po raz pierwszy i ostatni

4.8K 83 56
                                    

*następny dzień*

*perspektywa Willa*

Była już 5:30. Ojca nie było a my mieliśmy odwiedzić mamę Hailie. Chłopcy mieli zostać z opiekunkami. Poszedłem do pokoju Hailie ją przebrać. Gdy wszedłem nie mogłem uwierzyć co zobaczyłem.... To był Dylan i bliźniaki przebrani za księżniczki...
-co wy tutaj robicie tak wcześnie? - zapytałem zdziwiony ich pobytem  tutaj a co dopiero przebranych za księżniczki.
-eeee.... nic- powiedział Tony
-Dylan nas namówił! - krzyknął Shane
- macie iść spać teraz - powiedziałem do wszystkich. Gdy wyszli przebrałem Hailie i poszedłem z nią na śniadanie. Jasne tylko ja jadłem. Potem przyszedł Vince. Wypił kawę i poszliśmy razem do auta Vincenta. Posadziłem Hailie do fotelika i usiadłem z przodu. Jechaliśmy na lotnisko. Gdy dojechaliśmy wsiedliśmy do prywatnego samolotu. Hailie siedziała pomiędzy nami. Trochę już lecieliśmy i zaczęły się turbulencje. Trochę się przestraszyłem a Hailie nie. Dolecieliśmy i wsiedliśmy do taxi. Hailie musiała być na kolanach Vince'a ponieważ nie było fotelika. Byliśmy pod starym domem Hailie. Staliśmy pod drzwiami do jej mieszkania. Ja w końcu zapukałem a otworzyła starsza pani. Gdy zobaczyła  malutką zaniemówiła. Zawołała Gabrielę czyli jej mamę. Od razu jak ją zobaczyła przytuliła ją a Hailie odwzajemniła uścisk. Bardzo się cieszyłem że malutka znowu była normalna. Uśmiechnąłem się.

*perspektywa Vincenta*

Hailie przytulała się do jej mamy. Gdy ona przerwała uścisk spojrzała z niepokojem.
-czego chcecie! - krzyknęła do mnie i do Willa
-niczego. Chcieliśmy żeby Hailie się z tobą zobaczyła. -odpowiedziałem jej
- nie pamiętam od kiedy jesteśmy na ty. -powiedziała do mnie nie miło
-przepraszam nie chciałem Pani obrazić. Możemy porozmawiać?
-dobrze wejdźcie- powiedziała niechętnie i wzięła Hailiś na ręce. Weszliśmy do jej domu który był cały przepełniony książkami. Usiedliśmy na kanapie w salonie. Gabriela zaprowadziła naszą siostrę do jej pokoju a potem dosiadła się do nas.
-dlaczego zabraliście mi córkę?!
- nie my tylko nasz ojciec. - powiedział mój brat
-no jasne że on. - powiedziała do siebie- mogłam się spodziewać
- my ją zabieramy jutro więc jej nie odzyskasz- powiedziałem spokojnie
- czemu! Co ja wam zrobiłam!? - krzyknęła i wstała
- ponieważ to nasza siostra i ma prawo wychowywać się z nami. Ojciec za kilka miesięcy będzie jej prawnym opiekunem.
- nie no ja nie wytrzymam! Wynocha z mojego domu! - krzyknęła i pokazała na drzwi.
-to my zabieramy Hailie i idziemy, okej?
- jesteście okropni. Nie zabierajcie mi jej... proszę
- możesz spędzić z nią czas dzisiaj i jutro ale z nami. - powiedziałem i poprawiłem sobie włosy.

*perspektywa Hailie*

Pamiętam to miejsce kiedyś był to mój dom. Bawiłam się moimi starymi zabawkami aż przyszła moja mama. Przytuliłam ją. Pachniała kwiatami. Lubiłam się przytulać i nie lubiłam być sama. Zawsze się cieszyłam gdy ktoś się że mną bawił ale w nowym domu rzadko ktoś to robi. Mama zaproponowała pójście na plac zabaw. Ucieszyłam się i pobiegłam na korytarz ubierać buty. Will mi pomógł ubrać kurtkę i czapkę a buty uparłam  się że sama założę. Wyszliśmy z domu a ja prawie bym się wywaliła ze schodów gdyby nie Vini który mnie złapał. Starsza kobieta czyli moja babcia też poszła z nami. Szliśmy chodnikiem ja koło Willa który trzymał mnie za rękę, Vini za nami a mama i babcia na samym tyle koło siebie. Przeszłam przez pasy z Vini'm i Willem a gdy mama z babcią miały przejść przejechał po nich samochód....

