem poczułam oplatające mnie ramiona. Moje serce nienaturalnie przyspieszyło. Było tak jak kilka lat temu. Gdy ja i JJ byliśmy razem. Trochę mi zajęło zanim się otrząsnęłam i odsunęłam się od chłopaka. — Nie powinniśmy się tak tulić na widoku..

Czułam na sobie wzrok blondyna, który stał niecałe dwa metry od mnie. W końcu odważyłam podnieść głowę i spojrzeć w te niebieskie oczy, które już od dawna się na mnie patrzyły.

— Nie zrozum mnie źle, ale jak któryś z kolegów Rafe'a mnie z tobą zobaczy to nie skończy się to dobrze ani dla mnie, ani dla ciebie.

— Rozumiem cię Jude. Cameron jest niezrównoważony psychicznie, kiedyś cię pobije do nieprzytomności, albo co gorsza posunie się dalej i otrzesz się o smierć.

— Może i nie jest z mim najlepiej, ale Rafe by mnie nie zabił.. — A może tak? Sama już nie wiedziałam co mam sądzić o swoim własnym chłopaku. — Prawda? — Zadałam to pytanie samej sobie, co ewidentnie zwróciło uwagę blondyna.

JJ pokiwał przecząco, nie zgadzając się z moim zdaniem. Od zawsze uważał, że Cameron sprowadzi mnie na dno i miał racje. Już dawno tam wylądowałam, a wyjście było jeszcze trudniejsze. Nawet jak zerwę z szatynem, to mnie dopadnie i zmusi do ponownego związku. To wszystko mnie już przerastało, a poradzić sobie nie mogłam.

— JayJ, co ja mam z tym zrobić.. — Mruknęłam będąc już zmęczona tym wszystkim. Nie miałam pojęcia co mam już robić. Bardzo chciałam zerwać z Rafe'm ale bałam się tego. — Jak mam z nim skończyć? — Zapytałam, ale jednak szybko tego pożałowałam. Poczułam ciepły oddech na swoim karku, a zapach drogich perfum dotarł do moich nozdrzy. Spojrzałam przerażona na Maybanka, który więcej nie czekał i odszedł. Zerknął jeszcze na mnie przepraszającym wzrokiem i zniknął za górką.

Niepewnie odwróciłam się na pięcie, ze strachem podniosłam głowę by ujrzeć zdenerwowanego szatyna. Przełknęłam ślinę i wzięłam głęboki oddech. — Rafe ja.. — zaczęłam mówić, ale poczułam jak mój policzek zaczyna piec. Ledwo pozbyłam się wcześniejszego siniaka, a teraz będzie kolejny.

— Z kim chcesz skończyć? — Syknął wymierzając we mnie kolejne uderzenie, tym razem z pieści w mój nos prawie go łamiąc. Na szczęście jedynie poleciała z niego krew. Przetarłam lecącą ciecz i spojrzałam w prost w oczy oprawcy.

— Z tobą Rafe. — Powiedziałam bez żadnych emocji, nic nie mógł wyczytać z moich oczu. Nie czułam smutku, ani złości. — Z nami koniec, nie będę więcej twoim popychadłem. — Zacisnęłam szczękę odchodząc od szatyna. Chwycił mnie jeszcze za nadgarstek jednak szybko wyrwałam się z jego uścisku i zaczęłam biec przed siebie.

Takim sposobem znalazłam się na drugiej stronie wyspy. Należącej do płotek. Wiedziałam, że John mnie nie chce widzieć, ale nie miałam się gdzie podziać, a krew z nosa nie przestawała lecieć. Zwolniłam tępo, gdy zbliżała się już do chateau. Z oddali widziałam już staroć jakim jeździł mój brat, dostał go po ojcu zanim ten nas zostawił by szukać zaginionego statku. Wyczuł zapach złota i opuścił swoje dzieci. Miałam o to do niego żal, ale gdyby jednak gdzieś tam był, rzuciłabym mu się w ramiona i wypłakała.

Wreszcie dotarłam pod swój stary dom, stałam pod drzwiami zastanawiając się czy napewno mogę tu wejść. Wzięłam głęboki oddech szybko jednak wypuszczając powietrze, które zebrałam. Nacisnęłam na klamkę wchodząc do środka. Jako pierwszego zobaczyłam Pope'a, który jako jedyny się od mnie nie odwrócił gdy zeszłam się z Cameronem.

— Jude! Co ci się stało. — Ciemnoskóry chłopak wstał jak poparzony i podszedł do mnie. Kazał mi usiąść na kanapie, gdy ten poszedł po apteczkę, aby opatrzyć mój nos i zaczerwieniony policzek.

— Dzięki Pope. — Uśmiechnęłam się, byłam bardzo wdzięczna, że ktokolwiek mi pomógł. To była jedyna rzecz, której potrzebowałam po zerwaniu z tym tyranem. — Jest może John b albo JJ? — Zapytałam.

— JJ wyszedł niedawno, a John b powinien być u siebie. — Przytaknęłam i podziękowałam mu po raz kolejny za pomoc.

Wstałam z kanapy i powędrowałam do pokoju swojego braciszka. Mam nadzieje, że nie wścieknie się na mój widok, a ucieszy się że zerwałam z Rafe'm. Zapukałam do drzwi, a gdy usłyszałam ciche „proszę", weszłam do środka. Chłopak widząc mnie w progu, wstał do siadu i przyglądał się mojej opatrzonej już twarzy.

— Co tutaj robisz? — Przygryzłam policzek od środka, bałam się wyznać szatanowi prawdy, ale musiałam to zrobić. Wtedy może pozwoli mi tu nocować.

— Zerwałam z Cameronem. — Zacisnęłam usta w wąska linie, ale odetchnęłam z ulgą, gdy na twarzy chłopaka zawitał uśmiech.

— No w końcu siostra! Wooho! — Wykrzyknął na co się zaśmiałam. Podeszłam do John'a, siadając obok niego na łóżku. — On ci to zrobił? — Zapytał wskazując na mój nos i policzek. Przytaknęłam.

— Tak, ale Pope mnie opatrzył. — Odparłam, kładąc swoją głowę o jego ramie. Cieszyłam się, że zostawiłam swój toksyczny związek za sobą, ale czułam, że to się tak nie skończy. Będzie tylko jeszcze gorzej.

𝐓𝐑𝐀𝐈𝐍 𝐖𝐑𝐄𝐂𝐊, Rafe Cameron (pisane od nowa!)Where stories live. Discover now