9

33 4 1
                                    


- Boże.. - Odwróciłam wzrok od plakietki, nie byłam w stanie na nią dłużej patrzeć.

- To jest..? - Nie był w stanie dokończyć zdania, ponieważ usłyszał moje histeryczne wdechy i wydechy. - Uspokój się, proszę.. - Czule dotknął mojego policzka.

- Jonathan.. ona.. Joseph ją.. to - Nieudolnie próbowałam przelać wszystkie myśli namnażające się w mojej głowie w mowę. 

- Spokojnie.. to.. dla mnie też jest trudne. Weźmy stąd Willa i chodźmy jak najprędzej, nie narażajmy się na niebezpieczeństwo. 

- Ale.. ale co z Ruby? Mamy ją tak zostawić?! - Oburzyłam się. Mimo obrzydzenia makabryczną sceną, chciałam zostać przy Ruby. Jakkolwiek jej pomóc, nie zważając na to, że nie było takiej możliwości. 

- Nie jesteśmy w stanie nic zrobić, po prostu.. zawiadomimy o tym Hoppera po powrocie do domu. - Stwierdził, pomagając Willowi wstać z ziemi, na szczęście chłopak już się ocucił. 

- Masz rację.. - Bezsilna przyznałam rację blondynowi. Naszła mnie myśl, że choć nie znałam się z Ruby długo, to mocno się do niej przywiązałam. Sprawiała wrażenie, że rozumie przez co przechodzę, nawet jeśli nie zawsze umiała ubrać w słowa swoje przemyślenia.

- April, nad czym tak rozmyślasz? - Zapytał Will.

- Ach, nad niczym ważnym. Po prostu coś do mnie dotarło. Ale.. to teraz nieistotne. - Posłałam mu delikatny uśmiech, jednak Will nie wydawał się usatysfakcjonowany moją odpowiedzią.

Wróciliśmy do domu Jonathana. Bez zadawania pytań, pozwoliliśmy Willowi odetchnąć i się zdrzemnąć chociażby do dziesiątej, żeby zregenerował siły. Szatyn nie poszedł jednak do swojego pokoju, tylko do pokoju Jonathana, gdyż jego własny był we wręcz opłakanym stanie. W prawdzie mówiąc sama nie zaznałam wystarczającej ilości snu tej nocy, ale byłam zbyt roztrzęsiona zaszłą sytuacją, aby chociaż pomyśleć o położeniu się spać. Opadłam na kanapę obok Jonathana i wtuliłam się w jego ramię. Oboje postanowiliśmy zachować ciszę i pogrążyć się we własnych myślach. Nie jestem w stanie stanowczo orzec o czym myślał Jonathan, jednak jego zamglony wzrok i wyraz twarzy insynuujący niepokój dał mi wskazówkę, że jest to coś związanego z Josephem. Nie mogę winić Jonathana za rozmyślanie o tej sytuacji, gdyż sama mam mętlik w głowie i gubię się we wysnutych wcześniej wnioskach... nic już się nie łączy w spójną całość. Choć gdybym przemyślała wszystko od początku, może bym uzyskała klarowny obraz. Coraz silniej kiełkowała we mnie myśl, że Joseph może mieć jakieś.. nadprzyrodzone moce? Lub nie wiem.. nie być człowiekiem? To bardziej niż pewne, że to on posyłał mi te wizje po zniknięciu.. Albo i tu się mylę? 

- April. - Chłopak odwrócił się ku mnie.

- Hm? - Tylko odmruknęłam, nie do końca jednak docierało do mnie co w ogóle powiedział.

- Czy czujesz się ze mną bezpieczna? - Lekko ujmując mój podbródek, zwrócił moją twarz ku swojej.

- No.. tak, co to jest za pytanie? - Odpowiedziałam dość niepewnie.

-  Eh.. wiesz, chciałbym Cię obronić za wszelką cenę, ale nie wiem czy dałbym radę wygrać z Josephem. - Posmutniał.

- Jonathan.. ale o czym ty mówisz? Nie ma mowy, że dam Ci samotnie się z nim zmierzyć. To jest sprawa dla policji, wykwalifikowanych ludzi, a nie nastolatków, którzy nie są zobowiązani do obrony mieszkańców. - Mocno go przytuliłam.

- Ja nie chcę obronić mieszkańców, tylko Ciebie. - Ciężko westchnął. 

- Niech Hopper zajmie się tymi sprawami. Mi wystarczy, że jesteś przy mnie, nawet gdyby miało stać się coś złego, to ostatnie chwile chciałabym spędzić z tobą. - Wtopiłam palce w jego włosy.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Jul 20, 2023 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Not Strangers Anymore (Jonathan Byers)Where stories live. Discover now