42 🂡 rodzinne więzy

Start from the beginning
                                    

Zerknął ukradkiem w stronę blondyna.

— A co? Wstydzisz się przyznać kolegom z branży, że lubisz sypiać z mężczyznami? — prychnął, aby go podpuścić.

Z udawanym zlekceważeniem przesunął palcami po materiale ciemnej, obcisłej kamizelce. Vincent odrzucił głowę w bok, snując spojrzenie za jego ruchami, a miodowe kosmyki posypały się po karmelowym czole.

— Tu nie chodzi o wstyd, najdroższy — szepnął, ujmując w zimny, kościsty ucisk wędrującą swawolnie po jego klatce piersiowej dłoń. Ścisnął ją mocniej, gładząc nieznacznie kciukiem po zewnętrznej stronie. — Środowisko imperialne nie jest najbardziej tolerancyjne. W Chinach jest znaczny problem z homofobią, szczególnie wśród starszych osób. A to z nich w większości składa się Yijing.

Mimo magnetyzującego napięcia w powietrzu i niepokojącego parcia na ich ciała Charlie jedynie skinął głową, odsuwając się nieznacznie. W gruncie rzeczy Xiao nie musiał tłumaczyć tych rzeczy, Charlie nie miał zamiaru się do nikogo odzywać, a gdyby już, ostatnie, o czym by pomyślał, to przyznawanie się do... nietuzinkowych relacji z Vincentem. O ich bliskości wiedzieli tylko ludzie przebywający z nimi na co dzień, Marshall, Florence i pewnie niejeden ochroniarz, jednak to wszystko dlatego, że sami zaobserwowali sugestywne przyciąganie między ich dwójką. Charlie miał wrażenie, że gdyby ktoś kazał nazwać w jakiś sposób relację z Xiao, rozpadłby się z jednoczesnego zażenowania i skrępowania. A już szczególnie, gdy w grę wchodziłoby określenie orientacji seksualnej.

Miał wrażenie, że wszystko, co jest związane ze świadomością seksualną, dopiero niedawno do niego docierało. Nikt w dzieciństwie nigdy nie rozmawiał z nim na ten temat, nie miał większych styczności z osobami innych orientacji, a nawet jeżeli już, to nigdy nie czuł potrzeby kwestionowania swojej tożsamości seksualnej. Zakochał się w Ruby, jednej z pierwszych poważniejszych miłości. Nigdy w życiu nie było rozgraniczenia na: pociągają mnie kobiety lub pociągają mnie mężczyźni. W jego przypadku była tylko Ruby. Wiedział, że kocha tę konkretną kobietę i nie zastanawiał się grubiej nad własnymi preferencjami.

Dopóki nie zaczął czuć zastrzyku adrenaliny w żyłach, gdy czuł zapach mocnych perfum Vincenta. Gdy słuchał niskiego głosu, nie dotykały go chude, kościste ręce, które stroniły od kontaktów fizycznych.

Nie wiedział, czy powinien zamartwiać się kwestią konkretniejszego się określenia. Miał wrażenie, że zamartwianie się orientacją seksualną przypisane jest dojrzewającym nastolatkom z cnotliwych seriali, a nie ponad trzydziestoletnim mężczyznom.

Odwróciwszy spojrzenie w bok, na mijane przez nich Chicago, mruknął jakby od niechcenia:

— A ty... gustujesz tylko w mężczyznach? — zapytał, kaszląc, aby pozbyć się chrypliwego tonu.

Spotkał się z cichym, skromnym śmiechem Xiao.

— O takie rzeczy przeważnie pyta się przed pójściem z kimś do łóżka. — Charlie wybił mu kuksańca w bok łokciem. Miodowowłosy zaśmiał się głośniej, masując obolały bok. — Jestem biseksualny.

Charlie nawet nie zerknął w jego stronę. Podparł podbródek na nasadzie dłoni, wpatrując się w lśniące tysiącem blasków miasto.

— Dobrze wiedzieć — odparł znudzonym tonem.

— A ty? Mam rozumieć, że też?

Momentalna panika zawładnęła ciałem Wilsona. Poczuł, jak dreszcze przebiegają po ramionach, stawiając ciemne kosmyki. Pośpiesznie potarł dłońmi swoje ramiona, chcąc ukryć przypływ gęsiej skórki.

— J...ja... tak. No, też — rzucił, nie widząc na szczęście kąśliwego, zadowolonego uśmiechu blondyna, który jedynie wymruczał coś bliżej niemrawego w odpowiedzi.

YINYANG TIGERWhere stories live. Discover now