3. Jeszcze jedna opcja

123 9 2
                                    

- Jakim niby cudem ty zawsze potrafisz doskonale wyczuć, kiedy cokolwiek jest nie tak? - spytał, z delikatnym niedowierzaniem, ale i podziwem, Hawks, obejmując dłońmi twarz swojej alfy. Dabi jednak nie dał się tak łatwo zwieść. Skupił się w pełni na swoim kochanku, na jego zmartwieniach i ich problemie.

- A co znów jest nie tak? Co się takiego stało? Powiedz mi, moja ptaszyno, wiesz przecież, że mnie możesz zaufać i możesz mi zawsze wszystko powiedzieć - odparł Touya, swoimi dłońmi przesuwając przy tym po biodrach chłopaka. Skoro coś (chociaż Dabi domyślał się co to takiego), aż tak nadal trapi jego ukochanego, JEGO kochaną, jedyną na świecie, wyjątkową omegę, to on z kolei zamierzał zrobić absolutnie wszystko, co tylko mógł, żeby mu z tym pomóc, choćby świat miał się zawalić. Hawks początkowo skwitował słowa Dabiego jedynie delikatnym, ale dość smutnym uśmiechem. Keigo wpatrywał się w przeszywające, intensywnie błękitne oczy swojego kochanka, po czym po chwili spuścił swój wzrok, na wysokość jego obojczyków, i wkrótce wtulił się również na powrót w swojego ukochanego.

- Jeśli mam być szczery, to naprawdę przeraża mnie teraz to wszystko... Dziecko, w dodatku właśnie teraz, w naszej obecnej sytuacji... Jak my sobie z tym wszystkim poradzimy...? - wyszeptał Hawks. Słysząc te wyznania od swojego ukochanego, Dabi jeszcze mocniej go objął. Chciał przekazać mu w ten sposób swoje wsparcie i siłę, pomóc mu jakoś, co z kolei Keigo doskonale wiedział, rozumiał i był mu naprawdę bardzo wdzięczny. A na dodatek, jak zawsze, takie wsparcie ze strony jego partnera naprawdę pomagało Hawksowi.

- Wiesz... Ja również jestem tym faktem naprawdę przerażony... Ale jakoś sobie będziemy musieli poradzić. Radziliśmy sobie nawet z gorszymi rzeczami do tej pory niż to, więc i z tym z pewnością sobie doskonale poradzimy. Tym bardziej, że żaden z nas nie jest w tym wszystkim sam, mamy przecież siebie nawzajem, prawda? - powiedział Dabi. Wciąż tulił do siebie Hawksa, delikatnie poruszając swoimi dłońmi po jego plecach, chcąc dodać swojemu ukochanemu jeszcze więcej otuchy, co zresztą bardzo dobrze mu szło. Jak zwykle umiał doskonale dobrać słowa, żeby pocieszyć i podnieść Hawksa na duchu. Wkrótce Keigo dał się również przekonać Dabiemu, i już na spokojnie zasiedli razem do wspólnego śniadania.

~*~

Skończyli już jeść swoje śniadanie, i teraz jedynie tylko siedzieli przy swoich kawach. Standardowo, jak zawsze mieli to w zwyczaju, Hawks popijał swoją ulubioną kawę, czyli, jak to mawiał Dabi "cukier z niewielkim dodatkiem kawy", natomiast Touya popijał z kolei swoją ulubioną kawę, czyli, jak to tym razem mawiał Hawks "czystą smołę". Siedzieli więc ze sobą razem, popijając kawę. Obaj siedzieli naprzeciwko siebie przy dość niewielkim stoliku, przy którym wcześniej zjedli śniadanie. Zastanawiali się nad tą swoją obecną, niezbyt kolorową, sytuacją. Podczas śniadania nie mówili o tym wszystkim między sobą zbyt wiele, dając sobie tym samym odrobinę czasu na ochłonięcie w związku z tym wszystkim, co się odpierdoliło, w swoim towarzystwie, co dodawało im obojgu w jakiś sposób otuchy. W końcu Dabi westchnął i upił jeszcze kolejny łyk swojej kawy, przygotowując się pomału do tego, co zamierzał powiedzieć. W końcu odezwał się.

- Wiesz... Mamy właściwie jeszcze jedną opcję - stwierdził cicho Touya, spoglądając nieco niepewnie na swojego partnera. Hawks, słysząc jego słowa, od razu jednak cały się ożywił. Poprawił się na swoim krześle i spojrzał z lekką nadzieją na Dabiego.

