8.

63 5 3
                                    

Wpatrywałem się w widok za oknem. Nie mogłem skupić się na chociażby jednym domie, ponieważ pociąg jechał z dość dużą prędkością.

W pewnym momencie zadzwonił telefon. Jak podejrzewałem była to Estella.

- Muszę odebrać - powiedziałem do Natalie, wstając z miejsca - za chwilę wracam.

- Tylko mi nie uciekaj - powiedziała, lekko się uśmiechając.

- Obiecuję, że wrócę - również się do niej uśmiechnąłem i weszłem do toalety.

Spojrzałem na ekran telefonu, wziąłem głęboki wdech i odebrałem.

- Halo? - powiedziałem.

- O! No witam! Gdzie jesteś!? - usłyszałam znajomy, zdenerwowany głos.

- Musiałem wyjechać. Alya ci nie wytłumaczyła?

- Oczywiście, że mi o tym powiedziała. Dlatego dzwonię!

- Tylko na kilka miesięcy...

- A mnie jak zwykle wszystko ominęło - powiedziała z  pretensją w głosie- Paryż ciebie potrzebuję - powiedziała to bardzo poważnie, zupełnie nie w swoim stylu.

Zabrzmiało to trochę dziwne. Tak jakby o czymś wiedziała. Moje serce mocniej zabiło. A w głowie zapanował mętlik.

- Estello, o co ci chodziło, że Paryż mnie potrzebuję? - zapytałem, uspokajając nerwy.

- Jeny, tylko żartowałam! Wszystko bierzesz tak na poważnie! Chodziło mi o to, że te laski, które ciebie ciągle ścigają i proszą o zdjęcia czy autografy, będą umierać z tęsknoty - dziewczyna zaśmiała się, już nie było śladu po jej złości.

- A, dobra - westchnąłem z ulgą.

- Co tak wzdychasz? Jeszcze nie dojechałeś, a już umierasz?

- Skąd wiesz, że nie przyjechałem? - zapytałem podejrzliwie.

- Bo jakbyś przyjechał, to byś dzwonił do mnie, że pociąg się nie wykoleił i byś wysyłał jakieś Snapy, swojej nowej chaty, nie?

- Ani mi się myśli - odparłem rozbawiony - poza tym dobrze wiesz, że nie wysyłam żadnych zdjęć.

- Zawsze musi być ten pierwszy raz - nie widziałem jej, ale na pewno w tym momencie, wzruszała ramionami - poza tym pociąg przed chwilą trąbił.

Nagle ktoś zaczął uderzać agresywnie w drzwi łazienki.

- Dobra, muszę kończyć - powiedziałem, ponieważ słyszałem, hałas zza drzwi.

- Poszłeś ze mną gadać do kibla?!

- Spodziewałem się, że będziesz krzyczeć - odparłem spokojnie.

- No, to akurat było do przewidzenia - zaśmiała się - żaden z ciebie jasnowidz.

,,Halo! Ktoś tam jest?!" Usłyszałem zza drzwi.

- Muszę kończyć - rzuciłem do telefonu.

- Dobra, baw się dobrze, połamania nóg, czy jak to się tam mówi - rozłączyła się szybko.

Otworzyłem drzwi ubikacji. Przede mną stał mężczyzna mniej więcej mojego wzrostu.

- Coś pan tam tak długo robił? - wymruczał, wchodzą do łazienki.

Usiadłem na swoim miejscu. Natalie rzuciła na mnie przelotnie wzrokiem.

- Za 10 minut będziemy na miejscu - powiadomiła mnie kobieta.

- Gdzie jest mój ojciec? - zapytałem, sprawdzając godzinę.

Nie wsiadł z nami do pociągu. Natalie wcześniej powiedziała, że musiał wyjechać przed nami, żeby ustalić kilka rzeczy.

Supełki na Sznurku Where stories live. Discover now