*perspektywa Gabrieli*

Przechodziłam z moją matką przez pasy aż nagle wjechał w nas samochód... Poczułam ból ale tylko przez chwilę a potem zamknęłam oczy i już nic nie czułam.....

*perspektywa Vincenta*

Po matce i babci Hailie przejechał samochód rozmazałam Willowi odwrócić wzrok Hailie bo i tak już płakała. Miał ją uspokoić. Pobiegłem do dziewczyn i sprawdziłem oddech i puls.... nie było nic czuć. Ja zajęło się ratowanie matki a jakiś pan zadzwonił po pogotowie i ratował babkę. Dużo osób się zgromadziło wokół nas. Gdy karetki przyjechały lekarze powiedzieli że nie mają szans.... Poszedłem do mojego rodzeństwa. Oboje płakali ale Will mniej od Hailie chociaż on wszystko widział. Rozumiem że to rodzina Hailie ale to było okropne. Nikt szczególnie dzieci nie powinny czegoś takiego widzieć. Za prowadziłem ich do jakiejś pierwszej lepszej kawiarni i posadziłem Hailie na krześle. Will już nie płakał ale miał smutek i przerażenie w oczach. Zamówiłem sobie kawę a im po gorącej czekoladzie. Ja z Willem piliśmy trochę ale większość czasu próbowaliśmy uspokoić Hailie. Uspokoiła się gdy wziąłem ją na ręce i zacząłem bujać naszą siostrzyczkę. Nie mogłem ją odstawić bo by wstała i zaczęła znowu płakać więc trzymałem ją na rękach a Will dopił jej czekoladę. Zapłaciłem i zamówiłem taksówkę na lotnisko bo nie było powodu żeby tutaj zostać. Po raz pierwszy i ostatni raz zobaczyliśmy mamę i babcię Hailie. Tym razem lot przebiegł nam gorzej.

*perspektywa Willa*

Podczas lotu malutka spała w ramionach Vince'a żeby się nie bała. Udało się przylecieć bez problemów. Do lecieliśmy do pensylwani i pojechaliśmy do domu przygnębieni. Chłopcy oprócz Tony'ego przybiegli się przytulić z Hailie ale ona od razu zaczęła płakać a oni myśleli że jej coś zrobili.
- chodź malutka- powiedziałem i wystawiłem ręce żeby ją podnieść
- zrobiliśmy coś złego? - zapytał że zmartwieniem Shane
- nie nic nie zrobiliście tylko mieliśmy bardzo ciężki dzień- odpowiedział im Vince
- mieliście być jutro- powiedział Tony siedząc na kanapie
- mieliśmy ale teraz to już nie było po co. Tata po powrocie wam wytłumaczy. - tym razem powiedziałem ja i poszedłem do mojego pokoju z Hailie żeby mogła ochłonąć. Położyłem ją na łóżku i położyłem się obok przytulając ją. Było późno i ciemno więc zasnęliśmy.

*perspektywa Shane'a*

Coś było nie tak. Vince i Will byli smutni. Poszedłem już spać bo byłem zmęczony. Śnił mi się koszmar. Normalnie poszedł bym do taty ale go nie ma więc poszedłem do Vincenta. Na 100% spał bo był środek nocy. Wszedłem do jego pokoju i spytałem:
- Vince mogę spać z tobą?
- jasne kładź się- powiedział nie otwierając oczu i mnie przytulił co było bardzo miłe bo prawie nigdy tego nie robił. Już zasnął i chrapał. Nie wiedziałem że on chrapie. To było dziwne. Po 10 minutach w końcu zasnąłem w jego objęciu. Udało mi się to bo pokój był przewietrzyć nie to co w moim pokoju.

997 słów

Przepraszam że wczoraj nie wstawiłam. Myślałam że to zrobiłam ale dzisiaj zobaczyłam że jednak nie więc zrobiłam dłuższy. Mam nadzieję że podoba się wam. Przepraszam za wszystkie błędy. Miłego dnia😁

rodzina monetUnde poveștirile trăiesc. Descoperă acum