4

108 6 1
                                    


Rozmowa z Joyce i Jonathanem poprawiła mi nieco humor. Jednak musiałam się zbierać, gdyż była już 24, a przecież jutro miałam szkołę. Nasza trójka kompletnie straciła rachubę czasu. Joyce zaproponowała mi zostanie na noc.

- Joyce, dziękuję Ci za propozycję, ale naprawdę nie chcę Ci zawracać głowy. - Grzecznie odmówiłam.

- Słońce, nikomu nie robisz problemów! Zostań! Nie powinnaś jeździć sama w nocy. - Uśmiechnęła się.

- Chyba moja mama Ci nie odpuści April. - lekko się zaśmiał.

- Dobrze, zostanę. - Uśmiechnęłam się. - Tylko muszę zadzwonić do domu, nie chcę, żeby się martwili.

- Oczywiście. Chciałabyś pożyczyć ode mnie coś do spania, słońce? - Spytała Joyce.

- Nie chcę robić kłopotu, ale w zasadzie raczej nie będę spać w tych ubraniach..- Przybrałam niezręczny uśmiech.

Joyce poszła w stronę swojej sypialni a ja wybrałam numer do swojej mamy i czekałam na odpowiedź.
- Halo? Przy telefonie Charles Cowen.

- Cześć, Charles.. Tutaj April.

- Och, April! Gdzie ty jesteś? Mama się zaczyna martwić. Miałaś tylko podrzucić Joyce spódnicę.

- Wiesz.. zagadałyśmy się i Joyce zaproponowała, żebym przespała się u nich.

- Mhm. No dobra, wpaść po ciebie jutro rano?

- Nie ma potrzeby, przecież przyjechałam autem.

- Ach, no tak. Nie zwróciłem uwagi, że nie ma go w garażu. No, to miłej nocy, April.

- Dobranoc! - Rozłączyłam się.

Odłożyłam słuchawkę. Joyce przyniosła mi świeżą koszulę nocną, a Jonathan był już w swoim pokoju.

- Gdzie mogę spać? - Spytałam.

- No cóż, myślę, że Jonathan nie będzie miał nic przeciwko, żebyś spała u niego. Ale jeśli preferujesz spać sama to przyznam, że nasza kanapa jest bardzo wygodna. - Podała mi koc, który wzięła ze swojej sypialni.

- Dziękuję, Joyce. Chyba jednak prześpię się na kanapie. Dobranoc - Uśmiechnęłam się.

- Dobranoc! - Odpowiedziała mi Joyce.

Usłyszałam jakąś niewyraźną rozmowę.. powoli otworzyłam oczy i ujrzałam Jonathana z Willem.

- O! obudziła się! - Krzyknął Will.

- Ciszej.. proszę. - Powiedziałam zmęczonym głosem.

- Wstawaj April, niedługo musimy być w szkole. - Oznajmił ciemny blondyn.

Westchnęłam i szybko wstałam z kanapy. Poszłam prędko do łazienki, aby się przebrać. Gdy już to zrobiłam, złożyłam koszulę pożyczoną od Joyce w kostkę i położyłam na jej łóżku. Jonathan przygotował nam śniadanie, które szybko zjedliśmy i podjechaliśmy do mojego domu po torbę szkolną.

__________ 

Zajęcia minęły dość szybko i bez zakłóceń, chociaż niewiele z nich wyniosłam, z racji, że przez ich połowę byłam ledwo przytomna. Gdy wyszłam z sali biologicznej, zaczepił mnie Will. Zaczęliśmy rozmawiać o Dungeons & Dragons, opowiadał mi o klubie Hellfire i o tym jak uratował kota sąsiadki... Nieświadomie zaczęłam iść razem z nim w stronę auta Jonathana. Gdy Will już otwierał drzwi auta swojego brata, dopiero wtedy to zauważyłam.

- O, Hej Jonathan! - Niezręcznie mu pomachałam.

- Cześć, April. Wsiadasz? - Spytał, myśląc, że miałam zamiar iść do Willa.

Not Strangers Anymore (Jonathan Byers)Where stories live. Discover now