- Naprawdę? Jaką? - spytał, podekscytowany wizją jakiegoś nowego, być może lepszego dla nich rozwiązania. Był ciekawy tego, co takiego wymyślił jego ukochany, co mogłoby teraz im obojgu pomóc, bo on sam nie widział na razie w tym momencie absolutnie żadnego sensownego, dobrego wyjścia dla ich dwójki z tej całej... delikatnie mówiąc, nie najlepszej sytuacji. A może powinni szukać rozwiązania już dla ich całej trójki, a nie tylko dwójki? W końcu, właśnie tworzyło się w nim ich dziecko, trzecia osoba do ich dotychczasowego duetu. Dabi westchnął raz jeszcze, i z powagą popatrzył na swojego partnera.

- Mamy jeszcze przed sobą opcję aborcji - powiedział wreszcie Touya. Od razu obaj jeszcze bardziej spoważnieli, a słowa, które wypowiedział Dabi, zawisły nad nimi w powietrzu niczym jakiś ogromny, ciężki młot, który lada chwila tak naprawdę mógł na nich spaść i wszystko całkiem zniszczyć... A może jednak naprawić? Należało to faktycznie dobrze przemyśleć i przedyskutować.

- A-aborcja? - powtórzył w końcu po Dabim, dość niepewnie, i jednocześnie dość zaskoczony niespodziewaną propozycją, Hawks. Przyglądał się przez chwilę Dabiemu, aż wreszcie spuścił wzrok i wbił go w swoje dłonie.

- Właściwie to nie pomyślałem jeszcze o takim rozwiązaniu do tej pory... A to przecież faktycznie również jest jakaś tam opcja - stwierdził bohater. Po chwili zaś podniósł wzrok i spojrzał ponownie z determinacją w oczy swojego partnera.

- Musimy po prostu jakoś to wszystko sobie na poważnie, dokładnie i dobrze przemyśleć, i na spokojnie podjąć odpowiednią decyzję, taką, którą uznamy za najlepszą dla nas... wszystkich - stwierdził w końcu Hawks, a sam Dabi od razu skinął chłopakowi głową, przyznając oczywiście bohaterowi w ten sposób rację.

- Oczywiście, z pewnością musimy jeszcze dokładnie przemyśleć to i owo, wiele różnych rzeczy. To była tylko taka moja wstępna, luźna propozycja, ale kiedy będziemy wszystko rozważać, warto po prostu pamiętać i wziąć pod uwagę każdą istniejącą możliwość. Pamiętaj jednak Keigo, że nie jesteś z tym wszystkim sam, ptaszyno. Żaden z nas teraz nie jest, bo mamy siebie nawzajem, jasne? - odparł Dabi. Hawks powoli skinął mu w odpowiedzi głową. Kochał swojego Touyę, a ten nowy "problem", jaki przed sobą teraz mieli, tylko upewnił go w przekonaniu, że wybrał sobie właściwego faceta, właściwą alfę, najlepszą ze wszystkich...

Zdołali się w końcu dogadać, kiedy rozmawiali już jakiś czas temu o tym, jaką przyszłość, wspólną przyszłość, dla siebie widzą i planują, i wtedy również zdołali się pomimo wszystkiego dogadać. Ich miłość okazała się silniejsza niż wszelkie przeciwności losu i problemy, które ich do tej pory spotkały, i ich związek to przetrwał. A teraz Hawks tym bardziej przekonał się, że może liczyć na Dabiego absolutnie zawsze, nawet w najbardziej problematycznych, trudnych i okropnych sytuacjach, takich jak tamta, czy jak ta właśnie teraz. Keigo jedynie upewnił się w tym przekonaniu, że jego Dabi jest naprawdę wyjątkowy, kochany, i jest dla niego tym jedynym, i we dwóch obaj poradzą sobie ze wszystkim, z każdym problem na ich drodze. Hawks skinął mu więc głową.

- Pamiętam... Doskonale to wiem i pamiętam Touya, razem na pewno ze wszystkim, z każdym problemem i sprawą, niefajną sytuacją, sobie poradzimy, i z tym problemem, który mamy teraz, również z pewnością nam się uda - stwierdził Keigo, chcąc, tak jak robił to doskonale Dabi, podnieść ich obydwu na duchu. Wyciągnął dłoń i chwycił rękę Touyi, ściskając ją delikatnie. Na chwilę obaj spojrzeli jedynie na ich splecione razem dłonie, po czym podnieśli swoje spojrzenia na siebie nawzajem, i niemalże równocześnie uśmiechnęli się do siebie delikatnie. Tym razem był to uśmiechy zdecydowanie bardziej pokrzepiające i przede wszystkim szczere, a nie smutne.


Mój Alfa, Mój Omega /Omegaverse Hotwings, Dabihawks/Where stories live. Discover now